Donald Tusk w czwartek spotkał się z mieszkańcami Częstochowy. Jedna z mieszkanek zapytała szefa Platformy Obywatelskiej o rozwiązania dotyczące podatków, gdyż jak podkreślała, wielu przedsiębiorców rozczarowały reformy podatkowe wprowadzone przez rządy Zjednoczonej Prawicy. Dopytała też o likwidację składki zdrowotnej.
- Przygotowujemy szczegółowy program na pierwsze 100 dni rządzenia - zapewnił Donald Tusk. W kwestii składki zdrowotnej - jak cytuje money.pl - podkreślał, że zdaje sobie sprawę z wagi podniesienia poziomu ochrony zdrowia w Polsce, ale rozwiązania przewidziane Polskim Ładem "nie mają nic wspólnego z ochroną zdrowia".
Przedstawił trzy konkretne rozwiązania. Po pierwsze, 9 proc. składki zdrowotnej ma być odliczane od podstawowej działalności firmy, a nie dochodu jak jest obecnie. Z kolei małym firmom (do 9 pracowników) świadczenie chorobowe od pierwszego dnia ma opłacać ZUS. Po trzecie, firmy z sektora małych i średnich przedsiębiorców mają płacić podatki w momencie otrzymania pieniędzy od kontrahenta, a nie wystawiania faktury - wymienia portal.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Donald Tusk zwracał uwagę, że przedsiębiorcy nie powinni płacić składki zdrowotnej z tytułu sprzedaży m.in. samochodu czy nieruchomości, bo to jest równoznaczne z podatkiem. Podkreślał, że równie ważne co zmiany ma być (ze względu na stabilność przepisów) brak zmian. Były premier chciałby, aby wspomniane regulacje zostały wprowadzone w pierwszych 100 dniach rządów KO. Później, jego zdaniem, należy unikać zmian.
Wszędzie gdzie jeżdżę, przedsiębiorców wykańcza to, że nie wiedzą jakie przepisy będą jutro. Przepisy muszą być stabilne i przewidywalne
- tłumaczył.
Podczas spotkania z wyborcami Donald Tusk obiecywał także nowe świadczenie tzw. babciowe. Wynosiłoby ono 1500 zł miesięcznie i przysługiwało każdej mamie, która chciałaby po urlopie macierzyńskim wrócić do pracy.
- Mamy po najważniejszych pierwszych tygodniach i miesiącach bardzo często chciałyby wrócić do pracy. Chciałyby, ale nie mogą, bo żeby pójść do pracy po urlopie macierzyńskim, czy nawet trakcie, jeśli chcą, to nie mogą głównie dlatego, ponieważ nie ma z kim zostawić dziecka, albo nie ma pieniędzy na to, żeby zapłacić za żłobek - powiedział.
- Ponad 50 procent mam nie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, mimo że 92 procent mam mówi: "chciałabym wrócić do pracy" - zaznaczył, dodając, że "jeśli ta przerwa w pracy ma trwać dwa, trzy lata, to często zamienia się w dożywotnią przerwę, traci się kwalifikacje". - Chcemy, by nowy system powodował, że gdy kobiety stają się matkami i wtedy, gdy tego chcą, mogły dokonać następującego wyboru. Proponujemy "babciowe", a więc 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. Bardzo dokładnie to przeliczyliśmy - stwierdził.
***
Co, jak i kiedy rozliczyć, na co uważać, jakie zmiany w prawie podatkowym weszły w życie, a jakie są szykowane? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/podatki.