Kredyty frankowe zaciągaliśmy w okresie od II połowy 2004 roku do połowy 2009 roku. Wiosną i latem 2008 roku padł rekord podpisanych umów kredytowych w CHF. Wtedy to kurs CHF wynosił poniżej 2 zł za jednego franka szwajcarskiego. Wszyscy pracownicy banków nawoływali, aby brać kredyty frankowe, przekonując, iż jest to najbardziej stabilna waluta na świecie. A wielu z konsumentów, którzy jak dotąd nie mieli zdolności kredytowej, nagle stali się wypłacalni dla banków, pod warunkiem, iż wezmą właśnie kredyt frankowy.
Komu oferowany był kredyt frankowy?
Oferty kredytu CHF były kierowane głównie do konsumentów zamierzających nabyć nieruchomości. W ten sposób bank uzyskiwał zabezpieczenie swojego kredytu na kupowanych nieruchomościach. Gdyby z powodu wzrostu kursu franka szwajcarskiego kredytobiorca przestał spłacać zawyżone raty, to bank mógłby po prostu zlicytować nieruchomość. W ten sposób nic nie tracił, a przerzucał całe ryzyko związane z zawarciem umowy kredytowej w walucie na kredytobiorcę.
Kancelaria frankowa na pomoc frankowiczom
W 2016 roku rozpoczęły się w Polsce pierwsze procesy frankowiczów przeciwko bankom. Szanse na wygranie sprawy frankowej wynosiły jak 1 do 4 . Czyli jedna sprawa na cztery kończyła się sukcesem i wygraną kredytobiorców. Pozostałe osoby przegrywając były zobowiązane do zapłaty wynagrodzenia dla adwokata banku i do poniesienia dodatkowych kosztów sądowych tj. wpisu sądowego, kosztów opinii biegłych. W konsekwencji robiła się to bardzo znacząca suma.
Co więcej, znaczna grupa frankowiczów pozwoliła sobie na zaprzestanie spłaty rat kredytu, na czas procesu. W konsekwencji banki wypowiadały umowę i żądały zwrotu natychmiastowego pozostałego zadłużenia. Dodatkowo naliczały sobie odsetki maksymalne (ponad 20% w skali roku) za opóźnienie. W rzeczywistości więc, na sprawy sądowe decydowali się wyłącznie frankowicze, którzy nie byli w stanie spłacać rat – zagrali więc oni va banque – albo się uda, albo stracą nieruchomość.
Sądy a pierwsze sprawy frankowe
Nie istniała jedna linia orzecznictwa. Sędzia orzekał tak, jak sam uważał, czyli każdy inaczej. Sprawy otrzymali sędziowie z wydziałów cywilnych, którzy zajmowali się zwykle przeróżnymi sprawami a rzadko bankowymi (np. zasiedzenie, zapłata zachowku, zapłata odszkodowania i zadośćuczynienia za krzywdę, odwołanie umowy darowizny, zapłata z tytułu umowy najmu czy zlecenia itd.). Nie dziwiła zatem nas adwokatów sytuacja, iż pracujący w jednym wydziale sędzia Kowalski unieważniał umowy na podstawie art. 385 kodeksu cywilnego, sędzia Nowak na podstawie art. 69 prawa bankowego, sędzia Zieliński powoływał się na ustawę o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Pozostali zaś sędziowie stwierdzali, iż umowy frankowe są ważne, bo kredytobiorca w umowie oświadczał, iż został poinformowany o wiedzy o ryzyku zmiany kursu waluty, a więc widziały gały co brały.
I nagle wszystko się zmieniło. A był 3.10.2020 roku.