1 dzień temu
Dyrektywa dac7 weszła w życie w lipcu 2024 roku, a najważniejszym jej elementem jest wdrożenie zupełnie nowego obowiązku. Od tego czasu platformy sprzedażowe typu Vinted, OLX czy Allegro mają obowiązek przekazywania szczegółowych informacji o transakcjach użytkowników do urzędu skarbowego. To ma na celu dokładną weryfikację działań osób fizycznych, które zajmują się sprzedażą przedmiotów z drugiej ręki i jednocześnie nie posiadają działalności gospodarczej. Fiskus ma zaś sprawdzać, czy wszystko odbywa się zgodnie z prawem.
REKLAMA
Zobacz wideo Daniel Olender: Zarobek na markowych ciuchach z lumpeksu? Sky is the limit!
Sprzedaż na Vinted nie jest już taka prosta. Fiskus "zapoluje" na nieuczciwych użytkowników
Jak czytamy w serwisie Warszawa w Pigułce, Ministerstwo Finansów zapowiedziało szczegółowe kontrole urzędu skarbowego. Organ ma zwracać uwagę na różnicę między sprzedażą używanych rzeczy a zorganizowaną działalnością handlową. W tym przypadku duże znaczenie ma czas, w którym dana osoba była w posiadaniu poszczególnych przedmiotów. Otóż rzeczy będące własnością sprzedającego przez okres dłuższy niż sześć miesięcy nie podlegają opodatkowaniu. Ma to duże znaczenie, ponieważ coraz więcej osób traktuje platformę Vinted niczym własny sklep internetowy, gdzie prowadzą wręcz hurtową sprzedaż rzeczy zakupionych w innym miejscu.
Jak informuje serwis Interia, w niektórych przypadkach oferowano choćby "pakiety ubrań", które pochodziły z chińskich platform. Cały proceder polega na zakupie towarów po niskich cenach i ich odsprzedaży z zyskiem. Właśnie dlatego zdecydowano się na wdrożenie dyrektywy oraz zaostrzenie przepisów, które w tej chwili mogą skutkować konfrontacją z fiskusem oraz poważnymi konsekwencjami podatkowymi.
Podatek od Vinted, Allegro czy OLX. Od tego nie trzeba odprowadzać podatku
Od lipca ubiegłego roku każdy użytkownik, którego całoroczny zarobek przekroczył granicę 2 tys. euro, a więc ponad 8 tys. złotych lub miał na swoim koncie co najmniej 30 transakcji, został poproszony przez platformę o podanie własnego numeru PESEL. Brak odpowiedzi wiąże się natomiast między innymi z zablokowaniem dostępu do wirtualnego portfela, a więc pieniędzy pochodzących ze sprzedaży. Kontrole fiskusa mają natomiast skupiać się na regularności transakcji dokonywanych przez użytkowników, pozyskanej przez nich kwocie oraz różnicy między ceną zakupu a sprzedaży. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości urzędnicy będą kontaktować się ze sprzedawcami w celu wyjaśnienia danej sytuacji.
Zobacz też: 60 razy zwrócił towar. Na paragonach klientów okradł sklep na kilkadziesiąt tysięcy
W takich sytuacjach najczęściej przeprowadzane będą czynności sprawdzające. Urząd skarbowy skontaktuje się z podatnikiem i będzie starał się wyjaśnić kwestie budzące wątpliwości, np. wyjaśnieniu może podlegać to, czy podatnik faktycznie sprzedaje swoje rzeczy, czy też prowadzi zarobkowo handel odzieżą bez odprowadzania adekwatnych należności publicznoprawnych
- wyjaśnia biuro prasowe resortu finansów. Warto zatem zachowywać wszelkie dowody zakupu oraz inne dokumenty, które mogą potwierdzać okres posiadania danej rzeczy. Ważne jest również to, iż dyrektywa z lipca 2024 roku jest przedłużeniem przepisów dotyczących zobowiązań podatkowych w obszarze handlu internetowego. Warto pamiętać, iż w Polsce podatek od sprzedaży należy odprowadzić, wtedy gdy dochód roczny przekroczył 30 tys. złotych. Z tego obowiązku są jednak zwolnione osoby, które sprzedają własne rzeczy należące do nich przez co najmniej pół roku. Podobne kontrole mogą dotyczyć również innych platform sprzedażowych.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
