O dwóch takich co opłyną świat

gospodarkamorska.pl 6 miesięcy temu
Zdjęcie: GospodarkaMorska.pl - portal morski, portal gospodarczy


Mikołaj Nowak i Daniel Krzyżański to dwójka młodych żeglarzy, którzy już w październiku wyruszą w rejs dookoła świata. Rejs Ku Marzeniom potrwa około półtorej roku i odbędzie się na zmodernizowanym jachcie Water Lily. Mieliśmy okazję porozmawiać z jednym z uczestników wyprawy Mikołajem Nowakiem, na temat planowanej podróży i tego jak w tej chwili wyglądają przygotowania do rejsu.

Skąd pomysł na opłynięcie świata?

Od zawsze chcieliśmy zrobić coś szalonego, a poza tym uwielbiamy pływać, więc to się naturalnie połączyło i wyszedł z tego rejs dookoła świata. Oprócz tego na co dzień dużo pracujemy z młodzieżą i czasami smutno się robi, jak się patrzy ile interesującego potencjału marnuje się w ludziach. Niektórzy nie mają w sobie odwagi, żeby zrobić krok w stronę rzeczy, które naprawdę ich interesują. Chcemy pokazać młodym osobom, iż w życiu można przeżywać przygody, a nie zamykać się w schematach i robić to, co oczekują od nas inni.

Kiedy pomysł przerodził się w działanie?

Mimo iż nasz projekt pokazaliśmy światu na początku tego roku, to ten pomysł istnieje od czasów kiedy kończyliśmy liceum, czyli już jakieś cztery lata. Myślę, iż określenie Rejs Ku Marzeniom idealnie to opisuje. Jednak trzeba mierzyć siły na zamiary, logistyka stworzenia takiej wyprawy wymaga sporo czasu. Realizację projektu rozpoczęliśmy więc około dwóch lat temu. Pierwszym dużym krokiem stał się zakup jachtu.

Jak wyglądał proces zakupu waszej łodzi?

Uważam, iż kupno łódki to w ogóle jest bardzo trudny temat, zwłaszcza jeżeli chce się kupić odpowiedzialnie i za sensowne pieniądze. My bardzo długo szukaliśmy swojego jachtu, szukaliśmy w Norwegii, Szwecji, a choćby przez chwilę w Stanach Zjednoczonych. Trzeba mieć ogromną wiedzę szkutniczą, żeby samodzielnie taką łódkę z niepewnego źródła sprowadzić. Nam ostatecznie się poszczęściło. Water Lily to łódka, którą kiedyś miał nasz znajomy, więc wiedzieliśmy, iż jest z pewnego źródła. Mieliśmy choćby okazję już wcześniej na niej pływać. Teraz pozostało nam przystosowanie jej do naszego rejsu, planujemy uczynić ją całkowicie samowystarczalnym cruiserem.

Na jakim etapie modernizacji jachtu teraz jesteście?

Na ten moment jesteśmy na etapie remontowania instalacji elektrycznej. Na starych łódkach, jak coś się psuło, to się tego nie wymieniało, tylko się odpinało i wkładało drugie obok, więc w naszych kablach był lekki makaron. W tym momencie mamy 80% nowych kabli, więc niedługo będą wjeżdżać sprzęty. Zrobiliśmy też lekki remanent, jeżeli chodzi o instalację wody słodkiej. Brakuje już tylko w tym systemie odsalarki, która będzie montowana chwilę przed wakacjami. I tak naprawdę zostały nam prace szkutnicze, czyli dorobienie przejść burtowych do poboru wody, pomalowanie dna farbą antyporostową, wszystkie konserwacyjne rzeczy, plus przegląd takielunku i uszycie żagli. Taki największy kamień milowy, który wymaga rozprucia wszystkiego, co jest pod pokładem, jest już praktycznie za nami.


Co to za łódź?

Lily to jacht pochodzący z nieistniejącej już dziś, greckiej stoczni Dromor, dokładnie model Apollo 12. Dotychczas pływał w Grecji oraz Chorwacji, skąd sprowadzony został do Polski. Ma długość 11,80 m, szerokość 3,35 m i jest w stanie pomieścić maksymalnie 8 osób.

Wracając do rejsu, jak dokładnie będzie przebiegała wasza trasa?

Płyniemy tak zwaną trasą pasatową wzdłuż wiatrów, które wieją w okolicach równika. Jak dostaniemy się z Polski do Portugalii, potem na Wyspy Kanaryjskie i Zielony Przylądek, zacznie się prawdziwa żegluga dookoła Ziemi. Przez większość czasu płynie się jednak z wiatrem, w dosyć komfortowej, lekkiej pogodzie, choć tam zawsze są jakieś anomalie i pogoda nigdy nie jest przewidywalna w 100%. Dotrzemy na Karaiby, gdzie musimy przeczekać do końca zimy, wczesnej wiosny, ponieważ na Oceanie Spokojnym pojawiają się różnego rodzaju cyklony tropikalne. Trzeba więc wyliczyć tę trasę tak, żeby się to spinało z harmonogramem ich występowania. Następnie przejdziemy przez Kanał Panamski i popłyniemy przez cały Ocean Spokojny. Tam przez Galapagos, Markizy, później Polinezję Francuską, aż do Australii, którą chcemy minąć jej północnym wybrzeżem przez cieśninę Torresa, i potem aż do RPA. Potem tak naprawdę zobaczymy w jakim będziemy stanie i jak będziemy stali z czasem. Wtedy podejmiemy decyzję czy wracamy w górę, czy zawracamy na Karaiby, z których musimy wrócić przez Azory, gdzie sytuacja wiatrowa jest dużo bardziej sprzyjająca.

Zdecydowaliśmy się na tę trasę ponieważ jest ona idealna na początek dla osób takich jak my, które nie mają jeszcze spływanych tysięcy mil. Płynięcie tą trasą jest po prostu najbardziej odpowiedzialną decyzją.

Planujecie dużo zwiedzać, czy nastawiacie się na samą żeglugę?

Ta trasa jest po prostu turystyczna. Żeglarze, którzy pływają po takich rejonach, albo właśnie takimi trasami, mówią, iż ten rejs jest policzony o trzy razy za krótko i iż taką trasą płynie się na pięć lat, żeby sobie popatrzeć na świat. Ale nie, my jednak chcemy, żeby była to forma takiego challenge'u. Oczywiście to, co zobaczymy, będzie piękne i na trasie znajdują się same interesujące nas miejsca. Zwłaszcza tam dalej, jak się przepłynie za Ameryki i cały Ocean Spokojny. Nie jest to więc główny cel, ale jest to bardzo przyjemny cel towarzyszący, który naturalnie z tego wynika.

Czy ktoś wam jeszcze pomaga przy planowaniu całej wyprawy?

My to ogarniamy we dwójkę, ale dużo jest osób, które się po prostu zainteresowały tym tematem. Otrzymaliśmy od nich dużo wsparcia. Są to przykładowo osoby, które pokazują w internecie swoje życie na łódkach gdzieś tam na bardzo odległych krańcach świata. Między innymi Michał i Ola z bloga Skiff, którzy pływają dookoła świata. Michał jest specem, jeżeli chodzi o robienie instalacji i otrzymaliśmy od niego dużo cennych wskazówek na temat naszego projektu instalacji elektrycznej. I w zasadzie to z jego bloga wyczytaliśmy wszystkie cenne informacje, które wcześniej były dla nas czarną magią, bo pisze to tak dla człowieka, który faktycznie ma to zrobić, a nie dla inżyniera, który zrozumie schematy. Jest też taki blog White Dog Sails. To jest Marcin i Kasia, którzy również napisali do nas, oferując pomoc. Więc na ten moment mamy duże wsparcie w osobach z żeglarskiego środowiska.

Jakie są wasze największe obawy związane z tym rejsem?

Wiadomo, iż zawsze są sytuacje, których nie przewidzimy, jeżeli chodzi o jakieś pogodowe warunki, więc trzeba po prostu się do nich jak najlepiej przygotować. To jest taki naturalny stres, ale da się go złagodzić informacjami, które cały czas staramy się zdobywać od ludzi, którzy się na tym trochę lepiej znają i mają większe doświadczenie niż my. No i oczywiście awarie. Generalnie żeglarstwo dalekomorskie to nie jest sztuka pływania, tylko sztuka usuwania awarii. Płynąc w taki długi rejs trzeba bardzo dobrze znać łódkę i wiedzieć jak gwałtownie coś zmontować, naprawić kiedy coś się wykrzaczy. Ale mamy nadzieję, iż będzie takich sytuacji jak najmniej.

Jak można do was dołączyć?

Można do nas dołączyć przez wsparcie naszej , jest to część elementów bilansujących te wszystkie koszta, związane nie tylko z utrzymaniem samej łódki i wymianą jej części, ale również związane z przeprawą przez niektóre miejsca. Na trasie jest na przykład Kanał Panamski, którego przekroczenie to koszt rzędu 2-2,5 tysiąca dolarów. To koszty, które łatwiej jest zbilansować, jak będzie większa ekipa.

Jacht będzie wyposażony w kartę bezpieczeństwa, więc będzie zdolny, żeby organizować przejścia dla osób z zewnątrz. Zapraszamy więc do dołączenia do naszej załogi na różnych etapach rejsu. Są takie odcinki trasy, na które można wpaść jako osoba totalnie zielona, ale są też bardziej wymagające etapy rejsu, takie jak przykładowo Atlantyk, gdzie wolelibyśmy jednak, żeby pojawiły się osoby, które coś tam z żeglarstwa już liznęły.

W jaki sposób wasza wyprawa wyróżnia się na tle innych tego typu przedsięwzięć?

Generalnie w żeglarstwie jest dużo fajnych projektów ale ludzie, którzy nie mają styczności ze światem morskim, choćby o nich nie wiedzą. W naszym rejsie chodzi właśnie o to, iż staramy się pokazywać jak to wygląda od wewnątrz i angażować w to ludzi, którzy nie pływają na co dzień i nie mają styczności z morzem. Dlatego robimy to w takim wydaniu i pokazujemy to w internecie. Chcemy rozpromować polskie żeglarstwo i zachęcić innych do zainteresowania się tym tematem.

Zachęcamy do śledzenia Rejsu Ku Marzeniom w mediach społecznościowych (

, Facebook, TikTok, Youtube) oraz do wspierania akcji i dołączania na poszczególnych etapach podróży.

Idź do oryginalnego materiału