Volkswagen vs fiskus: wojna o gigantyczny domiar podatkowy
Koncern Volkswagen chce unieważnienia monstrualnego domiaru podatkowego, jaki nałożyły na niego Indie. Złożył w tej sprawie pozew, argumentując, że gigantyczny haracz fiskalny nałożono niezgodnie z tamtejszym prawem. W zawoalowany sposób grozi też wstrzymaniem inwestycji w Indiach.
Sprawa wywodzi się z decyzji, którą powzięły indyjskie organa fiskalne. Stwierdziły one, że indyjski oddział koncernu, Skoda Auto Volkswagen India, unikał opodatkowania. Celowo miał bowiem sprowadzać części samochodowe w taki sposób, by płacić mniejszy podatek – podczas gdy władze chciałyby, by płacił większy.
Firma deklarowała bowiem sprowadzane podzespoły jako indywidualne części zamienne. Urzędnicy fiskalni twierdzą natomiast, że Volkswagen w istocie sprowadzał w ten sposób cale samochody. Które, rzecz jasna, na poziomie rozłożonym na poszczególne części nie różniły się od indywidualnych części. Stąd też powstał spór interpretacyjny o to, czym w istocie są te części.
Fiskus chce więcej, niż ma cała firma
Spór wynikał naturalnie z tego, że o ile luźne części obciążone są podatkiem rzędu od 5 do 15%, to całe samochody obciąża aż 35% brzemię fiskalne. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że urzędnicy w tym sporze, że słuszna jest interpretacja ich, a nie firmy, zaś podatek należy się większy, a nie mniejszy. I naliczyli firmie dopłatę – gigantyczną. Wyniosła bowiem 1,4 miliarda dolarów.
Doliczając do tego wszelkie dodatkowe kary, odsetki etc, pełna kwota do zapłaty miałaby wynieść 2,8 mld dol. Dla porównania, cała wartość inwestycji tego koncernu w Indiach opiewa na około 1,5 mld dol. Grzywna ta równa się w istocie konfiskacie indyjskiego oddziału firmy. I tak też przedstawili to adwokaci firmy w swoim pozwie, który wpłynął do Wysokiego Trybunału w Bombaju vel Mumbaju.
Volkswagen ani myśli
Volkswagen argumentuje w nim, że „niemożliwie wygórowany” domiar podatkowy ze strony indyjskiego fiskusa jest nie tylko absurdalny, ale też nielegalny. Firma miała bowiem dokładnie informować indyjskie organy rządowe o swojej praktyce w zakresie importu części. Co więcej, w 2011 r. uzyskała od nich nawet klaryfikację dotyczącą legalności tych praktyk.
Firma zaznaczyła, że żądania finansowe indyjskich władz stoją w kompletnej sprzeczności z ich wcześniejszymi gwarancjami i stanowiskiem. I stawiają pod znakiem zapytania fundamentalną wiarygodność Indii jako miejsca inwestycji. Z pewnością zaś – grożąc końcem obecności firmy na tym rynku.