Nowy wariant szlaku wodnego między Polską a Morzem Czarnym: omija Białoruś, ale problemem wciąż są koszty

14 godzin temu
Zdjęcie: Nowy wariant szlaku wodnego między Polską a Morzem Czarnym: omija Białoruś, ale problemem wciąż są koszty


Transport rzeczny pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym to temat omawiany od lat. Po fiasku współpracy z Białorusią i wycofaniu się Czech z kanału Odra–Dunaj, rumuński ekspert proponuje nowy wariant: przez Wisłę, San, Dniestr i Prut. Problem to m.in. pieniądze, bo mowa jest o setkach miliardów złotych.

W Europejskim porozumieniu w sprawie głównych śródlądowych dróg wodnych o znaczeniu międzynarodowym (tzw. Konwencja AGN) wymienione są trzy szlaki przebiegające przez Polskę. Dwa z nich mają umożliwić żeglugę pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym. Droga wodna E30, czyli Odrzańska Droga Wodna, to część połączenia Morze Bałtyckie – Dunaj przebiegającego też przez Czechy. Szlak E40 biegnie od Gdańska do Warszawy, gdzie ma łączyć się z Bugiem (rozpatrywane są trzy warianty) i dalej przez tereny Białorusi i Ukrainy dotrzeć do Morza Czarnego.

Podstawowym problemem w rozwoju żeglugi śródlądowej jest polityka międzynarodowa. W lipcu 2022 roku Ukraina wypowiedziała Białorusi umowę, na podstawie której miała powstać droga wodna E40. Umowa zawarta była w 1998 roku i choć nie określała konkretów ws. budowy szlaku, to tworzyła warunki do jego planowania i realizacji. Z kolei z kanału Odra-Dunaj wycofała się strona czeska.

„W 2023 roku strona czeska poinformowała stronę polską o rezygnacji z budowy kanału Odra – Dunaj. w tej chwili strona polska i czeska koncentrują się na planowaniu rozwoju transgranicznego obszaru powiązań transportowych w oparciu o możliwość wykorzystania Odry, w szczególności w obsłudze aglomeracji ostrawskiej” – poinformowali PAP przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury.

Prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Jassach inż. Paul Costel Butnariu twierdzi, iż wciąż istnieje możliwość, aby zbudować żeglugę między Bałtykiem a Morzem Czarnym – z pominięciem zarówno Białorusi, jak i Czech. Chodzi o trasę przez Wisłę, San, Dniestr, Prut i Dunaj. Wskazał w rozmowie z PAP, iż należy wrócić do planów, które były omawiane już w dwudziestoleciu międzywojennym.

– Mamy historyczną perspektywę utworzenia nowego korytarza europejskiego. To ok. 2 tys. km, przez Wisłę, San, Dniestr, Prut i Dunaj, przez Polskę, Ukrainę i wzdłuż granicy Rumuńsko-Mołdawskiej – powiedział Paul Butnariu. – Na większości trasy szlak jest żeglowny. Potrzebne są tylko dwie większe inwestycje: przekopanie kanału San – Dniestr na granicy polsko-ukraińskiej w pobliżu Przemyśla i Dniestr-Prut w pobliżu Czerniowców na Ukrainie. To łącznie 72 km. W kontekście tak długiej trasy, to kilka – dodał.

Już pierwotna wersja szlaku, przez Białoruś i Ukrainę, była oceniana przez wielu ekspertów jako nierealna. Wskazywano m.in. na koszty rzędu przynajmniej kilkudziesięciu miliardów euro, a także straty dla środowiska naturalnego. Butnariu twierdzi, iż projekt, o którym mówi ma szansę na zdobycie finansowania. Powołuje się przy tym na zamierzenia Komisji Europejskiej, która chce zwiększyć transport śródlądowy o 25 proc. do 2030 r. i o 50 proc. do 2050 r.

Wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka studzi emocje. Według niego tego typu koncepcja napotyka podobne problemy, co poprzednie – wymaga ścisłej współpracy na poziomie międzynarodowym.

– Jeden kraj bez współpracy z pozostałymi nie będzie w stanie takich inwestycji zrealizować. A analizy, które wskazują na wartość takich inwestycji, pokazują, iż to są wydatki rzędu choćby 100 miliardów złotych. Więc są to gigantyczne koszty, które jednak muszą być oparte o rachunek ekonomiczny – zwrócił uwagę Marchewka. – Jesteśmy bardzo mocno skupieni na tym, aby przez Polskę przechodziły główne szlaki transportowe, natomiast w kontekście żeglugi śródlądowej skupiamy się tutaj na realizacji inwestycji, które są związane z Odrzańską Drogą Wodną. I tutaj mamy coraz lepiej funkcjonujący szlak transportowy z północy na południe przez Polskę – dodał.

Jak powiedział wiceminister, transport rzeczny musi być połączony z siecią drogową i kolejową.

– To nie jest tak, iż nagle będzie można zrobić jakiś jeden wielki przekop przez kilka państw i puścić tamtędy barki. To po prostu nie wchodzi w grę. Ale trzeba szukać takich rozwiązań, które pozwolą na jak najlepsze wykorzystanie wszystkich gałęzi transportu, żeby to byłoby po prostu opłacalne, aby towary mogły być przewożone jak najniższym kosztem. Bo o ile koszt obsługi tych towarów będzie niski, to wtedy będzie zainteresowanie wykorzystywania tych szlaków – wyjaśnił wiceminister.

Zdaniem Marchewki, rozwój portów i żeglugi śródlądowej to szansa na to, aby Polska stała się hubem logistycznym dla tej części Europy. Inwestycje w szlaki łączące Bałtyk i Morze Czarne ocenił jako ogromne wyzwanie, które jest jednak rozpatrywane w wieloletnich planach.

źródło: PAP / fot: ilustracyjne, envato.elements

Idź do oryginalnego materiału