Nie tylko na linii przyszły ambasador USA w Polsce - ministerstwo cyfryzacji doszło do zgrzytu w sprawie zapowiadanego przez wicepremiera z Lewicy podatku cyfrowego, którym będą obłożone firmy technologiczne - zwłaszcza amerykańskie big techy. Przypomnijmy, Thomas Rose zapowiedział, iż o ile do tego dojdzie, prezydent Trump rozważy działania odwetowe "takie, jakie powinien".
W sprawie podatku cyfrowego nie ma także zgody w rządzie. "Nie wiemy, o jakiej koncepcji mówi wicepremier Gawkowski. Chyba tak sobie to rzucił, bo pozazdrościł Sikorskiemu rozgłosu po jego słynnym wpisie w sprawie Starlinków" - powiedział portalowi money.pl rozmówca z resortu finansów. Reklama
I choć premier na wtorkowym posiedzeniu rządu zdawał się łagodzić zamieszanie, chwaląc ministra za walkę o polskie interesy, to jednak dodawał, iż należy robić to rozważnie.
Gorąco na linii resort cyfryzacji - Ministerstwo Finansów. Narasta spór wokół podatku cyfrowego
Jak podaje serwis, Ministerstwo Finansów ma pretensje do resortu cyfryzacji o ingerencję w jego kompetencje poprzez inicjowanie nowego podatku, a w resorcie żadne prace w tej sprawie mają się nie toczyć, co przyznał sam minister Domański. "W Polsce politykę podatkową kształtuje Ministerstwo Finansów. Dziś nie pracujemy nad podatkiem cyfrowym. Natomiast sami, jako kraj, ustalamy, jakie podatki wprowadzamy i żadne deklaracje ze strony ambasadorów nie mają wpływu na nasze decyzje" - powiedział w rozmowie z PAP.
Z kolei Ministerstwu Cyfryzacji nie spodobało się, iż Domański wkroczył w obszar sztucznej inteligencji, za który czuje się odpowiedzialny Gawkowski. Jeden z urzędników ironicznie skomentował, iż skoro Domański zajął się inwestycjami w AI, to MC może "odciążyć" go w sprawach podatku cyfrowego.
Do tego rozmówca money.pl z MC podkreśla, iż cyfryzacja musi mieć stabilne źródło finansowania. "Największe ministerstwa, takie jak MSWiA, MON czy resort pracy, wydadzą w tym roku jakieś 30 mld zł na rzeczy związane z cyfryzacją, z czego 20 mld to będą pieniądze unijne. [...] Pytanie, co potem, gdy skończą się pieniądze unijne, bo potrzebujemy setek miliardów złotych" - wskazał.
Resort cyfryzacji nie zamierza wycofywać się z podatku cyfrowego. Projekt w ciągu 3-4 miesięcy
Resort cyfryzacji nie zamierza się jednak wycofywać z prac nad podatkiem cyfrowym i to mimo nacisków ze strony przyszłego ambasadora USA i niezadowolenia ze strony Ministerstwa Finansów. Potwierdził to jeszcze wczoraj wieczorem w TVP Info wicepremier Gawkowski. "Poważnie traktujemy relacje ze Stanami Zjednoczonymi. [...] Mamy olbrzymie kontrakty, ale nikt nie będzie prawa Polsce pisał nawet, jeżeli byłby najlepszym sojusznikiem" - dodał. Według ministra, to dobry pomysł, który wprowadziło wiele państw i który "gwarantuje wpływy do budżetu".
Jak podaje money.pl, pierwsza wersja projektu ustawy, która mógłby trafić do konsultacji międzyresortowych, powinna być gotowe w ciągu 3-4 miesięcy. Według wstępnych szacunków ma przynieść wpływy do budżetu państwa około 3-4 mld zł rocznie.
Jak będzie wyglądać podatek cyfrowy w Polsce? Do rozstrzygnięcia dwie kwestie
Jak podał serwis, w tej chwili ruszyły prace nad koncepcją daniny. Niewykluczone, iż - podobnie jak w innych europejskich krajach (Francja, Austria czy Hiszpania) - będzie miała ona formę podatku przychodowego. Oznacza to, iż danina pobierana jest od wartości reklam emitowanych na danej platformie w danym kraju.
Do rozstrzygnięcia pozostają dwie najważniejsze kwestie. Pierwsza dotyczy zakresu opodatkowania - czy podatek obejmie wszystkie reklamy, czy też zostaną z niego wyłączone np. reklamy polityczne i społeczne. Druga kwestia to wysokość stawki, która może wynosić od 2-3 proc. do choćby 7 proc.