Płatne parkingi pod sklepami nie są już żadną nowością, ponieważ wiele sieci decyduje się na ustawienie na placach parkomatów. Takie maszyny rozwiązały problem dotyczący zajmowania miejsc parkingowych przez osoby, które wcale nie korzystają z usług danej firmy. Umożliwiają darmowy postój, jednak wyłącznie przez określony w regulaminie czas. Niestety historia pana Piotra opisana przez serwis Auto Świat pokazuje, iż w tego typu miejscach również można dorobić się nieoczekiwanych kłopotów. Wystarczy tylko na chwilę "porzucić" swoją spostrzegawczość.
REKLAMA
Zobacz wideo 5000 zł kary za popisy na parkingu w Fordzie Mustangu
Zaparkował na darmowym parkingu. Dostał mandat w wysokości 190 złotych
Na wszelkiego rodzaju parkingach mogą obowiązywać inne zasady dotyczące opłat lub pobierania biletów upoważniających do darmowego postoju. Warto zatem dokładnie przeanalizować dany regulamin, ponieważ niewiedza może skutkować sporymi problemami. Z taką sytuacją musiał zmierzyć się pan Piotr, który wjechał na darmowy parking znajdujący się pod jednym z warszawskich sklepów, na którym jednak obowiązywały istotne warunki. Niestety tabliczka informacyjna została przysłonięta przez liście znajdujące się na drzewie, przez co kierowca nie doczytał, iż musi "wpisać numer rejestracyjny auta w terminalu albo pobrać darmowy bilet". W regulaminie była również informacja o tym, iż w przypadku zignorowania tego zapisu, będą obowiązywać "opłaty dodatkowe". Jak opisuje serwis Auto Świat, największy problem z widocznością tablicy występuje przy tylnym wjeździe na parking, a co więcej "nie za bardzo przypomina znak drogowy".
Tablicę informacyjną zasłoniło mu drzewo. Ma nie rzucać się w oczy?
Na przysłoniętym znaku widnieje duży napis "teren prywatny", biały symbol "P" na niebieskim polu oraz dość długa treść, której nie da się przeczytać, nie zatrzymując się przy niej samochodem. Zdaniem pana Piotra specjalnie została stworzona i ustawiona tak, by nie zwracała na siebie zbyt dużej uwagi. W jego przypadku to zadziałało, ponieważ po powrocie do domu zorientował się, iż za jego wycieraczką znajduje się wezwanie do zapłaty. Widniała na nim kwota 190 złotych.
Jest to interesujące tym bardziej, iż w sierpniu tego roku media rozpisywały się na temat kar, jakie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na właścicieli płatnych parkingów oraz myjni samochodowych. Wówczas problemem był właśnie nieprawidłowy sposób informowania swoich klientów o obowiązujących opłatach. Ostatecznie nieprawidłowości wykazano w przypadku 26 parkingów i 22 myjni, a więc łącznie u 48 z 209 przedsiębiorców.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.