Piotr Biankowski – pierwsza polska Potrójna Korona jezior „potworów”

1 tydzień temu

Piotr Biankowski, doświadczony pływak open water, przeszedł do historii jako pierwszy Polak, który zdobył Potrójną Koronę jezior „potwornych”. To prestiżowe wyróżnienie jest zarezerwowane dla tych, którzy pokonali trzy niezwykłe jeziora: Loch Ness w Szkocji, jezioro Tahoe w USA oraz jezioro Memphremagog na granicy Kanady i USA. Tylko sześciu ludzi na świecie zdołało tego dokonać, a Biankowski dołączył do tego grona w 2023 roku. Jak sam przyznaje, każde z tych jezior stanowiło zupełnie inne wyzwanie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne.

Pomysł na „potworne” jeziora

Jak opowiada Biankowski, idea przepłynięcia dwóch z tych jezior narodziła się spontanicznie, kiedy jego znajoma Ola Kabelis zdecydowała się po raz kolejny zmierzyć z Kanałem Catalina w Kalifornii. „Byłem przy jej pierwszej próbie i wtedy pomyślałem, iż sam spróbuję czegoś ekstremalnego” – wspomina. Gdy przyszła kolej na decyzję o kolejnym wyzwaniu, przypomniał sobie swoje wcześniejsze doświadczenia na jeziorze Loch Ness, które zapoczątkowały jego dążenie do Potrójnej Korony.

Plan na dwa jeziora – Tahoe i Memphremagog – został starannie zaplanowany. Kluczową obawą było, czy uda się znaleźć odpowiednią przerwę między wyścigami, aby zregenerować siły. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Jezioro Tahoe udało się przepłynąć zgodnie z pierwszym slotem czasowym, co dało aż siedem dni na regenerację przed startem w Memphremagog. Biankowski przyznaje jednak, iż 7 dni to kilka na pełną regenerację po takim wysiłku.

Trudne warunki pływackie

Biankowski podkreśla, iż pływanie w jeziorach położonych wysoko nad poziomem morza, takich jak Tahoe, niesie zupełnie inne wyzwania niż pływanie w „zwykłych” zbiornikach. Start miał miejsce nocą, a zimne powietrze spływające z gór Sierra Nevada nad taflę wody zaskoczyło pływaka, mimo jego dużego doświadczenia w pływaniu w niskich temperaturach. „Zimno Tahoe podniosło poprzeczkę, mimo iż sądziłem, iż jestem na to gotowy” – przyznał Biankowski.

Pływanie długodystansowe wymaga nie tylko fizycznej wytrzymałości, ale i psychicznego przygotowania. Biankowski, podobnie jak wielu innych pływaków open water, trenuje na basenie, wcześnie rano, przed pracą, a popołudniami uzupełnia ćwiczenia o zajęcia ogólnorozwojowe, w tym jogę. Jak sam mówi, treningi w wodzie otwartej są możliwe tylko w cieplejszych miesiącach, co zawsze pozostawia niedosyt. „Każdego roku myślę, iż mogłem poświęcić więcej czasu w przygotowania” – wspomina, podkreślając, jak ważna jest regeneracja między kolejnymi wyzwaniami.

Planowanie wypraw pływackich

Przygotowania do każdej wyprawy zaczynają się na długo przed samym startem. Biankowski wyjaśnia, iż każda próba przepłynięcia dużego akwenu musi być zgłoszona do lokalnej federacji pływackiej, najlepiej rok wcześniej. Przepływanie cieśnin i jezior jest popularne, dlatego rezerwacje slotów mogą trwać choćby kilka lat. Jednym z takich marzeń Piotra jest przepłynięcie Cieśniny Gibraltarskiej, na którą zapisał się już dwa lata temu, z nadzieją na próbę w 2025 roku. W jego planach pojawia się również Japonia z Cieśniną Tsugaru oraz Nowa Zelandia i Cieśnina Cooka.

„Jezioro Tahoe było najwyżej położonym jeziorem, w którym pływałem, ale może znajdę jeszcze wyższe” – zastanawia się Biankowski, snując plany na przyszłość. Jak sam przyznaje, najważniejsze w planowaniu kolejnych wypraw są finanse, zdrowie i dostępność terminów.

Pływanie w szczytnym celu

Biankowski nie tylko walczy z żywiołami, ale też wspiera ważne inicjatywy charytatywne. Od 2018 roku jest Ambasadorem Fundacji Ronalda McDonalda, a swoje wyczyny pływackie wykorzystuje, aby zwrócić uwagę na profilaktykę zdrowotną u dzieci. Podczas jednej z wypraw udało się zebrać środki na mobilny ambulans, który przeprowadzał badania USG dla dzieci w wieku od 9 miesięcy do 5 lat w ramach programu „NIE nowotworom u dzieci”.

Biankowski z dumą opowiada, jak udało się przebadać 141 dzieci podczas zawodów Gdynia Winter Swimming Cup 2024. Jednak liczba zgłoszeń była tak duża, iż nie wszyscy mogli skorzystać z badań, co zainspirowało go do ponownego podjęcia tego wyzwania. W trakcie kolejnych wypraw kontynuuje zbiórkę funduszy, aby zapewnić ambulansowi możliwość przyjazdu na jeszcze więcej takich akcji.

Co dalej?

Biankowski nie zwalnia tempa. Choć zdobył tytuł Potrójnej Korony jezior „potworów”, wciąż marzy o kolejnych wyzwaniach, zarówno tych sportowych, jak i charytatywnych. Jego pasja i determinacja pokazują, iż granice są tylko w naszych głowach, a każda przeprawa – czy to przez lodowate wody, czy przez wyzwania codziennego życia – jest możliwa do pokonania.

źródło Polska Morska z mediów/ fot. materiały uczestników

Idź do oryginalnego materiału