Przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej Google żąda całkowitego anulowania rekordowej kary 4,3 mld euro nałożonej na firmę przez Komisję Europejską. Wydany wyrok może stać się początkiem sporu pomiędzy Waszyngtonem a Brukselą, ponieważ prezydent Trump uważa działania antymonopolowe Komisji Europejskiej za „formę opodatkowania amerykańskich firm”, zaś jego zaplecze polityczne chce wręcz zlekceważenia kar nakładanych przez Unię.
W swoim pozwie Google oskarżyło organy ochrony konkurencji Unii Europejskiej o „umyślne działanie na szkodę Alphabet macierzystej spółki Google w sprawie o nadużycie pozycji rynkowej ekosystemu telefonów komórkowych z systemem Android”. Odwołanie Google do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z siedzibą w Luksemburgu nastąpiło dwa lata po wyroku sądu niższej instancji, który podtrzymał twierdzenia Komisji Europejskiej, iż firma skorzystała ze swojej dominującej pozycji, jeżeli chodzi o system operacyjny Android dla zmniejszenia konkurencji. Wtedy roszczenia Komisji został nieco zmniejszone do 4,1 mld euro, jako iż „organy regulacyjne nie dostarczyły wszystkich dowodów na prezentowane nadużycia”.
Obecnie w czasie rozprawy apelacyjnej w Trybunale Sprawiedliwości UE prawnicy Alphabet stwierdzili, iż Komisja Europejska popełniła poważne błędy w dochodzeniu, bowiem firmy same chciały nawiązywać partnerstwo z Google ze względu na „zalety proponowanych rozwiązań, atrakcyjność i innowacyjność”, zaś sukces Androida wynikał z udanej innowacji a nie z zastosowania rozwiązań siłowych przez Google.
Organy antymonopolowe Komisji twierdzą tymczasem, iż model biznesowy Google zapewniał po prostu bezpłatne oprogramowanie w zamian za bardzo restrykcyjne warunki narzucane producentom telefonów komórkowych. W 2018 roku Google została oskarżona o trzy typy zachowań antykonkurencyjnych. Pierwszy polegał na tym, iż Google zmuszał producentów telefonów i telefonów oraz tabletów do preinstalowania aplikacji Google Search i przeglądarki Chrome jako warunku licencjonowania swojego Play Store – rynku aplikacji na Androida. Drugi, iż Google faworyzował płatnościami największych producentów telefonów i telefonów pod warunkiem, iż przeinstalowali to oprogramowanie zwłaszcza Google Search. Trzeci, iż koncern uniemożliwiał firmom, które choćby chciały preinstalować te aplikacje umieszczanie ich na innym Androidzie niż ten, który Google zatwierdziło.
Prawnik Google Alfonso Lamadrid argumentował w sądzie w Luksemburgu, iż „te umowy i warunki nie ograniczają konkurencji, wręcz ją wspierają”.
„Google nie kwestionuje, ani nie unika swojej odpowiedzialności na mocy prawa, ale Komisja również ponosi odpowiedzialność, gdy prowadzi dochodzenia, gdy stara się przekształcić rynki i kwestionować prokonkurencyjne modele biznesowe oraz gdy nakłada wielomiliardowe grzywny. W tym przypadku Komisja nie wywiązała się ze swojego ciężaru i odpowiedzialności i powołując się na liczne błędy prawne ukarała Google za jego wyższe zasługi, atrakcyjność i innowacyjność” – powiedział Alfonso Lamadrid.
Prawnicy Komisji w sądzie stwierdzili, iż Google stosował wobec producentów strategię „grubego kija i marchewki”. W efekcie Google „ma niemal całkowitą kontrolę nad ekosystemem” Androida. Jak stwierdził prawnik unijnego organu regulacyjnego Fernando Castillo de la Torre, „stopień konkurencji w tym ekosystemie zależy krytycznie” od działań Google i koncern może w każdej chwili te warunki zmienić, co z działaniami konkurencyjnymi nie ma nic wspólnego.
Decyzja sądu UE może okazać się kluczowa dla przyszłości modelu biznesowego Google Android i zapadnie w okresie następnych kilku miesięcy. Jednak według analityków może okazać się miną polityczną – jakby Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie postąpił sytuacja „może rozwinąć się w złym kierunku”. jeżeli przyzna rację Google wówczas może się okazać, iż „Komisja Europejska jest bezzębnym tygrysem” i zachowania antykonkurencyjne koncernów zaczną wręcz kwitnąć w UE. jeżeli przyzna rację Komisji wówczas decyzja ta może rozpocząć wielką wojnę handlowa między Unią Europejską a USA. Bowiem prezydent Donald Trump nie uznaje wyroków organów antymonopolowych Unii Europejskiej nazywając je „formą opodatkowania”, zaś jego zaplecze polityczne twierdzi, iż amerykańskie koncerny powinny po prostu Komisję Europejską lekceważyć i rozmawiać z rządami danych krajów, w których działają, tak by udowodnić, iż jest „niepotrzebna”.