Opóźnienie w otrzymaniu zapłaty za usługę nie zwalnia przedsiębiorcy z obowiązku zapłaty podatku za wystawioną fakturę. Rozwiązaniem w tym przypadku mógłby być tzw. kasowy PIT. W jego ramach podatek byłby należny dopiero po otrzymaniu zapłaty od kontrahenta.
Usługa została wykonana, przedsiębiorca wystawił za nią fakturę, nie może wyegzekwować zapłaty za jej wykonanie, a mimo to musi zapłacić od niej podatek? Niestety tak wygląda rzeczywistość dla wielu prowadzących działalność. Tego typu sytuacje generują problemy z płynnością finansową i przyczyniają się do wzrostu ryzyka upadłości przedsiębiorstw.
Z tego powodu zasadna wydaje się dyskusja o wprowadzeniu kasowego PIT-u dla przedsiębiorców. Tego typu rozwiązanie nakładałoby na nich obowiązek zapłaty podatku dopiero w momencie otrzymania opłaty za usługę. Co prawda funkcjonuje już inny mechanizm, tzw. ulga na złe długi, ale nie jest to rozwiązanie dla wszystkich.
Ulga ta pozwala na korektę kwoty naliczonego podatku o płatności za usługi, w których opóźnienie wynosi powyżej 90 dni. Nie może z niej jednak skorzystać podmiot będący w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub podmiot w likwidacji. Ulga nie ma zastosowania również gdy dłużnikiem jest podmiot zagraniczny. W praktyce więc nie chroni ona podmiotów najbardziej zagrożonych upadkiem.
Warto przeczytać: Niepokojące dane Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Jednoosobowe działalności gospodarcze znikają z rynku
Pomysł nowego rządu
Metoda kasowa funkcjonuje już w przypadku podatku VAT. Wraz ze zmianą rządu powraca pomysł wprowadzenia jej również w przypadku PIT. Początkowo postulowano, by przepis miał zastosowanie wobec podmiotów, których roczna sprzedaż nie przekracza wartości 2 mln euro. Z czasem chciano go rozszerzyć także o większe podmioty.
Choć sam pomysł zyskuje przychylność w rządzie, to ma on mieć inne parametry. Zgodnie z początkową propozycją Ministerstwa Finansów kasowym PIT-em mieliby być objęci przedsiębiorcy indywidualni. Dokładnie ci, którzy dopiero rozpoczynają działalność lub ich zeszłoroczny przychód nie przekroczył 0,5 mln zł. Dziś wiadomo jednak, iż limit ten ma być podniesiony do kwoty 250 tys. euro. Kasowy PIT miałby jednak dotyczyć jedynie transakcji pomiędzy przedsiębiorcami. Wyłączone byłyby z niego zaległości w płatnościach od konsumentów.
Oczekiwanie na ostateczny kształt
Kasowy PIT to rozwiązanie, które z pewnością przyczyniłoby się do poprawy płynności finansowej najbardziej zagrożonych przedsiębiorców. Z pewnością wejście w życie przepisów nałożyłoby na nich dodatkowe obowiązki ewidencyjne, a co się z tym wiąże, mogłoby to spowodować wzrost cen usług księgowych.
Ostateczne korzyści i wady rozwiązania można będzie ocenić dopiero po poznaniu finalnego kształtu przepisów. Jak widać z powyższych rozważań, mogą one jeszcze ulegać znaczącym modyfikacjom.