Specjalny chwytak zwiększa bezpieczeństwo marynarzy podczas cumowania.

Każdego roku dochodzi do tysięcy wypadków na morzu związanych z operacjami cumowniczymi, w wyniku czego ginie ok. 300 marynarzy. Naukowcy z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni postanowili zastąpić tradycyjny – linowy – sposób cumowania, innowacyjnym mobilnym systemem cumowniczym opartym na elektromagnesach (lub magnesach neodymowych) oraz windach cumowniczych o stałym naciągu. – Dążyliśmy do tego, żeby nie była konieczna jakakolwiek ingerencja ze statku, do którego dobija mniejsza jednostka – tłumaczy dr hab. inż. kpt. ż.w. Grzegorz Rutkowski, prof. UMG.

System cumowniczy jest obsługiwany z mniejszej jednostki serwisowej, nazywanej w żargonie „dzieckiem” (ang. Baby Ship), która musi przybić do burty statku większego, „matki” (Mother Ship). – „Dziecko” nie przyjmuje na pokład lin cumowniczych, tylko po podejściu do statku matki przyczepia i aktywuje na jej stalowym kadłubie elektromagnetycznych chwytak będący przenośnym punktem cumowania. Może on być zasilany ze statku albo z pływającej boi – dodaje Rutkowski. – Czyli pojemnika na magazyny energii. Ogniwa mogą być ładowane bezpośrednio z akumulatora lub dzięki bateriom słonecznym. W innym wariancie chwytak elektromagnetyczny może być wyposażony we własne źródło energii lub dodatkowy magnes neodymowy, zapewniający efektywną siłę trzymania urządzenia przy burcie statku – tłumaczy współtwórca pomysłu, mgr inż. kpt. żeglugi wielkiej Paweł Kołakowski.

Pomysłodawcy wyjaśniają, że to rozwiązanie zmniejsza ryzyko wypadku poprzez automatyzację procesu cumowania. Dodatkowo przeniesienie punktu cumowania eliminuje niekorzystne oddziaływanie wektorów sił zakłócających cały proces oraz niszczących kadłuby. Dzięki temu jednostka serwisowa może zacumować przy burcie statku samodzielnie, co znacząco zwiększa bezpieczeństwo operacji, skraca jej czas z 15–20 minut do ok. 2 minut i zmniejsza koszty tych operacji. – Ten innowacyjny system jest obecnie jedynym tego rodzaju. Zbliżone rozwiązania konkurencji to urządzenia portowe, które z uwagi na gabaryty i zasilanie nigdy nie były stosowane na małych jednostkach – tłumaczy Rutkowski.

Naukowcy wyjaśniają, że system może działać nie tylko na specjalnie budowanych statkach, fabrycznie wyposażonych w zaczep, lecz także może być zamocowany na dowolnej niewielkiej jednostce – nawet jachcie. Da się go zastosować także na jednostkach autonomicznych, obsługujących stalowe konstrukcje offshore. Ważnym atutem rozwiązania jest możliwość ruchu jednostki wzdłuż statku matki bez konieczności uruchamiania pędników oraz ingerencji załogi. – Proces ten możliwy jest dzięki specjalnemu mechanizmowi zintegrowanych wind cumowniczych utrzymujących stały naciąg i przewijaniu lin łączących elektromagnetyczne łapy cumownicze przymocowane do kadłuba jednostki serwisowanej oraz urządzeń cumowniczych jednostki serwisowej – tłumaczy Kołakowski. Co ważne, system ten może pracować przy złej pogodzie. Symulacje dowiodły, iż powinien prawidłowo funkcjonować przy fali o wysokości do 1,5 m i wietrze o prędkości do 8 m/s (stopień 4 w skali Beauforta). – Dane te muszą być jednak potwierdzone podczas prób morskich – wyjaśnia Kołakowski.

Czego potrzeba, by system zaczął być stosowany? – Na razie mamy prototyp – tłumaczy Rutkowski. – Poszukujemy firmy, która byłaby zainteresowana wdrożeniem i chciałaby przeskalować system na większą jednostkę. To wymaga przeprowadzenia dodatkowych badań laboratoryjnych, prób morskich, a docelowo uzyskania certyfikacji odpowiednich towarzystw klasyfikacyjnych – podsumowuje. ©℗

KOMENTARZ

Cumowanie będzie bezpieczniejsze

ikona lupy />
Piotr Mierzwiński / nieznane
rzecznik patentowy JWP Rzecznicy Patentowi

Jesteśmy przyzwyczajeni do coraz szybszego postępu, wręcz co chwila pojawiają się kolejne wynalazki. Wśród tych udoskonalających znane już rozwiązania techniczne na szczególną uwagę zasługują te, które mają wpływ na zdrowie i życie ludzi.

Doskonałym przykładem takiego wynalazku jest rozwiązanie zespołu badawczego z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, kierowanego przez dr. hab. inż. kpt. ż.w. Grzegorza Rutkowskiego. Jak mówią twórcy, w wypadkach związanych z cumowaniem statków ginie co roku ok. 300 osób; 35 proc. wypadków jest związanych z cumami, 60 proc. z nagłym uwolnieniem się energii zmagazynowanej w napiętych linach.

W przypadku dużych różnic w wielkości cumujących statków położenie lin staje się problematyczne, gdyż są skierowane pod bardzo ostrym kątem względem burt i w stronę jednostki o wyżej położonym pokładzie. Tak ułożone liny nie działają optymalnie i wymagają wytężonej obsługi ze strony załóg. Wynalazek rozwiązuje ten problem: to mobilny elektromagnetyczny system cumowniczy, umożliwiający cumowanie relatywnie małej jednostki do burt większych statków za pomocą specjalnego systemu chwytaków elektromagnetycznych, zasilanych z użyciem pływających boi lub z systemu zasilającego jednostki cumującej.

Wynalazek ma kilka ważnych zalet, m.in. umożliwia przemieszczanie małej jednostki wzdłuż burty bez użycia napędu, co ma duże znaczenie przy pracy nurków. Inną jego zaletą jest ograniczenie zaangażowania załogi w proces cumowania – to ważne w przypadku próby ratowania uszkodzonej jednostki, gdy załoga może mieć inne zadania związane z awarią, w tym również z ratowaniem życia i mienia. ©℗

Eureka! DGP

Trwa 10. edycja konkursu „Eureka! DGP – odkrywamy polskie wynalazki”. Do udziału zaprosiliśmy polskie uczelnie, instytuty badawcze i jednostki naukowe PAN. Do czerwca w Magazynie DGP będziemy opisywać wynalazki nominowane przez naszą redakcję do nagrody głównej. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi na specjalnej gali pod koniec czerwca, a podsumowanie cyklu ukaże się w Magazynie DGP. Główna nagroda to 30 tys. zł dla zespołu, który pracował nad zwycięskim wynalazkiem, ufundowane przez Mecenasa Polskiej Nauki – firmę Polpharma – oraz kampania promocyjna dla uczelni lub instytutu o wartości 50 tys. zł w mediach INFOR PL SA (wydawcy Dziennika Gazety Prawnej), ufundowana przez organizatora.

Strona internetowa konkursu: eureka.dziennik.pl