W ramach rewizji KPO rząd zrezygnował z objęcia wszystkich kolejnych umów zlecenia składkami na ubezpieczenie społeczne niezależnie od osiąganych przychodów. Trzeba uczciwie przyznać, iż oceny tego pomysłu w środowisku biznesowym były różne. Jedni uważali, iż byłoby to ograniczenie dla osób wykonujących różne aktywności, a państwo powinno zachęcać do podejmowania dodatkowych zleceń.
Nie brakowało jednak entuzjastów pomysłu, którzy twierdzili, iż takie rozwiązanie dobrze zrobi konkurencyjności, bo w tej chwili taniej można zatrudnić zleceniobiorcę, który jest już ubezpieczony z tytułu pracy wykonywanej na rzecz innego podmiotu.
Wszystkie zlecenia ze składką
Ta propozycja jest już jednak nieaktualna, bowiem rząd w jej miejsce zaproponował wzmocnienie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektorzy będą mogli ustalać, iż zarobkujący np. na podstawie umowy zlecenia lub B2B tak naprawdę jest na etacie. w tej chwili tylko sąd ma taką możliwość.
Co ciekawe, po przedstawieniu szczegółów projektu zaczęły pojawiać się głosy, iż pierwotna koncepcja kamienia milowego mogła być jednak lepsza.
W stanowisku Federacji Przedsiębiorców Polskich wprost możemy przeczytać, iż „lepszym rozwiązaniem byłby powrót do pierwotnej wersji kamienia milowego, czyli oskładkowania zbiegów tytułów do ubezpieczenia w umowach cywilnoprawnych. Przyczyniłoby się to do wyrównania warunków konkurencji rynkowej, ponieważ ograniczyłoby konkurowanie kosztami pracy. Co więcej, ujednolicenie zasad oskładkowania zwiększyłoby poziom zabezpieczenia pracujących oraz wysokość przysługujących świadczeń z tytułu choroby, niepełnosprawności czy emerytury”.
Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego twierdzi natomiast, iż żadne rozwiązanie nie jest optymalne, ale gdyby musiała wybrać, to prawdopodobnie popierałaby oskładkowanie wszystkich zleceń. – Jest to po prostu propozycja mniej szkodliwa dla gospodarki i stwarzająca mniejsze ryzyko dla przedsiębiorców, gdyż objęłaby wszystkich bez wyjątku. Natomiast działania inspektorów pracy będą miały w sobie dużo przypadkowości, które może powodować niepewność wśród prowadzących firmy – mówi.
Dr Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców BCC zwraca z kolei uwagę, iż trudno ocenić, jak by konkretnie wyglądała realizacja pierwotnego kamienia milowego.
– Propozycje dotyczące oskładkowania wszystkich umów zlecenia będących w zbiegu mogłyby być po prostu gorsze aniżeli przedstawiona reforma PIP – mówi.
Zdaniem eksperta, pomimo iż rządowy projekt jest pod wieloma aspektami zły, to nie znaczy, iż powinien zostać zastąpiony przez pierwszą koncepcję. – Trzymajmy się już tego, co zostało opublikowane. „Lepszy wróg znany niż nieznany” – podsumowuje.
Jednoznacznej odpowiedzi unika Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan.
– Nie rozmawialiśmy w gronie naszych firm na ten temat – mówi.
Zdaniem eksperta, żaden z tych pomysłów nie jest dobry.
– Oczekiwałbym raczej innej propozycji, która miałaby na celu zmniejszenie ewentualnych nadużyć, które są diagnozowane na rynku pracy. Jednak tym razem dobrze byłoby, aby została ona poprzedzona dyskusją z partnerami społecznymi. Szerszej debaty na temat rozwoju polskiego rynku pracy zabrakło przy tworzeniu KPO, jak i przy prezentacji projektu ustawy dotyczącej uprawnień PIP. Pytanie czy w rozmowach z Komisją Europejską istnieje przestrzeń do kolejnej zmiany kamienia milowego – dodaje.
Kolejne uwagi biznesu
Organizacje przedsiębiorców przedstawiają już swoje stanowiska, w których recenzują zaproponowane przepisy. Federacja Przedsiębiorców Polskich uważa, iż nowelizacja wywoła daleko idące niekorzystne konsekwencje dla przedsiębiorców, polskiej gospodarki, ale też rynku pracy, co zostało zupełnie pominięte w ocenie skutków regulacji (OSR) projektu. Eksperci FPP wskazują, iż efekty mogą być wręcz odwrotne do zamierzonych, a skutki finansowe projektowanej regulacji uderzą zarówno w pracodawców, jak i pracowników.
W ich ocenie, projektowane regulacje godzą w zasadę wolności pracy. PIP otrzyma bowiem narzędzie do jednostronnej zmiany istniejących stosunków cywilnoprawnych na umowy o pracę – wbrew woli stron.
Działanie takie, zdaniem FPP, stanowi naruszenie podstawowej zasady wyrażonej w art. 11 KP, który ustanawia zasadę wolności pracy. Na jej mocy bez zgodnego oświadczenia woli pracownika i pracodawcy nie może dojść do powstania stosunku pracy. W stanowisku organizacji czytamy także, iż nowelizacja narusza zasadę swobody umów, co zwiększy niepewność prawną nie tylko co do przeszłych ustaleń, ale też negocjacji w zakresie treści kontraktów. FPP zwraca jednocześnie uwagę, iż przyznanie inspekcji pracy kompetencji do przekształcania stosunków cywilnoprawnych stanowi również naruszenie zasady trójpodziału władzy. Zadania w tym obszarze są bowiem przypisane do władzy sądowniczej.
Krytyczne uwagi ma też Polskie Towarzystwo Gospodarcze. Zwraca uwagę, iż projekt nie przewiduje żadnych gwarancji odszkodowawczych dla przedsiębiorcy w przypadku sądowego rozstrzygnięcia o braku zasadności wydania decyzji przekształcającej więź prawną łączącą strony w stosunek pracy. Firmy będą więc narażone na ogromne straty, których choćby prawomocny wyrok im nie zrekompensuje. PTG apeluje też o wydłużenie terminu na wniesienie odwołania od decyzji do głównego inspektora pracy na co najmniej 30 dni. Określony w projekcie termin (7 dni) jest, w jej ocenie, bardzo krótki, a w praktyce oznacza pozbawienie strony prawa do sądu. Eksperci PTG zwracają również uwagę, iż w sprawach dotyczących odwołań od decyzji przekształceniowych nie będzie dopuszczalne zawarcie ugody ani poddanie sporu pod rozstrzygnięcie sądu polubownego. Może to, ich zdaniem, spotęgować istniejącą już przewlekłość postępowań sądowych.
Obydwie organizacje uważają również, iż termin (1 stycznia 2026 r.) na wejście w życie przepisów jest zbyt krótki.
Etap legislacyjny: konsultacje