Ekspert o bezpieczeństwie na Bałtyku: najbardziej obawiam się ataków dronowych

7 godzin temu
Zdjęcie: Ekspert o bezpieczeństwie na Bałtyku: najbardziej obawiam się ataków dronowych


Dronami nawodnymi czy podwodnymi Rosjanie mogą penetrować nasze wody wewnętrzne, redy portów, kotwicowiska. Żeby zniszczyć infrastrukturę albo po prostu pokazać, iż mogą to zrobić – powiedział PAP kontradmirał rez. Krzysztof Zdonek, który uczestniczył we wtorek w Security Forum Szczecin.

We wtorek odbyła się kolejna edycja Security Forum Szczecin, która zgromadziła kilkudziesięciu ekspertów ds. bezpieczeństwa, przedstawicieli administracji państwowej oraz instytucji zarządzających infrastrukturą krytyczną. Jeden z paneli dyskusyjnych i warsztatów dotyczył obrony przed zagrożeniami na Bałtyku, które nasiliły się po ataku Rosji na Ukrainę.

O ochronie szlaków morskich i infrastruktury, działaniach Marynarki Wojennej i sił NATO opowiadał kadm. rez. Krzysztof Zdonek, w latach 2018-2023 zastępca Inspektora Marynarki Wojennej, a wcześniej m.in. dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. W rozmowie z PAP kontradmirał Zdonek podkreślił, iż zagrożenia ze strony Rosji mogą być coraz poważniejsze.

– Rosja podejmuje działania destabilizacyjne. Chce wprowadzić chaos, niepokój, testuje nas, używa niekonwencjonalnych metod, floty cieni; obserwujemy niejasne manewry okrętów na granicy wód terytorialnych – wyliczył Zdonek. – Najbardziej obawiam się, iż Rosjanie rozwiną się w atakach dronowych. Że pójdą w drony nawodne czy podwodne, które będą penetrować naszą przestrzeń, nasze wody wewnętrzne, redy portów czy kotwicowiska – przestrzegł Zdonek.

Przypomniał, iż na północy i na południu Europy akweny stale patrolują siły morskie NATO, w tym polska Marynarka Wojenna. Jeden zespół sił obrony przeciwminowej NATO i zespół sił uderzeniowych NATO operuje w północnej części Atlantyku, na Morzu Północnym i Bałtyku. Drugi zabezpiecza Morze Śródziemne.

– Są to okręty wielu państw, rotuje się dowództwo – zaznaczył kadm. Zdonek. – Od 2 stycznia my przejmiemy dowództwo stałego zespołu sił obrony NATO na północy. „Czernicki” [ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, okręt dowodzenia] wychodzi na półroczną misję – dodał.

Kadm. Zdunek wyjaśnił, iż „Czernicki” na pewno będzie operował też na Wschodnim Bałtyku, ponieważ siły morskie NATO są dysponowane „adekwatnie do zagrożeń”. Polskie jednostki działają razem z holenderskimi, duńskimi, szwedzkimi.

– Głównym zadaniem jest obserwacja i analiza niepewnych jednostek, które np. wyłączają AIS-a (Automatic Identification System), manewrują w dziwny sposób – powiedział Zdonek.

Pytany, czy możliwe są duże akcje sabotażowe, których celem będzie np. gazociąg Baltic Pipe albo gazoport w Świnoujściu, kadm. Zdonek ocenił, iż jest to mało prawdopodobne.

– Moim zdaniem byłoby to już za daleko idące. Aż tak wysoko (na tzw. drabinę eskalacyjną) nie wejdą. Ale mogą być stopnie pośrednie. Właśnie drony. Żeby zniszczyć jakąś część infrastruktury albo po prostu pokazać, iż mogą tam przebywać, harcować – powiedział Zdonek.

Kontradmirał rezerwy zaznaczył, iż o ile „pierwsze incydenty” z udziałem rosyjskich jednostek na Bałtyku wywoływały „pewne zdziwienie”, to teraz i polska MW i siły NATO są przygotowane na każdy scenariusz. Zdonek zwrócił uwagę, iż trwająca od niemal czterech lat pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę, spowodowała „zmianę taktyki działania” wojskowych, ale też „zmieniła myślenie” decydentów, polityków.

– Z miesiąca na miesiąc Polska i państwo bałtyckie stają się silniejsze i bardziej skoordynowane i pewne w tych działaniach – ocenił kontradmirał.

Zaznaczył, iż Bałtyk będzie bezpieczniejszy dzięki ograniczeniu działalności tzw. floty cieni, czyli starych jednostek, głównie tankowców, wykorzystywanych przez Rosję do obchodzenia sankcji nakładanych przez UE i USA. Jeden z takich statków w grudniu 2024 r. na Bałtyku zerwał podmorskie kable telekomunikacyjne i energetyczne.

– Możliwe, iż poprzez sankcje na państwa, które współpracują z Rosją, zostanie ta flota cieni jeszcze bardziej zmarginalizowana – powiedział Zdonek. – Unia mocno się wycofuje ze współpracy energetycznej z Rosją, pozyskuje nowe źródła. Z biegiem czasu będziemy czerpać już tylko z nich, więc flota cieni, choćby o ile się będzie przemieszać, to na pewno nie do portów Unii Europejskiej – stwierdził oficer.

W rozmowie z PAP kontradmirał Zdonek podkreślił, iż Bałtyk zawsze miał strategiczne znacznie dla polskiej gospodarki, ale przez dziesięciolecia bezpieczeństwo morza i znajdującej się tam infrastruktury, takiej jak porty czy rurociągi, wydawało się „rzeczą oczywistą”. Potencjalne zagrożenia dostrzegali eksperci, Marynarka Wojenna, Straż Graniczna, inne służby.

– Dopiero akty sabotażu, które się wydarzyły, otworzyły oczy rządzącym i decydentom, bo my dawno wiedzieliśmy, iż bezpieczeństwo nie jest nam dane raz na zawsze – podkreślił Zdonek.

Przypomniał, iż program modernizacji Marynarki Wojennej (Program operacyjny „Zwalczanie zagrożeń na morzu”) został opracowany około 2012-2014 r., ale przyspieszył dopiero w ostatnich latach. Zdonek wskazał m.in. programy „Kormoran” (budowa niszczycieli) i „Miecznik” (budowa trzech fregat rakietowych). Podkreślił, iż dla MW zbudowano sześć holowników, powstają też nowoczesne okręty rozpoznawcze.

– Niestety, marynarka jest droga. Fregata kosztuje powiedzmy 5 mld złotych, to ile za to się kupi czołgów. Z punktu widzenia polityków to lepiej brzmiało i wyglądało, więc realizację kontraktów przesuwano w czasie, były one słabo finansowane – podsumował kadm. Zdonek.

źródło: PAP / fot: envato.elements

Idź do oryginalnego materiału