Patentowanie wynalazków nie wydaje się być częścią naszego polskiego DNA. Firmy, a choćby uczelnie niechętnie wydają tysiące złotych potrzebne na uzyskanie ochrony dla swoich wynalazków. A szkoda, bo w naszych firmach, a zwłaszcza uczelniach, powstaje sporo rozwiązań technicznych, na których podmioty takie mogłyby po prostu zarobić. Bo do tego właśnie służą patenty – do zarabiania na naszej myśli technicznej. Czy to przez udzielenie licencji, czy to przez sprzedanie praw do wynalazku.
Przykład Politechniki Lubelskiej – lidera pod względem uzyskanych w ostatnich latach patentów – pokazuje, iż można tak prowadzić politykę patentową, by objąć nią jak najwięcej pomysłów powstałych w organizacji, a przy tym mieć widoki na to, iż się na tym zarobi. O tym właśnie rozmawiam z Pawłem Chrapowickim, Dyrektorem Centrum Innowacji i Transferu Technologii tej uczelni.
Po pierwsze, wynalazki
Panie dyrektorze, pamiętam, iż jak parę tygodni temu patrzyłem na najnowszy ranking polskich podmiotów pod względem uzyskanych patentów, to pierwsza pozycja pana uczelni tak mnie zdziwiła, iż spojrzałem na rankingi z poprzednich lat, by sprawdzić czy to nie jednorazowa anomalia. Ale nie, w poprzednich dwóch latach też tak było. Co sprawia, iż Politechnika Lubelska wyprzedza innych?
Sprawa nie jest taka prosta, oczywista i wymaga wprowadzenia na kilku obszarach. Po pierwsze, Politechnika od lat prowadzi świadomą politykę zachęcania pracowników do chronienia swoich wyników prac badawczo-rozwojowych. To znaczy, iż zależy nam na tym, żeby to, co będzie publikowane w naszych publikacjach naukowych, wcześniej uzyskało ochronę patentową. Może czasem nasze działania mogą wydawać się nadmiarowe, zbyt ostrożne, ale przyjęliśmy strategię, iż nie ujawniamy wynalazków, nie ujawniamy rozwiązań, zanim one nie uzyskają takiej ochrony.
Wiadomo, iż nie każdy wynalazek, nie każde rozwiązanie znajduje potem zastosowanie praktyczne, ale na etapie, kiedy jeszcze prowadzimy prace badawcze, już publikujemy na ten temat, często nie wiemy, które z rozwiązań będą potem miały zastosowanie praktyczne, będą wdrożone w przemyśle. A w momencie, kiedy już się to okaże, a tego rozwiązania wcześniej nie ochronimy zgłoszeniem patentowym, to nie możemy później uzyskać tej ochrony po ujawnieniu istoty wynalazku. Wynika to z tego, iż rozwiązania, które zostały już gdziekolwiek ujawnione np. w publikacji naukowej czy podczas jakichś wystąpień konferencyjnych i takie informacje znajdują się np. w materiałach konferencyjnych, prezentacjach, wynalazki takie nie spełniają już przesłanki nowości, a więc zgodnie z prawem nie mogą być opatentowane.
Dlatego najpierw patentujemy, później publikujemy, to nasza dobra praktyka i to myślę przede wszystkim warto podkreślić.
Jak pisaliśmy niedawno, Politechnika Lubelska jest obok Politechniki Łódzkiej i Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego jednym z liderów polskiej wynalazczości w ostatnich latach.
Co więcej, jeżeli są rozwiązania, które wymagają kontynuowania ochrony, to opłacamy utrzymywanie takich patentów przez kolejne lata! Ostatnio, w przypadku współpracy z firmą Maspex, wdrożyliśmy patent, który był zgłoszony do ochrony niespełna 10 lat przed wdrożeniem. Po prostu było to rozwiązanie, które musiało poczekać na rozwój biznesu, aby mogło być wdrożone. To rozwiązanie dotyczy zarządzania energią pochodzącą z paneli fotowoltaicznych, więc jest teraz bardzo na czasie, a my badania nad nim prowadziliśmy już dużo wcześniej.
Tak więc ta polityka prowadzenia ochrony praw własności intelektualnej wydaje się skuteczna, oczywiście cały czas jest na bieżąco monitorowana i udoskonalana.
Jakie jeszcze elementy odgrywają tu rolę?
Za tą polityką ochrony własności intelektualnej idą szkolenia pracowników, uświadamianie, pokazywanie im, iż warto chronić swoje rozwiązania.
Na naszą korzyść działa to, iż w ocenie jednostek badawczych prawa własności intelektualnej i w szczególności patenty są elementem oceny ewaluacyjnej jednostek naukowych, czyli to, iż dużo patentujemy przyczynia się nie tylko do miejsca w rankingach, co oczywiście jest ważne wizerunkowo, ale również do dobrej oceny Politechniki Lubelskiej jako uczelni, która ma aspiracje, choćby jeżeli nie być formalnie uczelnią badawczą, to jednak wysokiej jakości badania naukowe prowadzić i otrzymywać sensowną dotację z Ministerstwa Nauki właśnie na te cele.
Bardzo często, kiedy składamy wnioski o granty, jesteśmy pytani, jak dużo tych zgłoszeń patentowych posiadamy i tutaj właśnie te liczby uwiarygadniają nas, widać, iż faktycznie wyniki prac badawczo-rozwojowych na przykład w projektach z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, czy w projektach, które realizujemy wspólnie w konsorcjach z przedsiębiorstwami, będą adekwatnie chronione, a następnie w przypadku wdrożeń prawa do nich będą albo sprzedawane, albo będą udzielane na nie licencje.
Kolejna rzecz, jeżeli chodzi właśnie o tę politykę patentową, to jest dążenie do ciągłego zwiększania przychodów uczelni z tytułu komercjalizacji wyników prac badawczo-rozwojowych. jeżeli nie mielibyśmy prawa do czegoś, nie mielibyśmy wyłączności potwierdzonej patentem, to firma nie będzie zainteresowana zakupem od nas takich rozwiązań, dlatego, iż nie może mieć pewności, iż ktoś inny z tych rozwiązań nie skorzysta, nie skopiuje ich.
Nie każdy wynalazek się sprzeda. Ale i tak warto…
Jak wygląda komercjalizacja Państwa patentów?
Statystycznie rzecz biorąc, gdzieś między 5 a 10%, w zależności od roku, patentów sprzedajemy lub licencjonujemy albo naszym kontrahentom z biznesu, przedsiębiorcom, albo spółkom typu spin-off, w których uczelnia obejmuje udziały. Rocznie to jest kilkanaście do dwudziestu kilku patentów, które komercjalizujemy.
Dążymy w tej chwili do tego, aby po pierwsze zwiększać liczbę tych wynalazków, które są wdrażane. Tutaj nie ukrywam, iż nowa perspektywa finansowa, KPO, środki, które przedsiębiorcy mają do dyspozycji, jeżeli chodzi o innowacyjność, są pomocne w tym procesie, ponieważ firmy dostają dofinansowanie np. na zakup innowacji od uczelni wyższych czy od instytutów badawczych.
Bardzo istotne jest to, iż staramy się pracować blisko z firmami, żeby monitorować jakie są potrzeby przedsiębiorstw. Rola Centrum Innowacji i Transferu Technologii, którym kieruję, jest właśnie taka, iż my staramy się wychodzić do firm, pytać jakich rozwiązań poszukują. Następnie ta informacja spływa do naukowców, którzy często są inspirowani w swoich pracach badawczo-rozwojowych tymi potrzebami przedsiębiorstw. Z naszej praktyki wynika, iż najczęściej właśnie te rozwiązania udaje nam się licencjonować i sprzedawać do firm.
Dydaktyk wynalazca – skarb dla studenta
Jakimś elementem naszego podejścia do patentowania jest też to, iż w Politechnice Lubelskiej mamy naukowców, którzy wyspecjalizowali się w wynalazczości i jest ona ważnym aspektem ich rozwoju naukowego tzn. zdobywania kolejnych tytułów i stopni naukowych, nagród i wyróżnień. Są oni takimi liderami, którzy bardzo dużo patentują, bardzo rozwiązują wiele problemów technicznych.
Zauważamy, iż ci naukowcy, którzy prowadzą dobre badania naukowe a potem je wdrażają często są też dobrymi dydaktykami. Posiadają interesujący materiał do przekazywania studentom, którzy mają na etapie studiów już możliwość zaczerpnięcia troszeczkę takiej wiedzy praktycznej, myślenia problemowego, myślenia projektowego, szukania rozwiązań problemów.
Jak chcesz dużo patentować – zatrudnij własnych rzeczników…
A skąd taka różnica między osiągnięciami wynalazczymi Politechniki Lubelskiej a innymi uczelniami, często przecież większymi?
Musimy pamiętać, iż ochrona własności intelektualnej, jeżeli chodzi o taką formalną ochronę, czyli przed Urzędem Patentowym, to znaczny koszt. Być może jakimś elementem tego wszystkiego jest polityka finansowa uczelni.
W uproszczeniu, uczelnie mają przyjąć jedną z dwóch strategii, jeżeli chodzi o pracę z rzecznikami patentowymi. Niektóre uczelnie, opracowanie, zgłoszenie i utrzymywanie patentu zlecają do zewnętrznej kancelarii rzeczników patentowych. Poza samym kosztem zgłoszenia patentowego, czyli niecałe 600 zł opłat administracyjnych do Urzędu Patentowego, dochodzą jeszcze opłaty właśnie na rzecz kancelarii rzecznikowskiej, które liczone są już wtedy najczęściej w tysiącach złotych za każdy patent. Więc gdyby przeliczyć wtedy koszt zgłoszenia patentowego, takiego jednostkowego w procedurze krajowej, to już mamy kwoty liczone w tysiącach złotych.
My przyjęliśmy inną strategię, którą raczej kilka uczelni stosuje. Mamy dwoje własnych rzeczników patentowych, których zatrudniamy na uczelni jako etatowych pracowników, czyli można powiedzieć, iż mamy własne biuro rzeczników patentowych. Nasi rzecznicy to są osoby, które są od lat związane z uczelnią, które robiły aplikację rzecznikowską już współpracując z Politechniką Lubelską, więc znają naszą strukturę i funkcjonowanie uczelni.
Zatrudnianie rzeczników patentowych jako pracowników etatowych uczelni znacznie obniża koszty samej obsługi zgłoszeń patentowych, przygotowywania ich, potem prowadzenia korespondencji, ewentualnych sporów na gruncie prawa patentowego. Przy takiej liczbie zgłoszeń jaką mamy, dwoje rzeczników patentowych ma ręce pełne roboty.
Wynalazki się samofinansują, może zaczną finansować badania
W ramach funkcjonowania systemu ochrony własności intelektualnej w Politechnice Lubelskiej stworzyliśmy mechanizm finansowania ochrony patentowej o nazwie Fundusz Komercjalizacji. Jest to fundusz, który działa w strukturze uczelni, zasilany jest z przychodów z tytułu prowadzenia prac badawczo-rozwojowych na rzecz przedsiębiorstw oraz licencjonowania i sprzedaży praw własności intelektualnej, w tym patentów.
Część środków właśnie z tych przychodów zasila Fundusz Komercjalizacji, a następnie Fundusz Komercjalizacji pokrywa koszty ochrony własności intelektualnej, więc można powiedzieć, iż finansujemy tą ochronę praw własności intelektualnej z przychodów, które uzyskujemy z biznesu, od przedsiębiorstw właśnie za komercjalizację tejże własności intelektualnej.
Chcemy to rozwijać, żeby w przyszłości fundusz mógł też na przykład finansować prowadzenie prac badawczo-rozwojowych, które byłyby odpowiedzią na potrzeby przedsiębiorstw. Także jest to cała przemyślana polityka, której inne uczelnie nie stosują. Niektóre próbują ją naśladować, w jakiś sposób wdrażać, inne mają inną strategię funkcjonowania w tym obszarze.
Dla firm patenty, zwłaszcza europatenty, wciąż za drogie
Ja chciałem podejść trochę szerzej, bo problem z polskimi wynalazkami to jest trochę problem polskich uczelni, ale w dużej mierze jest to problem polskich firm. Bo jak się spojrzy na patenty europejskie, to tam uczelnie i instytucje badawcze to jest niewielki procent udzielonych patentów. To jest przede wszystkim przemysł. Co Polska powinna zrobić, żeby trochę tutaj pozmieniać?
Pierwsza rzecz, o której należy wspomnieć to znowu są finanse. Dlatego, iż zgłoszenie krajowe, tak jak powiedziałem, to jest kwestia kilkuset złotych. Zgłoszenie na poziomie europejskim to już jest kwota kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Te 30 tysięcy złotych, które polska firma musi wydać na ochronę patentową na terenie kilku państw europejskich w procedurze patentu europejskiego przed Europejskim Urzędem Patentowym, to jest co innego, niż kwota adekwatna w euro dla przedsiębiorcy z Niemiec, Francji czy choćby Włoch.
Więc pierwsza rzecz jest taka, iż po prostu firmy polskie są mniej zamożne i ciężej im zdecydować się na taką ochronę.
Czasem widzimy, iż ciężko jest przekonać firmę do tego, iż warto wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych tylko po to, żeby uzyskać patent, który będzie chronił, ale też nie będzie dawał stuprocentowej pewności, iż ktoś naszych rozwiązań nie będzie kopiował. Bo ten patent jest warty tyle, ile potem jesteśmy w stanie poświęcić zasobów, środków na to, żeby chronić się w przypadku, gdy ktoś ten patent będzie naruszał.
Czyli nie zawsze opłaca się patentować?
Jeśli zgłaszam patent i będzie on obowiązywał powiedzmy w Hiszpanii, a dowiem się, iż ktoś w Hiszpanii kopiuje mój produkt, który jest chroniony tym patentem, no to pojawia się pytanie, na ile będę miał możliwości np. finansowych, żeby podjąć działania prawne przeciwko podmiotowi, który na terenie Hiszpanii ten patent będzie naruszał.
My widzimy bardzo duże różnice między tym co jest teraz, a tym co było kilka, kilkanaście lat temu, jeżeli chodzi o funkcjonowanie przedsiębiorstw, ale te zmiany szybciej dotyczą takich obszarów jak np. znaki towarowe, czy choćby wzornictwo przemysłowe, tutaj firmy są bardziej skore do tego, żeby przeznaczać środki właśnie na walkę z naruszeniami, z podszywaniem się, z podróbkami itp.
W przypadku prawa patentowego, to tu jeszcze troszeczkę pracy musimy wykonać jako środowisko związane z innowacyjnością ochroną własności intelektualnej, aby ta świadomość wzrastała i aby firmy zwiększyły swoją świadomość oraz chęć wprowadzenia takiej ochrony.
Źródło zdjęcia: Archiwum Pawła Chrapowickiego