Do kogo powinienem zadzwonić, jeżeli mam problem na platformie wiertniczej lub trafostacji stojącej na środku morza i potrzebuję specjalisty, który zespawa coś precyzyjnie tam, gdzie inni choćby nie dotrą?
Niektórzy powiedzą, iż polski rynek offshore dopiero raczkuje, inni zaś stwierdzą, iż jest w zaawansowanej fazie rozwoju. Wszyscy jednak jesteśmy zgodni, iż niezależnie od tego, jak indywidualnie oceniamy obecny etap, to rynek offshore rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie.
Rozwój oznacza także wyzwania. W przypadku operacji na morzu, bardzo często nie mamy jeszcze opracowanych standardów czy też odpowiednich rozwiązań do sytuacji, z którymi przyjdzie się mierzyć załogom, technikom czy inżynierom. W przypadku wyzwań związanych z spawalnictwem alpinistycznym na morzu z pomocą przychodzi gdyńska firma Alpin Weld.
Podczas rozmowy z właścicielami firmy – Adamem Kozłowskim (CEO) i Pawłem Rudackim (COO) – hasło „kompleksowość” pojawia się często.
– Proponujemy naszemu klientowi kompleksowość, tj. kompletny zakres rozwiązań: od początku do końca – mówi Adam Kozłowski, Dyrektor Zarządzający. – Klient najczęściej zgłasza się do nas z pewnym problemem do rozwiązania. Dokonujemy analizy sytuacji, przygotowujemy wstępny projekt wraz z dokumentacją techniczną i często jakościową. Po akceptacji naszej propozycji rozwiązania przez klienta, możemy sprefabrykować potrzebne elementy w naszej hali produkcyjnej w Wejherowie, przetransportować konstrukcje na platformę, zamontować oraz przeprowadzić badania nieniszczące NDT, odbudować powłokę malarską i przekazać kompletną dokumentację powykonawczą.
Z offshore za pan brat
Do Alpin Weld może zgłosić się adekwatnie każdy, kto potrzebuje wsparcia w branży metalowej na morzu czy na lądzie. Gdyńska firma wykonuje różnego rodzaju celowane badania nieniszczące, dokuje napraw odkrytych defektów w materiale i zajmuje się bieżącą konserwacją szeroko pojętych konstrukcji stalowych, w tym turbin wiatrowych. Firma jest w stanie również wesprzeć inwestora wykwalifikowanym i certyfikowanym personelem. Największą przewagą konkurencyjną Alpin Weld, zgodnie z nazwą firmy, jest alpinizm przemysłowy, przeważnie na morzu. Pacjenci? Wszelkiego rodzaju morskie konstrukcje, od platform wydobywczych i trafostacji po pojedyncze turbiny wiatrowe.
Spektrum operacji, na jakie decyduje się Alpin Weld, jest olbrzymie. Adam Kozłowski opowiada o jednym ze zleceń, gdzie okazało się, iż w fazie projektowania platformy nie doszacowano długości wydechu spalin, co spowodowało w trakcie pracy platformy zawiewanie spalin na pokład i zasysanie do pomieszczeń mieszkalnych. Najprostszym i szybkim rozwiązaniem wg. Alpin Weld było wydłużenie wydechu spalin i skierowanie go w górę, co skutecznie wyeliminowało uciążliwość oraz podniosło bezpieczeństwo pracującej załogi.
Przy innym projekcie, inwestor zaplanował dostarczanie personelu na
platformy wyłącznie przy wykorzystaniu transportu powietrznego
(helikoptery). W krótkim czasie okazało się, iż taka forma transportu
jest bardzo kosztowna, dlatego też zespół Alpin Weld zaproponował tańszy
transport personelu – drogą morską. W tym celu należało platformy
offshore doposażyć w tzw. boatlandingi, które wykonał i przyspawał do
platformy zespół Alpin Weld.
– Rozumiem projektantów – trudno
przewidzieć wszystkie potencjalne problemy, które mogą pojawić się w
trakcie użytkowania na offshore. Pewne projekty, zwłaszcza na tak młodym
rynku wykonywane są w oparciu o obliczenia i wiedzę często czysto
teoretyczną. Nie ma czasu ani możliwości, by wszystkie koncepcje
przetestować i zweryfikować. Zdarza się, iż ulepszenia czy poprawki
wykonuje się już po uruchomieniu platformy, gdzie to Alpin Weld sprawdza
się znakomicie – mówi Adam Kozłowski.
Najczęściej firma
podejmuje się projektów dotyczących napraw. Konstrukcja pracująca na
morzu narażona jest bowiem na ekstremalne warunki, gdzie nie ma miejsce
na wadliwe spoiny. Paweł Rudacki, Dyrektor Operacyjny, dodaje również,
że w ostatnich latach przybyło firmie z tego tytułu również zamówień na
badania nieniszczące NDT.
– Wykonujemy różnego typu badania
niemieszczące (UT, VT, PT, MT), które pozwalają na dokładne
zlokalizowanie m.in. pęknięć w materiale, czy uszkodzeń powierzchni
malarskiej, które niezwłocznie naprawiamy – mówi Paweł Rudacki. –
Firmowa zasada głosi: znalazłeś usterkę, to ją napraw. Klient nie chce
tracić energii na szukanie kolejnych podwykonawców. Jego oczekiwanie
jest bardzo proste – skutecznie zdiagnozować i wyeliminować powstały
problem, który najczęściej związany jest z obniżeniem bezpieczeństwa
pracy i otoczenia, stad konieczność szybkiego reagowania.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
–
Naszym zamysłem od samego początku było utworzenie spółki, która
skieruje swoje usługi na rynek offshore – wspomina Dyrektor Operacyjny
Alpin Weld. – Niemniej jednak rozpoczęliśmy działalność od obsługi
wielkich lądowych masztów, mających blisko 300 i więcej metrów
wysokości.
To właśnie w trakcie trwania projektów na
wspomnianych wysokościach, obaj właściciele Alpin Weld utwierdzili się w
przekonaniu, iż absolutnie kluczowym aspektem do sukcesu i rozwoju
usług alpinistycznych w biznesie powinna być dbałość o bezpieczeństwo.
–
Prace naprawcze na wysokościach realizowane na masztach
telekomunikacyjnych w Polsce wykonywane są przez różne firmy. Okazało
się, iż niestety nie wszystkie zespoły posiadały certyfikowane szkolenia
jakościowe i najlepszej klasy sprzęt alpinistyczny, jakim dysponował
nasz team. Patrzyliśmy na to nieco zdziwieni, bowiem bezpieczeństwo
ludzi było i jest dla nas najwyższym priorytetem – wspomina Paweł
Rudacki.
Odpowiedzialne podejście nie ogranicza się jedynie do
zapewnienia odpowiednich warunków pracy, ale także dbałość, by wszyscy
na projekcie posiadali potwierdzone doświadczeniem i certyfikatami
kompetencje.
– Firma powinna inwestować w odpowiednie
uprawnienia i know-how. Ponadto, świadcząc usługi spawalnicze konieczna
jest dalsza certyfikacja. Naprawy uszkodzeń w materiałach dokonywane są w
oparciu o dostosowane i zatwierdzone przez jednostki notyfikacyjne
technologie spawalnicze WPQR/WPS, ponieważ inaczej spawamy cienkie vs
grube ścianki, czy też ze stali nierdzewnej czy węglowej. Brak
zatwierdzonej technologii spawalniczej uniemożliwia profesjonalne
wykonanie usługi – mówi Adam Kozłowski.
Dodaje, iż Alpin Weld
posiada w tej chwili ponad 30 technologii spawalniczych i w dalszym ciągu
rozwija kolejne, potrzebne do realizacji wachlarza zapytań ofertowych. W
ciągu roku zatwierdza 5-6 nowych WPQRów. Na ścianach gdyńskiej siedziby
znajduje się spora kolekcja certyfikatów jakościowych wydanych przez
DNV i PRS.
Drzwiami i oknami
Wymagania rynku
offshore sprawiają, iż każdy pracownik Alpin Weld, który wypływa lub
wylatuje do pracy na morzu, ma w swojej teczce znaczącą liczbę
dokumentów potwierdzających jego umiejętności i uprawnienia. Dodając do
tego ekstremalnie trudne warunki pracy – na linii wody czy też na dużej
wysokości – uświadamiamy sobie, iż dobór zespołu nie może być
przypadkowy. Poza czysto technicznymi umiejętnościami, konieczna jest
odporność psychiczna, jak również znajomość języków obcych w
międzynarodowym środowisku offshore.
Przy niskim bezrobociu,
problemie braku kadr w branży morskiej, można by pomyśleć, iż
poszukiwanie pracowników do Alpin Weld to dla rekrutera trudny proces,
co jednak jest nieprawdą..
– Okazuje się, iż praca jest dla
wielu bardzo ciekawa, a my oferujemy dobre i bezpieczne warunki.
Permanentnie otrzymujemy wiadomości z zapytaniami o pracę, dzięki czemu
możemy poszerzać nasze szeregi i szybciej reagować na potrzeby naszych
klientów – mówi Adam Kozłowski.
– Przy wspinaczce na 300
metrów zawsze jest adrenalina. To jest często sprawdzenie samego siebie i
pokonywanie własnych ograniczeń. Bardzo wiele osób, pomimo znakomitych
umiejętności spawalniczych, nie potrafiło odnaleźć się w pracy na
wysokości ze względu na lęk przestrzenny. Podobnie kształtuje się
sytuacja dostępności techników linowych. Lęk wysokości można mieć na
przy 15-20 metrach, natomiast dystans 300 metrów nad poziomem morza
znacząco zmienia perspektywę pracy. Taka weryfikacja samego siebie
umożliwia potencjalnym naszym pracownikom podjęcie decyzji czy
rzeczywiście chcą tak pracować – odpowiada Paweł Rudacki.
Aby
stać się częścią Alpin Weld trzeba się umieć wykazać. Adam Kozłowski
zaznacza, iż kandydat nie musi mieć wachlarza certyfikatów, ale
konkretne kompetencje i chęć rozwoju.
– Jesteśmy w stanie
sfinansować kursy i egzaminy certyfikujące, jeżeli kandydat/ka posiada
kluczowe, niezbędne do wykonywania pracy umiejętności – mówi. – W
przypadku stanowiska spawacza, istotne jest dla mnie wysokiej jakości
spawanie, nie zaś umiejętność płynnego poruszania się na linach,
ponieważ od tej czynności będą inni, mający za zadanie zabezpieczać
spawacza w trakcie prac. Team working jest dla nas bardzo ważny!
Alpin
Weld buduje swoją markę i rozpoznawalność na rynku w oparciu o
najwyższą jakość świadczonych usług, dlatego też każdy spawacz
pojawiający się w progach firmy, ma sobą bezbłędnie wspawane kilometry.
Wszystko do góry nogami
Jest
jeszcze jedna cecha bardzo pożądana w Alpin Weld – kreatywność.
Wyzwania stawiane przed firmą należą często do kategorii
„niecodziennych”. Bywa także inaczej – problem wydaje się prosty, ale
okazuje się, iż można się go rozwiązać szybciej, bezpieczniej, a czasami
również taniej.
Przykład? Na tablicy w pokoju konferencyjnym
nadal wiszą fragmenty dokumentacji ostatniego projektu, gdzie klient
chciał zamontować konstrukcję około 1,5 metra nad linią wody. Koncepcja
klienta zakładała, iż wszystko odbędzie się przy użyciu barki i
rusztowania.
Inżynierowie Alpin Weld ocenili, iż takie
rozwiązanie może okazać się problematyczne. Sytuacja miała miejsce na
Morzu Północnym – każdy, kto tam pracował wie, iż jeżeli zawiesi się
rusztowanie 5 metrów powyżej linii wody, za chwilę woda je pochłonie.
–
Zadanie wykonaliśmy bez barki, bez rusztowań. Zbudowaliśmy specjalne
osłony, które zapewniły nam odpowiednie warunki i chroniły zespół
spawalniczy w trakcie całego procesu spawania. Rozpisaliśmy klientowi
naszą koncepcję wykonania zakresu prac, na którą klient na szczęście
przystał. Finalnie, okazało się iż koszt był niewspółmierny niższy do
tego, który prognozowano na początku – opowiada Adam Kozłowski.
Całość
zakresu prac była gotowa zgodnie z terminem na zamówieniu. Właściciele
Alpin Weld wspominają, iż najtrudniej było... przekonać klienta do
słuszności proponowanego rozwiązania. Do tego jednak służy dokładna
analiza i szczegółowe rozpisanie projektu.
Bywa także, iż
potrzeba zastosowania innego, nietypowego podejścia do danego tematu
pojawia się dopiero w trakcie realizacji prac. W firmie przyjęto
filozofię, iż do Adama i Pawła można zawsze zadzwonić i poprosić o
pomoc, zweryfikować czy przyjęto najlepsze dostępne rozwiązanie?
–
Czasami sięgamy pamięcią, jak sami takie problemy rozwiązywaliśmy, a
czasami zastanawiamy się w biurze w szerszym gronie – tłumaczy Adam
Kozłowski.
Paweł Rudacki dodaje, iż często to sam dzwoniący ma odpowiedni pomysł, tylko potrzebuje zaopiniowania.
–
Pytam: „słuchaj, a jak ty byś to rozwiązał”? Dopiero kiedy wypowie ideę
na głos, to uświadamia sobie, iż rozwiązanie jest gotowe – mówi.
Obaj
szefowie Alpin Weld nie chcą wypaść z obiegu. Przyjęli zasadę, iż każdy
z nich powinien pojawić się osobiście przynajmniej na jednym projekcie w
ciągu roku, by popracować z resztą zespołu na "sajcie". Dzięki temu
mają wgląd w warunki i komfort pracy swoich zespołów.
– Wiemy
wtedy, w jaki sposób możemy wspomóc i ułatwić ludziom tę wymagającą
pracę. Z biura nie jesteśmy w stanie tego dostrzec ani zweryfikować –
stwierdza Dyrektor Operacyjny.
Przygotowania na podbój polskich wód
Tworząc
Alpin Weld nikt nie zakładał, iż pracownikom firmy dane będzie operować
na polskich wodach. Założyciele nastawiali się na rynki zagraniczne.
–
Polski offshore jest bardzo młody i podobnie jak większość polskich
firm, jesteśmy w fazie przygotowań by sprostać jego oczekiwaniom. Czy
będziemy przy nim pracować? Tego jeszcze nie wiemy. W Europie zachodniej
jesteśmy bardziej rozpoznawalni aniżeli na polskim rynku, co prawdopodobnie
wkrótce się zmieni – mówi Paweł Rudacki.
Usługi Alpin Weld dla
morskich farm wiatrowych na polskich wodach mogą okazać się potrzebne
dopiero za kilka lat, na etapie konserwacji czy modernizacji istniejącej
i pracującej infrastruktury.
– Jesteśmy znacznie częściej
rozpatrywani przy etapie „maintenance”, aniżeli przy budowie nowych
obiektów offshore. Jednocześnie mamy doświadczenie przy procesie montażu
na offshore od podstaw. Kiedy stawia się nową platformę, to należy ją
przyspawać do nóg osadzonych wcześniej na dnie morza. Braliśmy
niejednokrotnie udział przy uzbrajaniu takich konstrukcji,
przyspawaliśmy do fundamentów kilka trafostacji – podaje Dyrektor
Zarządzający spółki – w jednym projekcie osiągnęliśmy wręcz fenomenalne
tempo, bowiem w ciągu 36 godzin pospawaliśmy aż 6 nóg! -– chwali się.
Kiedy
polski rynek zacznie pukać do drzwi gdyńskiej firmy, Alpin Weld będzie
gotowy. w tej chwili firma rozbudowuje i umacnia swoje zaplecze
administracyjno-biurowe, by sprostać nadchodzącym projektom offshore
wind i oil & gas.
Zapytani, co uznają za swój największy
sukces w dotychczasowej działalności spółki Paweł Rudacki i Adam
Kozłowski nie zastanawiają się długo:
– Nigdy nie wycofaliśmy
się z żadnego projektu – mówi Adam Kozłowski. – Zdarzały się trudne i
wymagające projekty, jednak choćby w ciężkich chwilach szukaliśmy
rozwiązań, nie rezygnacji. Walczyliśmy z sukcesem do końca.