Definicja „zagrożenia dla bezpieczeństwa” do uściślenia

1 godzina temu

– Przy podejmowaniu decyzji o deportacji najważniejsze jest ustalenie czy cudzoziemiec stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. To decyzja ostateczna, zarezerwowana dla osób, wobec których, mniej inwazyjne metody już zawiodły. jeżeli stosuje się ją bez odpowiednich podstaw, to według mnie jest to dowód nie na siłę, a bezradność – uważa Przemysław Leśniak, były dyrektor Departamentu Ochrony Informacji Niejawnych ABW, Biura Bezpieczeństwa Agencji Wywiadu i Biura Ochrony Informacji MSZ.

Realny wpływ

Wątpliwości wokół kwestii deportacji pojawiły się już przy okazji decyzji wydanych wobec uczestników sierpniowego koncertu białoruskiego rapera Maksa Korża (doszło wówczas do naruszenia nietykalności cielesnej ochroniarzy, znaleziono narkotyki, a w tłumie pojawiła się flaga OUN-UPA). Dyskusja odżyła zaś niedawno, gdy okazało się, iż deportowany został też 21-letni Ukrainiec, który nad budynki rządowe wypuścił drona, bo – jak miał tłumaczyć – chciał pokazać dziewczynie, jak stolica wygląda z lotu ptaka.

Oceniający te sprawy prawnicy, choć w większości jasno wskazują, iż bezpieczeństwo państwa jest kluczowe, to niejednokrotnie podkreślają, iż wytoczone przez to państwo działa są nieadekwatne do sytuacji.

Przemysław Leśniak komentuje: – Kiedy premier Włoch Giorgia Meloni zdecydowała o deportacji imama, który w swoich kazaniach nawoływał do walki z niewiernymi, uznałem tę decyzję za adekwatną, bo taki duchowny ma realny wpływ na tysiące wiernych. A jaki wpływ na kwestię bezpieczeństwa państwa ma 21-latek latający dronem? Z tego co wiemy, nie było podstaw, aby stawiać mu zarzuty szpiegostwa.

Odwrotny efekt

Zdaniem b. dyrektora departamentu w ABW, deportując osoby o nieakceptowalnych dla nas poglądach, nie wpłyniemy na zmianę tych poglądów – efekt może być odwrotny.

– Niestety w ostatnich latach decyzje deportacyjne zaczynają być powiązane z poglądami społeczeństwa. Politycy dostrzegają radykalizację społecznych nastrojów i odpowiadają na nie. A deportacja to narzędzie utrzymania bezpieczeństwa państwa i przez to powinna być narzędziem całkowicie apolitycznym – uważa ekspert.

Przypomina jednocześnie, iż jest to kosztowna operacja obciążająca finansowo państwo, które decyduje się na jej stosowanie. Dlatego należy to robić w przypadkach szczególnie uzasadnionych.

Na deportacje pozwalają przepisy ustawy o cudzoziemcach, między innymi wtedy, kiedy wymagają tego „względy obronności lub bezpieczeństwa państwa”. A także, gdy chodzi o ochronę bezpieczeństwa i porządku publicznego lub o interes Polski. Prawnicy są jednak sceptyczni co do takiego kształtu regulacji.

– Moim zdaniem przepisy, na podstawie których Straż Graniczna wydaje decyzje o deportacji, pozostawiają tej służbie tak duży margines swobody administracyjnej, iż wręcz możemy mówić o marginesie dowolności – uważa dr hab. Witold Klaus, profesor Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.

– O przejrzystości przepisów trudno też mówić, jeżeli nie są one jasne dla tych, którzy mają się do nich stosować, w tym przypadku – dla migrantów i migrantek – dodaje.

Ekspert przypomina, iż jeżeli poprzez stosowanie takich przepisów de facto dochodzi do ukarania człowieka, to państwo powinno kierować się kluczową w tej sprawie zasadą proporcjonalności.

– Oznacza to, iż działania jego organów muszą być adekwatne do popełnionego czynu, o czym trudno mówić w przypadku deportacji po koncercie czy locie dronem nad Belwederem. W większości tego typu przypadków sprawy powinny zakończyć się mandatami – uważa profesor.

I przypomina, iż choćby jeżeli w Polsce czczenie tzw. flagi Bandery jest społecznie nieakceptowalne, to z punktu widzenia polskiego prawa – nie jest zakazane.

Otwarty katalog

Podobne zdanie na temat kluczowych przepisów mają specjaliści z kancelarii adwokackiej Piotr Sawicki i Wspólnicy. – Katalog definicji określających zachowania, które stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku państwa, jest otwarty, co pozostawia służbom duże pole manewru. Pytanie, jakie zagrożenie dla tych wartości stwarza latanie dronem nad Belwederem i czy tak ostra reakcja w podobnym przypadku jest adekwatna – komentuje mec. Piotr Sawicki.

Osoba, wobec której wydano decyzję o deportacji, oczywiście może odwołać się do niej do komendanta Straży Granicznej. Jednak – jak sygnalizuje mecenas – w praktyce i dużym uproszczeniu, oznacza to, iż ponowną decyzję znów podejmuje ten sam organ. Na kontrolę innej instytucji liczyć zaś można dopiero na etapie postępowania sądowo-administracyjnego.

Według prawnika Nazara Kalinchuka, w sprawie odwołań nie powinna więc ponownie decydować Służba Graniczna, czyli główny komendant, tylko organ niepowiązany hierarchicznie, tak jak było to przed zmianą przepisów. – Wtedy szansa na merytoryczne i adekwatne rozpatrzenie odwołania rosła, bo nie rozpatrywano go w tej samej strukturze organizacyjnej. Organ pierwszej instancji prawdopodobnie również bardziej szczegółowo analizowałby sytuację przed podjęciem takiej decyzji – przewiduje ekspert.

Nazar Kalinchuk zaznacza, iż sama konieczność pełnienia służby wojskowej w swoim kraju nigdy nie była brana pod uwagę jako okoliczność, która mogłaby wpłynąć na decyzję o deportacji.

– Jednak w przypadku odsyłania obywateli Ukrainy, kiedy w ich kraju trwa wojna, sytuacja powinna zostać bardzo dokładnie zbadana – przyznaje. Dodaje jednak, iż mimo wszystko przesłanka dotycząca zagrożenia dla bezpieczeństwa, porządku publicznego zwykle okazuje się silniejsza. Cudzoziemcowi – jak tłumaczy – nie przyznaje się szczególnego rodzaju ochrony, np. pobytu humanitarnego. A takie rozwiązania – jak wyjaśnia – mogłyby okazać się wyjściem z sytuacji, choćby jeżeli decyzja o zobowiązaniu do powrotu już zapadła.

Jednocześnie mec. Sawicki zwraca uwagę, w jakiej sytuacji znajdzie się osoba, która ponownie będzie chciała przyjechać do Polski.

– jeżeli dana osoba po okresie zakazu ponownego wjazdu wróci potem do kraju, z którego została czasowo deportowana i będzie chciała ubiegać się np. o pobyt czasowy, stały lub obywatelstwo, może być na przegranej pozycji, bo urzędy wojewódzkie bardzo surowo podchodzą do tych kwestii – podkreśla. Mecenas wyraźnie zaznacza jednak, iż trudno krytykować państwo podejmujące tak ostre działania, jednak doprecyzowanie przepisów, które ograniczyłyby uznaniowość organów i wprowadzenie dwuinstancyjnej kontroli, byłoby warte rozważenia.

Potrzebna sądowa kontrola decyzji

Zdaniem prof. Klausa, sam zainteresowany powinien przede wszystkim móc pozostać w Polsce do czasu wydania prawomocnego wyroku sądowego w sprawie deportacji. – Dzisiaj migranci są odsyłani w trybie natychmiastowym już w chwili, gdy zapada decyzja Straży Granicznej. Sądowa kontrola tych decyzji dałaby możliwość ugruntowania orzecznictwa w podobnych sprawach i wyznaczenia granic swobody administracyjnej, zatem i uściślenia definicji zagrożenia dla bezpieczeństwa – argumentuje ekspert.

– Obecnie, choćby jeżeli sąd przyzna rację migrantowi, ten może już dawno zostać uwięziony lub po prostu stracić życie w swoim kraju – konkluduje.

Idź do oryginalnego materiału