Propozycja czterodniowego tygodnia pracy jest albo prowokacją, albo myśleniem życzeniowym. Rzeczywiście pracujemy sporo, ale to nie oznacza, iż możemy sobie pozwolić na obniżkę pensji, gigantyczne braki kadrowe, wzrost inflacji i wyprowadzkę kapitału do innych państw - pisze Bartosz Marczuk, ekspert polityki społecznej i były wiceminister rodziny.