Tak wynika z najnowszej wersji projektu ustawy o ustalaniu wysokości emerytur z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przyznanych w czerwcu w latach 2009–2019 oraz rent rodzinnych po ubezpieczonych, którym przyznano emerytury w czerwcu w latach 2009–2019.
Rząd stoi w tej chwili przed koniecznością wykonania dwóch wyroków Trybunału Konstytucyjnego dotyczących emerytów. Jeden z nich dotyczy zasad ustalania wysokości emerytury w czerwcu (sygn. P7/22), a drugi wcześniejszych emerytów (sygn. SK 140/20).
Zyskają na zmianach
Obecnie regulacje dotyczące ustalania wysokości emerytury w czerwcu są takie same jak te obowiązujące w maju, o ile jest to korzystniejsze dla ubezpieczonego (art. 25a ust. 2a ustawy emerytalnej; tj. Dz.U. z 2023 r. poz. 1251). Wcześniej były jednak zróżnicowane i zależały m.in. od miesiąca złożenia wniosku. Najgorszym rozwiązaniem było przechodzenie na świadczenie właśnie w czerwcu. Nowelizacja przepisów z 2021 r. (Dz.U. z 2021 r. poz. 1621) naprawiła sytuację, ale pominęła osoby, których wysokość świadczeń była ustalana w czerwcu w latach 2009–2019 oraz pochodnych tych świadczeń, czyli rent rodzinnych. TK uznał, iż przepisy te są niekonstytucyjne (sygn. P 7/22). W efekcie ustawodawca został zobowiązany do dokonania zmian w tym obszarze.
Pod koniec ub.r. pojawił się projekt ustawy, który ma tę kwestię uregulować. W efekcie w przypadku osoby, której przyznano emeryturę lub rentę rodzinną w czerwcu w latach 2009–2019, jej świadczenie podlegałoby ponownemu ustaleniu.
Niedawno pojawiła się natomiast jego nowa wersja, z kilkoma zmianami. Projektodawcy zdecydowali, aby przeliczenie świadczenia następowało z urzędu, a nie (jak pierwotnie zakładano) na wniosek. Jak alarmowaliśmy w „Rz”, takie rozwiązanie, zdaniem ekspertów, byłoby złe zarówno z perspektywy ubezpieczonych (nie każdy musi pamiętać, iż akurat w tym miesiącu zgłosił się do ZUS), jak i samego organu (mogłyby się zgłaszać o przeliczenie osoby niemające ku temu żadnych podstaw). Rząd wsłuchał się w te głosy.
Przesunięto też datę wejścia w życie ustawy na 1 stycznia 2026 r. Jednocześnie w trosce o zabezpieczenie interesów osób uprawnionych zdecydowano, iż ZUS wypłaci różnicę między wysokością świadczeń wypłaconych od 1 lipca 2025 r. (pierwotna data wejścia w życie ustawy) a datą, w której zostanie ustalone świadczenie w nowej wysokości.
Ponadto rząd wycofał się z pomysłu umarzania postępowań administracyjnych i cywilnych wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie ustawy. Postępowania te będą się toczyć do czasu uprawomocnienia kończących je decyzji lub orzeczeń.
Projektodawca zrezygnował również z pomysłu, zgodnie z którym z chwilą uprawomocnienia decyzji lub wyroków wydanych na podstawie nowej ustawy wygasałyby z mocy prawa wszelkie roszczenia do ustalenia wysokości emerytury lub renty rodzinnej przyznanych w czerwcu w latach 2009–2019. To prawdopodobnie efekt uwag Prokuratorii Generalnej RP, która uważała, iż powstałaby wówczas wątpliwość, czy możliwe jest zastosowanie trybów szczególnych wzruszenia rozstrzygnięcia.
Co z pieniędzmi za poprzednie lata
Oskar Sobolewski z HRK Payroll Consulting zwraca uwagę, iż w najnowszym projekcie, podobnie jak w jego wcześniejszej wersji, nie ma przepisów dotyczących wyrównania świadczeń za lata poprzednie.
– To najprawdopodobniej kwestia finansowa. Za dużo kosztowałaby taka zmiana, dlatego ZUS cofnie się tylko do lipca 2025 r. O ile oczywiście resort finansów tego nie zablokuje, bowiem cały czas podtrzymuje negatywną opinię w tym zakresie – mówi ekspert.
Poprawki w projekcie ocenia pozytywnie.
– Szczególnie zmianę, zgodnie z którą świadczenia zostaną przeliczone z urzędu, dzięki temu osoby uprawnione nie będą musiały podejmować dodatkowych zadań, żeby skorzystać ze zmian – dodaje.
Oskar Sobolewski liczy na szybkie zakończenie prac nad ustawą, tak żeby uprawnieni jak najszybciej odczuli jej finansowe skutki w swoich portfelach.
Etap legislacyjny: Stały Komitet Rady Ministrów