Mimo sprzeciwu opinii publicznej UE podwaja wysiłki w zakresie polityki klimatycznej

3 godzin temu

Wydaje się, iż nie są w stanie się zatrzymać. Na początku tego miesiąca ministrowie ds. klimatu UE osiągnęli porozumienie w sprawie kolejnego nowego celu klimatycznego UE, tym razem na rok 2040. Pomimo pewnych ustępstw w kilku kwestiach państwa członkowskie UE zgodziły się ograniczyć emisje CO₂ o 90% w porównaniu z poziomami z 1990 r.

Kilka pozytywnych aspektów: wprowadzenie niezwykle kosztownego nowego podatku od emisji CO₂ ETS2 dla osób jeżdżących samochodami benzynowymi lub dieslowskimi lub ogrzewających swoje domy gazem zostanie odroczone o rok, do 2028 r. Państwa członkowskie UE będą również mogły zrównoważyć niewielką część (5%) swoich emisji poprzez zakup tzw. kredytów węglowych poza Unią Europejską – oczywiście kosztem podatników.

Co dziwne, kwalifikowana większość państw członkowskich UE opowiedziała się za tego typu polityką. Jedynie Węgry i Słowacja zagłosowały przeciwko niej. Belgia i Bułgaria wstrzymały się od głosu. Włochy, Polska i Rumunia wykazały pewien opór, ale ostatecznie poparły kompromis. Pozostałe rządy europejskie całkowicie ignorują rosnący sprzeciw wobec tego typu szkodliwej dla gospodarki polityki klimatycznej.

Powodem podjęcia decyzji w tej sprawie właśnie teraz jest tzw. „szczyt klimatyczny” COP30 w Brazylii. Komisarz europejski odpowiedzialny za politykę klimatyczną, Wopke Hoekstra, zareagował z zadowoleniem, iż UE będzie mogła przez cały czas odgrywać „wiodącą rolę” w polityce klimatycznej. Przyznał jednak, iż wysokie koszty energii i protesty społeczne były przyczyną złagodzenia propozycji Komisji Europejskiej.

COP30

W tym miesiącu rozpoczyna się coroczny szczyt klimatyczny ONZ COP. W zeszłym roku szczyt klimatyczny „COP” odbył się w Baku, centrum wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. W tym roku odbędzie się on w Belém w Brazylii, w samym środku regionu Amazonii, zmuszając Brazylijczyków do wycinki lasów w celu budowy nowych dróg i lotnisk, aby umożliwić zorganizowanie szczytu. Dziesiątki tysięcy hektarów chronionego lasu deszczowego Amazonii zostało wyciętych, aby zbudować nową czteropasmową autostradę.

Fakt, iż Stany Zjednoczone pod rządami Donalda Trumpa po raz kolejny wycofały się z porozumienia klimatycznego z Paryża, nie wydaje się niepokoić rządów europejskich, podobnie jak fakt, iż Chiny i Indie przez cały czas rozbudowują swoje elektrownie węglowe. Na przykład w Chinach w tym roku moc elektrowni węglowych wzrosła o 80 do 100 gigawatów. Uttar Pradesh, najbardziej zaludniony stan Indii, oraz wschodni stan Assam, który niedawno wycofał zachęty dla projektów związanych z czystą energią, planują w ciągu najbliższych dwóch miesięcy podpisać umowy zakupu energii z elektrowni węglowych o łącznej mocy co najmniej 7 gigawatów, która ma być dostarczona do 2030 roku. Neutralność klimatyczna? „Zero emisji netto”? Dziękujemy, ale nie skorzystamy – mówią Indie i Chiny.

Wydaje się, iż dla UE nie ma to żadnego znaczenia. Pełna entuzjazmu przewodnicząca Komisji Europejskiej podziękowała prezydentowi Brazylii Luli, stwierdzając: „Brazylia wykazuje się wielką inicjatywą. Niezależnie od tego, czy chodzi o ustalenie ceny emisji dwutlenku węgla, czy walkę o nasze lasy”.

Byłoby to zabawne, gdyby nie było tak smutne. Pomijając nieudolność UE w zakresie nowej dyrektywy dotyczącej wylesiania, która wywołuje gniew zarówno w Europie, jak i poza nią, Brazylia nie jest wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi o wylesianie. Na przykład uprawa soi powoduje poważne szkody ekologiczne.

Tworzenie polityki klimatycznej w kraju uprawy soi

W sierpniu władze Brazylii podjęły decyzję o zawieszeniu tzw. „moratorium na soję z Amazonii” (ASM). Porozumienie to jest umową sektorową, w ramach której podmioty zajmujące się handlem towarami zgodziły się unikać zakupu soi pochodzącej z obszarów, które zostały wylesione po 2008 r. Według badań przyczyniło się to do zmniejszenia ogólnego tempa wylesiania w regionie Amazonii. Cechą charakterystyczną porozumienia jest to, iż miało ono charakter dobrowolny i zgromadziło rolników, działaczy ekologicznych oraz międzynarodowe przedsiębiorstwa spożywcze. Pozwoliło ono na znaczny wzrost produkcji soi bez niszczenia regionu Amazonii i szacuje się, iż zapobiegło wylesieniu obszaru o powierzchni 17 000 km².

WWF ostrzega, iż „bez odpowiednich zabezpieczeń przemysł sojowy powoduje powszechne wylesianie i wysiedlanie drobnych rolników i rdzennej ludności na całym świecie”. Chociaż soja przeznaczona do produkcji oleju jest uprawiana na obszarze 125 milionów hektarów, czyli prawie 30% powierzchni upraw oleistych na świecie, zaspokaja jedynie 28% zapotrzebowania na olej roślinny, co sugeruje znaczną nieefektywność.

Organizacje pozarządowe skarżą się zatem, iż produkcja soi w Brazylii w znacznym stopniu przyczynia się do wylesiania lasów deszczowych Amazonii, zarówno bezpośrednio poprzez wycinanie lasów pod nowe plantacje soi, jak i poprzez wysiedlanie drobnych rolników, którzy następnie przenoszą się na tereny leśne, aby zajmować się rolnictwem na własne potrzeby. Oczywiście pewną rolę odgrywa również infrastruktura służąca rozwojowi tego sektora, podobnie jak stosowanie pestycydów i wpływ uprawy soi na zużycie wody i przetwarzanie odpadów. Ponadto brazylijski sektor rolniczy, a tym samym w dużej mierze również uprawa soi, odpowiada za około trzy czwarte emisji CO2 w kraju, w którym w tej chwili zbiera się globalny klub klimatyczny.

Deficyt demokracji

W Europie wiele osób zgadza się bardziej z punktem widzenia Claudio niż z opinią Komisji Europejskiej, która nadal chwali się byciem „liderem w dziedzinie klimatu”. W ostatnich latach poparcie społeczne dla kosztownej polityki klimatycznej znacznie spadło w Europie. Podczas gdy w 2018 r. 35% Europejczyków przez cały czas uważało klimat i środowisko za dwa najważniejsze wyzwania stojące przed UE, w tej chwili odsetek ten spadł do zaledwie 10%. Kontrast z decyzjami podejmowanymi przez decydentów politycznych jest uderzający. To prawdziwy deficyt demokracji.

Idź do oryginalnego materiału