Tego lata Komisja Europejska zaproponowała pięć nowych źródeł dochodów dla nowego długoterminowego budżetu UE (wieloletnich ram finansowych, „WRF”), które mają obowiązywać od 2028 do 2034 roku. Podobno państwa członkowskie UE już prawie odrzuciły dwa z tych pięciu pomysłów. W szczególności propozycje dotyczące „zasobów korporacyjnych dla Europy” (CORE) i „zasobów własnych z podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe” (TEDOR) spotykają się z silnym oporem.
CORE, który generowałby około 6,8 mld euro rocznie poprzez opodatkowanie przedsiębiorstw o rocznych obrotach powyżej 50 mln euro i posiadających stałą siedzibę w UE, spotkał się z ostrą krytyką ze strony rządu niemieckiego podczas posiedzenia Rady UE w zeszłym miesiącu, który twierdził, iż zagroziłoby to międzynarodowej konkurencyjności przedsiębiorstw UE, a choćby zakwestionował legalność tego podatku. Euractiv cytuje dyplomatę UE, który zwrócił uwagę, iż nikt nie był otwarty na tę konkretną propozycję, a choćby nie odniósł się do niej pozytywnie. To pokazuje, jak bardzo biurokracja Komisji Europejskiej straciła kontakt z rzeczywistością.
Również proponowany przez Komisję podatek od wyrobów tytoniowych TEDOR spotkał się z silnym sprzeciwem 14 państw członkowskich UE, w tym Włoch, Grecji, Austrii, Szwecji, Portugalii i Rumunii. Państwa te argumentowały również, iż wszelkie nowe dochody na szczeblu UE – podatki unijne – powinny zwalniać rządy krajowe z obowiązku wnoszenia wkładu do budżetu UE, a nie przenosić środki z budżetów krajowych.
Niepokojące w tym kontekście jest to, iż proponowane przez Komisję podwyżki podatków obejmowałyby również „produkty z branży tytoniowej”, choćby jeżeli nie zawierają one tytoniu, jak na przykład produkty do wapowania. Odpowiedzialny za tę kwestię komisarz europejski, Holender Wopke Hoekstra, nadal traktuje tradycyjne produkty tytoniowe, takie jak papierosy, na równi z nowymi alternatywami. Na LinkedInie nazywa te alternatywne produkty „również niezwykle szkodliwymi”. Brytyjskie ministerstwo zdrowia zwróciło jednak uwagę, iż „według najlepszych szacunków e-papierosy są o 95% mniej szkodliwe dla zdrowia niż zwykłe papierosy”.
W nauce zawsze istnieją niewiadome i nikt nie twierdzi, iż organy regulacyjne nie powinny zachować ostrożności, zwłaszcza w odniesieniu do dzieci, ale czy powinniśmy uznać za normalne, iż komisarz europejski w ten sposób ignoruje obecny konsensus naukowy?
Alternatywne podejście
Jeszcze bardziej godne ubolewania jest to, iż komisarz wydaje się nie zwracać uwagi na rozwiązania, które skutecznie przyczyniły się do znacznego obniżenia wskaźnika palenia tytoniu. Snus jest starszą alternatywą dla papierosów. W całej UE został on zakazany, z wyjątkiem Szwecji, która w latach 90. XX wieku, kiedy przystąpiła do Unii Europejskiej, uzyskała zwolnienie z tego zakazu. W ten sposób Szwecja pełni rolę swego rodzaju grupy kontrolnej. Po trzydziestu latach znane są już efekty, które są kompromitujące dla polityki zdrowotnej UE. w tej chwili Szwecja ma jeden z najniższych wskaźników palenia w Europie, a także znacznie mniejszą częstość występowania chorób związanych z paleniem. W latach 60. prawie połowa Szwedów paliła. w tej chwili tylko około 5% dorosłych Szwedów pali, podczas gdy średnia europejska wynosi 24%. W porównaniu z innymi krajami UE Szwecja ma o 44% mniej zgonów związanych z paleniem tytoniu, o 41% niższy wskaźnik zachorowań na raka płuc i o 38% mniej zgonów z powodu nowotworów.
Chociaż snus był pierwotnie produktem zawierającym tytoń, w tej chwili na rynku dostępne są odmiany bez tytoniu, zawierające wyłącznie nikotynę. Kilka państw członkowskich UE wprowadziło jednak zakaz ich stosowania. Z pewnością zakazanie niezdrowych produktów może być skuteczne w przypadku niewielkiej części społeczeństwa, ale zapewnienie osobom uzależnionym od nikotyny alternatywy, która pozwala uniknąć narażenia na proces spalania, wyraźnie sprawdziło się w przypadku Szwecji. Niemniej jednak osoby takie jak Hoekstra wydają się być całkowicie nieświadome tego alternatywnego podejścia politycznego.
Kolega Hoekstry, komisarz UE ds. zdrowia Olivér Várhelyi, posunął się choćby dalej niż Holender. Niedawno powiedział posłom do Parlamentu Europejskiego, iż „nowe wyroby tytoniowe i nikotynowe stanowią zagrożenie dla zdrowia porównywalne z tradycyjnymi wyrobami”. Już samo to sugeruje, iż UE nie powinna mieć nic do powiedzenia w kwestii polityki zdrowotnej, poza zapobieganiem uzyskaniu przez nią większych uprawnień podatkowych.
Ministrowie finansów UE planują 10 października debatę na temat CORE, TEDOR i innych proponowanych źródeł dochodów. Sprzeciw prawdopodobnie pozostanie silny, ale nie należy zapominać, iż przez lata Unia Europejska zdobyła ogromne wpływy w zakresie opodatkowania.
Przegląd polityki podatkowej UE
Na początku tego roku państwa członkowskie UE wezwały do „dokładnej analizy ram prawnych UE” w zakresie opodatkowania, wzywając tym samym do „przeglądu całego unijnego prawodawstwa podatkowego”. Inicjatywa ta ma na celu poprawę konkurencyjności państw europejskich, na którą negatywny wpływ mają wysokie ceny energii, ale także kosztowne regulacje i wysokie obciążenia podatkowe. Przez długi czas opodatkowanie należało głównie do kompetencji państw członkowskich UE, ale sytuacja ta uległa zdecydowanej zmianie. UE ma dużą kontrolę nad tym ważnym narzędziem politycznym.
Państwa członkowskie UE oświadczyły tym samym, iż chcą, aby Komisja Europejska „wprowadziła operacyjny, pragmatyczny i ambitny plan działania” w celu realizacji „programu uporządkowania i uproszczenia przepisów podatkowych”, mającego na celu „zmniejszenie obciążeń związanych ze sprawozdawczością, administracją i przestrzeganiem przepisów dla administracji państw członkowskich i podatników”.
Jak to często bywa, jedna ręka biurokracji nie zawsze wie, co robi druga, ponieważ w kwietniu rządy UE zatwierdziły wprowadzenie w UE globalnej minimalnej stawki podatku od osób prawnych w wysokości 15%. To spore osiągnięcie, ponieważ zmniejsza konkurencję podatkową w obrębie bloku, co w rezultacie zmniejsza presję na rządy w zakresie dyscypliny budżetowej, ponieważ nie muszą one już tak bardzo obawiać się utraty dochodów podatkowych na rzecz przedsiębiorstw wybierających państwa członkowskie o bardziej atrakcyjnej stawce podatku od osób prawnych. W czerwcu prezydent USA Donald Trump ogłosił wycofanie się Stanów Zjednoczonych z tego globalnego porozumienia podatkowego, które zostało uzgodnione na szczeblu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Można się tylko zastanawiać, dlaczego rządy europejskie przez cały czas chcą je realizować.
Presja Trumpa zmusiła już Komisję Europejską do rezygnacji z planów nałożenia podatku na firmy cyfrowe, który UE miała nadzieję wprowadzić, aby zapewnić dochody do swojego długoterminowego budżetu. Plan ten powstał już ponad dziesięć lat temu i, jak to często bywa w przypadku propozycji Komisji Europejskiej, można być prawie pewnym, iż zostanie on w jakiś sposób ponownie wprowadzony. Zasadniczo Komisja po prostu ignoruje dowody na to, iż podatki od usług cyfrowych są zwykle przenoszone na małych sprzedawców, którzy podnoszą ceny dla lokalnych konsumentów.
W chwili obecnej jeden konkretny system podatkowy UE naprawdę szkodzi konkurencyjności europejskiego przemysłu. Obecny koszt unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS), będącego de facto unijnym podatkiem klimatycznym, dla ceny gazu ziemnego w UE jest około dwukrotnie wyższy niż całkowita cena gazu ziemnego w Stanach Zjednoczonych, która wynosi jedynie około 1/5 ceny gazu ziemnego w UE. Innymi słowy, chociaż UE i jej państwa członkowskie mogłyby postawić na energię jądrową, poszukiwania gazu w Holandii i we Włoszech oraz gaz łupkowy w Polsce i Niemczech, są to działania długoterminowe. Samo zniesienie unijnego systemu opodatkowania klimatycznego już znacznie pomogłoby przemysłowi UE. Jednak żaden poważny decydent polityczny UE choćby tego nie rozważa. choćby osoby dbające o emisje CO2 powinny zdać sobie sprawę, iż w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie ma takiego podatku klimatycznego, emisje CO2 spadły bardziej procentowo od 2005 r., kiedy to uruchomiono system EU ETS.
Ineos, jeden z największych koncernów chemicznych w Europie, ostrzegł w tym roku, iż „europejski sektor chemiczny jest na skraju upadku”, ale niewielu wydaje się tym przejmować.
Zamiast skupiać się na głębokich zakłóceniach, takich jak podatek klimatyczny ETS, Komisja Europejska koncentruje się jednak na zdobywaniu coraz większych uprawnień podatkowych. Komisarz ds. zdrowia Olivér Várhelyi ponownie dał jasno do zrozumienia, iż jego instytucja będzie przez cały czas naciskać na przyznanie jej większych uprawnień podatkowych w innych obszarach. W zeszłym miesiącu podczas spotkania z komisją zdrowia Parlamentu Europejskiego zasygnalizował swoją otwartość na system opodatkowania produktów o wysokiej zawartości cukru, tłuszczu i soli, który pomógłby sfinansować opiekę zdrowotną. Zasugerował nawet, aby środki te trafiły do programu wydatków jego instytucji „EU4Health”.
Czy Komisja Europejska to przypadek beznadziejny?