Prezydent Donald Trump stwierdził w Kongresie, iż należy zakończyć przełomową ustawę CHIPS and Science Act i powiązany z nią program dotacji do produkcji i badań nad półprzewodnikami oraz najważniejszymi technologiami teleinformatycznymi, który jak do tej pory przyniósł USA 400 mld dolarów w inwestycjach.
Trump wezwał do „pozbycia się” ustawy i związanego z nią programu z 2022 roku i przeznaczenia wydanych na niego sum na spłatę długu USA.
„Wasz CHIPS Act to okropna, okropna rzecz. Dajemy setki miliardów dolarów, a to nic nie znaczy. Zabierają nasze pieniądze i ich nie wydają. Powinieneś pozbyć się CHIPS Act, a cokolwiek zostanie, Panie Przewodniczący, powinieneś przeznaczyć na redukcję długu” – powiedział w swoim niepowtarzalnym stylu prezydent Trump w przemówieniu do Kongresu, kierując się do speakera Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona. Była to najostrzejsza krytyka programu, który wszyscy postrzegali jako wielki sukces.
„Nie musimy dawać im pieniędzy” – powiedział Trump, sugerując, iż uniknięcie nowych ceł wystarczy, aby przekonać producentów półprzewodników do budowy fabryk w USA.
CHIPS and Science Act podpisany przez ówczesnego prezydenta Joe Bidena w sierpniu 2022 r. obejmował 39 mld dolarów dotacji na produkcję na terenie USA półprzewodników i powiązanych komponentów, a także 75 mld dolarów w postaci kredytów rządowych. Łączne dotacje, kredyty i zwolnienia z podatków federalnych i lokalnych miały przekroczyć 280 mld dolarów.
Ten fragment przemówienia Trumpa został przyjęty gromkimi brawami ze strony republikanów, którzy jeszcze trzy lata temu takimi samymi brawami przyjęli jej uchwalenie. Wiceprezydent J.D. Vance, którego rodzinny stan Ohio wygrał ogromny projekt budowy fabryki Intela dzięki tej ustawie, choćby wstał, aby okazać swoje poparcie dla jej uchylenia. Z drugiej strony sekretarz handlu Howard Lutnick pochwalił ustawę i wynikający z niej program dotacyjny, ale wcześniej stwierdził, iż chce przejrzeć dotacje i kredyty przyznane za administracji Bidena.
Co ciekawe, CHIPS and Science Act był pierwszą taką ustawą od dekad dotyczącą rządowej polityki przemysłowej w USA. W pierwszym jej okresie 39 mld dolarów w formie dotacji, kredytów i 25% ulg podatkowych przeznaczono na ożywienie amerykańskiej produkcji półprzewodników, dodając do tego 11 mld dolarów na badania i rozwój układów scalonych. Celem miało być zmniejszenie zależności od Azji w zakresie komponentów elektronicznych, które znajdują się we wszystkich typach hardware, od telefonów po serwery centrów danych. Kongresmani obu partii zachwalali przy tym Chips Act jako najważniejszy dla bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego USA.
Obecnie ta ustawa ma zniknąć, ale Trump może mieć trudności z wytłumaczeniem choćby „czerwonym” (od kolorów Partii Republikańskiej) stanom, dlaczego chce się jej pozbyć. Wiele okręgów w tych stanach bowiem pozyskało dzięki niej inwestycje warte miliardy dolarów i tysiące potencjalnych miejsc pracy. Republikanie z otoczenia Trumpa stwierdzili tylko, iż chcą uchylić to, co uważają za „społeczne” przepisy Chips Act. Mogłoby to obejmować wyeliminowanie przyjaznych pracownikom przepisów pracy lub wymagań środowiskowych. Teraz jednak znikną wraz z całą ustawą, bo prezydent USA naciska na jak najszybsze jej uchylenie.
Po jej uchwaleniu za prezydentury Joe Bidena ówczesny sekretarz handlu Gina Raimondo przekonała wszystkie pięć wiodących globalnych firm półprzewodnikowych do zlokalizowania fabryk w Stanach Zjednoczonych. I tak, południowokoreańskie Samsung Electronics i SK Hynix zobowiązały się do realizacji wielomiliardowych projektów w Teksasie i Indianie, ale w ramach ustawy, czyli z finansowaniem i wsparciem ze strony rządu USA.
W ostatnich tygodniach działania administracji Bidena Departament Handlu rozpatrzył pozytywnie wnioski dotacyjne na ponad 33 mld dolarów, w tym 4,745 mld dolarów dla południowokoreańskiej firmy Samsung Electronics, do 7,86 mld dolarów dla firmy Intel, 6,6 mld dolarów dla Taiwan Semiconductor Manufacturing i 6,1 mld dolarów dla firmy Micron. Na początku administracji Trumpa byli urzędnicy Departamentu Handlu stwierdzili, iż Trump może dążyć do unieważnienia wiążących umów o dotacjach zawartych za czasów administracji Bidena.
Istotnie, Trump gwałtownie zaczął atakować CHIPS and Science Act jako „niepotrzebne wydawanie pieniędzy”, sugerując, iż firmy, które zdecydują się na budowę fabryk w USA po prostu unikną zapłacenia ceł importowych, które chce wprowadzić już przyszłym miesiącu. I rzeczywiście, w tej chwili TSMC ogłosiło, iż planuje w Stanach Zjednoczonych nową inwestycję o wartości 100 mld dolarów, która obejmuje budowę pięciu dodatkowych zakładów produkujących układy scalone w nadchodzących latach. Ma być to nowa inwestycja oprócz poprzedniego zobowiązania w wysokości 65 mld dolarów.
„Nie dajemy im żadnych pieniędzy. Dla nich ważne było tylko to, iż nie chcieli płacić ceł” – tak Donald Trump odniósł się do tych planów.
Jednak, jak zwrócili uwagę analitycy jest to wartość docelowa i docelowy jest też rozmiar inwestycji, która ma być tworzona etapami. Tymczasem już rozpoczęta inwestycja TSMC, która miała być finansowana z CHIPS Act, po prostu stoi „z powodu trudności w określeniu sposobu finansowania”. Firma bowiem pierwotnie ogłosiła podczas pierwszej kadencji Trumpa plany budowy zakładu wartego 12 mld dolarów w USA i rozszerzyła ten projekt do trzech fabryk za czasów prezydentury Bidena. Wtedy też zawarto porozumienie o dofinansowaniu na kwotę 6,6 mld dolarów w formie dotacji z Chips Act i 5 mld dolarów w formie pożyczek.
Jak stwierdziła gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul, to CHIPS and Science Act „jest powodem, dla którego Micron przynosi 100 mld dolarów i 50 tysięcy miejsc pracy do Nowego Jorku. Trump właśnie powiedział, iż chce się tego pozbyć”. Kongresman Greg Stanton zauważył, iż twierdzenia Trumpa były „bezpośrednim atakiem na przemysł półprzewodników w Arizonie i dziesiątki tysięcy pracowników Arizony”. Powiedział, iż inwestycja TSMC w wysokości 100 mld dolarów nie miałaby miejsca bez CHIPS Act.
Podobnie jak każde dofinansowanie z CHIPS Act, wypłaty mają być prowadzone w miarę osiągnięcia przez każdego inwestora kolejnych kamieni milowych w inwestowaniu. W ten sposób TSMC otrzymało do obecnej chwili jedynie 1,5 mld dolarów. TSMC kwalifikowałaby się też do 25% ulgi podatkowej na inwestycje w produkcję, ale Howard Lutnick stwierdził, iż Departament Handlu pod jego kierownictwem nie będzie przyznawał TSMC żadnych nowych subsydiów. Z drugiej strony Lutnick choćby gdyby chciał, nie miałby za bardzo sposobu by wypłacić jakiekolwiek pieniądze lub obiecać ulgi podatkowe. Po biurze Departamentu Handlu USA nadzorującym 39 mld dolarów dotacji produkcyjnych dla producentów chipów przejechał się bowiem walec DOGE – pozarządowy Departament Efektywności Elona Muska – co zaowocowało zwolnieniem 35% pracowników. Wszystkie projekty są więc zamrożone a ich rozliczane – wstrzymane. Wiadomo już, iż niedawno ogłoszone projekty – trzy dodatkowe zakłady produkujące chipy, a także instytuty badawczo-rozwojowe elektroniki i zaawansowane zakłady składania chipów – nie uzyskają funduszy federalnych.
Nie wiadomo co stanie się z już wydanymi sumami – czy Trump spróbuje odzyskać pieniądze, które już zostały wypłacone, wycofa się z pozostałych dotacji, do których administracja już się zobowiązała, czy po prostu nie zapewni dodatkowego wsparcia dla najnowszych inwestycji producentów chipów, zwłaszcza dla wielkich inwestycji TSMC.
„Główną niepewnością jest przyszłość TSMC. Jedną z ich długoterminowych przewag konkurencyjnych było skupienie się na Tajwanie, gdzie koszty pracy są przez cały czas rozsądne, koszty budowy są niższe, rząd jest wspierający i mogą znaleźć więcej pracowników z wykształceniem zawodowym. Zupełnie inaczej jest w USA, jeżeli mają przenieść więcej produkcji. Dotacje z USA miały być kluczowe, aby pomóc złagodzić niektóre z wyższych kosztów i wyzwań” – powiedział agencji Reuters Xin-Yao Ng, dyrektor ds. inwestycji w abrdn.
TSMC nie jest przy tym jedynym inwestorem z tego programu, a jedną z 20 firm, które zawarły wiążące umowy w ramach CHIPS Act z Departamentem Handlu za Bidena. Umowy, które stanowią o 85% dotacji jakie mają zostać przyznane w programie dotyczą nowych inwestycji takich firm, jak TSMC, Intel, Samsung i Micron Technology, a także modernizacji i rozbudowy starszych fabryk GlobalFoundries i Texas Instruments.
Umowy te inwestorzy uznawali za niepodważalne, niezależnie od tego, kto sprawuje prezydenturę i rządzi Departamentem Handlu. Jednak Howard Lutnick stwierdził, iż nie może zobowiązać się do honorowania istniejących umów bez ich wcześniejszego „skontrolowania”. Ta kontrola jest w toku, a jej intencje pozostawały do tej pory niejasne. Teoretycznie zespół CHIPS Act do momentu zwolnień przez DOGE przygotowywał listę potencjalnych zmian w procesie składania wniosków o dofinansowanie i ostatecznych umowach, które jednak nie zmieniały ich w większym stopniu, ale w tej chwili nie jest to już pewne.
Inwestorzy jednak robią dobrą minę do złej gry – jak powiedział Bloomberg rzecznik tajwańskiej firmy GlobalWafers, która otrzymała 406 mln dolarów z Chips Act dla fabryk w Teksasie i Missouri, trzyma się ona ustalonej strategii ekspansji i uważa wszelkie zmiany w Chips Act za „mało prawdopodobne”. Gdyby jednak CHIPS Act został w jakiś sposób zmieniony firma „przeanalizuje ponownie przyszłe inwestycje, w tym ocenę popytu na rynku amerykańskim, cen i potencjalnych ceł, gdyby produkcja została przeniesiona poza USA”.
„W sumie w Europie nikt nie płacze, iż tak się stało lub stanie. Ta ustawa była okropna, bo przy jej pomocy Amerykanie oskarżając Unię Europejską o protekcjonizm z zimną krwią dofinansowywali wielkimi sumami swój przemysł produkcji półprzewodników i ściągali do siebie największych producentów. Teraz to już koniec, nie da się zmusić do inwestycji machając nad głowami zarządów tych firm wielką pałką ceł. Oczywiście, oni rozumieją jaki jest Trump i oficjalnie z tych inwestycji nigdy się nie wycofają, będą po prostu maksymalnie je spowalniać, tak by wybudować w końcu niewielkie zakłady – bardziej składanie niż produkcja i powiedzieć, iż reszta przyjdzie później. I teraz rysuje się szansa dla Europy, żeby ściągnąć przy pomocy przejrzystego programu inwestycyjnego te firmy do nas, do Unii” – powiedział ISBiznes.pl analityk pracujący w jednym z największych banków Francji.