Licencja na znieważanie

2 lat temu

W kwietniu grupa posłów partii Zbigniewa Ziobry wniosła projekt zmian w kodeksie karnym, mających służyć wzmocnieniu ochrony prawnokarnej przed czynami godzącymi w wolność sumienia i religii.

Wśród takich osobliwości, jak odpowiedzialność karna za publiczne wyszydzanie dogmatów kościoła czy wyposażenie księdza w moc podwyższenia o połowę górnej granicy zagrożenia karą za przestępstwo (jeśli przerwie on zakłócane przez kogoś nabożeństwo), w projekcie znalazł się również nowy kontratyp – czyli okoliczność wyłączająca bezprawność (a zatem przesądzająca o tym, iż sprawca nie poniesie odpowiedzialności karnej, mimo iż wypełnił określone w ustawie znamiona przestępstwa).

Politycy Solidarnej Polski chcą mianowicie wprowadzić do kodeksu karnego przepis, zgodnie z którym nie popełnia przestępstwa, kto wyraża przekonanie, ocenę lub opinię, związane z wyznawaną religią głoszoną przez kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, o ile nie stanowi to czynu zabronionego przeciwko wolności sumienia i wyznania lub publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa lub pochwały jego popełnienia.

  • Nowelizacja kodeksu karnego to nie pierwszy otwarty przez współpracowników Zbigniewa Ziobry front walki o wolność religijną w Polsce. Kontrolowany przez ministra Instytut Wymiaru Sprawiedliwości opracował już bowiem pomnikowe analizy poświęcone uprzedzeniom wobec chrześcijan w powieściach, komiksach i filmach fantasy (18 stron) oraz w antykościelnych memach z 3 niszowych grup na Facebooku (118 stron, w tym 106 stron obrazków), a także raport o naruszeniach prawa do wolności religijnej (np. prezydent miasta blokuje dojazd do katedry; radni wycofali z obrad spotkanie opłatkowe; kradzież pieniędzy z kościelnych skarbonek). Natomiast stowarzyszenie prowadzone do niedawna przez polityka Solidarnej Polski (której prezesem jest Zbigniew Ziobro), dotowane z Funduszu Sprawiedliwości (którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro), składa w tych sprawach zawiadomienia do prokuratury (którą kieruje Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro).
  • Bystrym prokuratorom nietrudno więc odgadnąć oczekiwania stawiane im przez kierownictwo instytucji. Jak to działa – mogliśmy się przekonać na przykładzie sprawy menedżerki sieci IKEA, której pracownik, pisząc na firmowym forum o osobach homoseksualnych, posłużył się cytatami z Biblii: popełniają obrzydliwość; lepiej by im było uwiązać kamień młyński u szyi; będą ukarani śmiercią. Kiedy został po tym wpisie zwolniony dyscyplinarnie za dyskryminowanie z powodu orientacji seksualnej, prokuratura oskarżyła menedżerkę HR o przestępstwo z art. 194 kk i przy wsparciu prawnika z Ordo Iuris usiłowała dowieść, iż zwolnienie pracownika było ograniczaniem jego praw ze względu na jego przynależność wyznaniową. Sąd I instancji nie docenił argumentacji oskarżycieli i wydał wyrok uniewinniający.
  • Normy religijne bywają w procesie karnym instrumentalnie wykorzystywane do usprawiedliwiania rozmaitych form przemocy (przede wszystkim werbalnej) w rzeczywistości motywowanej uprzedzeniami. Ustalając motywację sprawcy takiego czynu, prokurator lub sąd sprawdzają, czy naprawdę kierował się on nakazami wiary, czy też używa ich jedynie jako parawanu do maskowania swoich rzeczywistych intencji. jeżeli projekt Solidarnej Polski wejdzie w życie, choćby bardzo dotkliwa przemoc słowna stosowana z najniższych pobudek pozostanie bezkarna, jeżeli tylko da się ją powiązać z nauczaniem wspólnoty wyznaniowej. A o wyniku ważnych procesów mogą przesądzać opinie religioznawców – jak we wspomnianej sprawie menedżerki z sieci IKEA, gdzie prokuratura oparła się na ekspertyzie biblisty zaangażowanego w walkę z „ideologią LGBT”, albo w sprawie byłego księdza Jacka M., którego wypowiedzi o żydowskim motłochu, narodowo-katolickiej chemioterapii żydowskiego nowotworu, wspólnocie wolnej od gejowskiego i żydowskiego kąkolu i walce z żydostwem, które panoszy się w naszej ojczyźnie usprawiedliwiał biegły z dziedziny teologii, argumentując, iż słowa te padły przecież w ramach działalności duszpasterskiej, mieszczą się w „kanonie kaznodziejskim” i, co szczególnie ważne, nawiązywały do aktualnego okresu liturgicznego. Prokurator Okręgowy w Białymstoku docenił argumentację biegłego teologa i postępowanie umorzył.
  • Święte księgi największych religii świata – odczytywane wprost, bez zrozumienia kontekstu kulturowego i odwołania do współczesnej teologii – mogłyby dostarczyć mnóstwa argumentów dla uzasadnienia przemocy werbalnej, na przykład wobec niewierzących (przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach – Łk 19,27, zabijajcie niewiernych wszędzie, gdzie ich znajdziecie i wypędźcie ich, gdyż bałwochwalstwo gorsze jest od zabijania – Koran 2:191), wobec osób naruszających reguły chrześcijańskiej etyki seksualnej (jeśli nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, wyprowadzą ją do drzwi domu ojca i kamienować ją będą, aż umrze – Pwt 22,20, stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych. Wyprowadźcie ją i spalcie! – Rdz 38,24), czy wobec kobiet (napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je! – Koran 4:34).
  • Wynalazcy nowego kontratypu niewątpliwie umieli sobie wyobrazić, jaki użytek mogłyby z niego robić środowiska radykalne, bo przewidzieli kilka wyłączeń: na wyznawaną religię nie będą mogli się powoływać sprawcy nawoływania do przestępstwa, pochwalania przestępstwa oraz czynów przeciwko wolności sumienia i wyznania (art. 194-196 kk). Zabieg ten jest jednak tylko listkiem figowym, bo wymienionych występków (według danych statystycznych za 2020 r.) dotyczy łącznie zaledwie 12% postępowań o tzw. przestępstwa z nienawiści. Kontratyp da się za to stosować do najpopularniejszych czynów z tej kategorii: do znieważenia z powodu przynależności wyznaniowej (jak również narodowej, etnicznej czy rasowej bądź z powodu bezwyznaniowości), do kierowania gróźb z tego powodu oraz do publicznego nawoływania do nienawiści na takim tle (łącznie ponad 75% spraw). Kto zechce się schować za plecami natchnionych autorów Biblii czy ojców Kościoła, będzie miał do dyspozycji między innymi pokaźny arsenał obelg. Tytułem przykładu dość wymienić zakłamanych obrzezańców (św. Paweł), żydowski motłoch (św. Cyprian z Kartaginy) czy świnie i psy tarzające się wokół własnych wymiocin (św. Atanazy).
  • Do tej pory argumenty związane z wyznawaną religią pojawiały się (oprócz spraw o przestępstwa skierowane przeciwko osobom LGBT+) głównie w postępowaniach o czyny polegające na nazywaniu Żydów „plemieniem żmijowym” – bo określenie to, popularne w polskim dyskursie antysemickim, zostało utrwalone w Ewangelii, a w dodatku pochodzi z wypowiedzi samego Chrystusa. Sądy uznają jednak – za biegłym językoznawcą z Polskiej Akademii Nauk – iż biblijna proweniencja tego zwrotu nie odbiera mu charakteru zniewagi. Od czasów ewangelistów zmieniły się bowiem reguły etyki słowa: w literaturze antycznej inwektywa była standardowym środkiem stylistycznym, a dziś jest przede wszystkim nieakceptowalną w życiu społecznym formą agresji. Projekt wniesiony przez partię Zbigniewa Ziobry niestety nie uwzględnia tej perspektywy i może nas cofnąć w tym zakresie o jakieś 2000 lat.
  • Nie można wykluczyć, iż omawiana propozycja nowelizacji kodeksu karnego pełni podobną rolę, jak wcześniejsze zapowiedzi wypowiedzenia konwencji stambulskiej: nie chodzi o to, by doprowadzić do realnej zmiany, tylko o to, żeby lepiej skomunikować się z radykalnym elektoratem. A przy okazji przesunąć trochę okno Overtona: kiedy pojawi się kolejny projekt, w nieco mniejszym stopniu zbliżający nas do standardów irańskich, niejeden przywita go z ulgą.
  • W takim kontekście przedstawiona propozycja jawi się jako rozczarowująco skromna. Przecież można było przyjrzeć się również procedurze karnej i zaproponować choćby nową przesłankę procesową związaną z wyznaniem sprawcy, a pozwalającą odmówić wszczęcia dochodzenia np. o przemoc w rodzinie – w końcu miłość cierpliwa jest, wszystko znosi i nie pamięta złego
Idź do oryginalnego materiału