Dezorientacja, czyli co wiemy o swoich łańcuchach dostaw

7 miesięcy temu

Według badania przeprowadzonego w tym roku przez firmę doradczą McKinsey, zaledwie 2% kierujących firmami i szefów finansowych tych firm rozpoznaje łańcuchy dostaw swoich firm dalej niż do drugiego ogniwa.

98% z nich rozpoznaje wyłącznie swoich dostawców, kooperantów bezpośrednich, a nie ma bladego pojęcia kim są ich dostawcy, skąd biorą produkty dostarczane ostatecznemu klientowi.

To jest sytuacja dramatyczna, z którą borykam się od dłuższego czasu. Badanie to wzmogło jeszcze mój subiektywny pesymizm. Utwierdziło mnie w nim, zarazem zobiektywizowało uczucie. Mam rację, niestety.

Szefowie firm, właściciele firm – to dotyczy również Polski – nie mają tak naprawdę pojęcia, jak zależni są od zglobalizowanych łańcuchów dostaw. Nie interesują się tym, bo nigdy nie było im to do niczego potrzebne.

Ostatnio spotykam się z wieloma środowiskami w różnych zakątkach Polski. Zaskoczeniem dla mnie była reakcja producentów, którzy dopiero w czasie mojej prelekcji uświadomili sobie, iż podstawowy materiał, który jest fundamentem ich działalności produkcyjnej, pochodzi z Chin. Wiedzieli o tym, ale nie byli faktu świadomi.

Byli jak każda/każdy z nas: patrzymy codziennie rano w lustro, i jeżeli nie ma ku temu szczególnych powodów typu „bania u Cygana” dnia poprzedniego, nie zauważamy zmian. Wiemy o nich, ale nasza świadomość pozostaje obojętna. Przestajemy patrzeć w lustro i znów mamy 18 lat.

Prowadząc firmę, zwłaszcza w Polsce, mamy naprawdę wiele wątków do codziennego rozplątywania. „Bieżączki” zżerają naszą energię, gdzie możemy, pozbywamy się ciężaru. Najłatwiej zrobić to przenosząc odpowiedzialności na innych. Na przykład dostawców. Ich problemem jest dostarczanie surowców, komponentów, części na czas. To ich biznes, to ich źródło przychodów. Raczej nie bierzemy do głowy każdorazowego czepiania się „za wysokiej ceny”. I nie obchodzi nas, jak to się stało, ze dostawca zmieścił się w widełkach cenowych, które określiliśmy.

Nie mamy pojęcia.

A najczęściej jest tak, iż przyciśnięty dostawca już wiele lat temu spostrzegł, iż lepiej kupować określone produkty zagranica, najczęściej z Azji, niż je produkować. Ponosząc koszty ludzkiej pracy, maszyn, energii elektrycznej, itd., itp. Przyciśnięty dostawca z firmy produkcyjnej, przekształcił się w firmę handlową. Nie zatrudnia dziesiątek, setek ludzi, tylko mały zespół. Czasem wyłącznie członków swojej rodziny.

Ale nie mamy o tym pojęcia. Skupiamy się na sprzedaży, cholernych podatkach, problemach z pracownikami, utracie własnej energii do działania. Bo niby obroty w porządku, ale w kieszeni coraz mniej.

Czasem tylko, jak na przykład w czasie pandemii, dostawcy informują nas, iż nie maja potrzebnych nam materiałów, półproduktów na stanie, iż trzeba będzie poczekać. I nie wyciągamy z tych informacji żadnych wniosków.

A wniosek jest prosty. Dziś, jeżeli wytwarzamy jakikolwiek produkt, jeżeli świadczymy jakąkolwiek usługę, jesteśmy zależni od dostawców z Chin. Ale nie mamy o tym pojęcia.

Ostatnio pewien „specjalista IT” (przypadek?) zarzucił mi zupełny brak wiedzy na temat „jego” branży. Ja mówiłem o tym, iż amerykańskie technologie zależne są od chińskich produktów, on mi na to, iż „jak Microsoft, Google, Meta mogą być zależne od Chin?”.

Voila…

Ręce opadają do samej ziemi. Jakie zastosowanie mają technologie tych firm, jeżeli nie zostaną zaklęte w urządzenia wyprodukowane przez Foxxcon, Huawei, ZTE, Xiaomi i dziesiątki, setki innych chińskich firm?

Brak świadomości swojej pozycji w łańcuchach dostaw jest porażający. Co więcej ma wpływ na podejmowane decyzje. Te biznesowe i te polityczne.

Czy jesteśmy zmienić swoja zależność od tych zewnętrznych dostawców? Być może. Potrzebny jest plan, pieniądze i bardzo dużo czasu. Lekko licząc kilkanaście lat. W realu pewnie ze dwie, trzy dekady.

Dziś, teraz tej zależności zmienić się nie da. Trzeba ją sobie uświadomić i do niej zaadaptować. To akurat można zrobić szybko. Najpierw jednak, trzeba uświadomić sobie tą zależność, kształt i rozpiętość łańcuchów dostaw, które sami pomagaliśmy budować przez ostatnie 30 lat z okładem.

Naprawdę warto.

Import w dowolnej działalności biznesowej (poza finansami) jest w tej chwili koniecznością. Tu nie ma opcji do wyboru. Nie wierzycie Państwo? Sprawdźcie pochodzenie towarów od Waszych dostawców. A potem zastanówcie się, czy jednak nie lepiej zająć się ich pozyskiwaniem w ramach własnej działalności, organizacji.

Naprawdę warto.

Redakcja: Leszek B. Ślazyk

e-mail: [email protected]

© www.chiny24.com

Idź do oryginalnego materiału