Unia Europejska wycofa się z podatku cyfrowego, który uderzyłby w takich gigantów jak Apple, Meta czy Google - podał w zeszłym tygodniu portal Politico. Jak twierdzi serwis, odłożenie planu na półkę ma pomóc UE przekonać Stany Zjednoczone do zaoferowania jej korzystniejszej umowy handlowej. Zwrot Komisji oznaczałby "tryumf Donalda Trumpa", który w podobny sposób z sukcesem naciskał na Kanadę. Reklama
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez portal, podatek cyfrowy, nad którym miała pracować Komisja Europejska, został usunięty z listy proponowanych podatków na najbliższą, 7-letnią perspektywę finansową UE. Jednak jej ostateczną zawartość poznamy w środę (16 lipca), czyli w dniu, w którym dokument ma zostać opublikowany.
Polska nie będzie oglądać się za UE ws. podatku cyfrowego? Wicepremier: W lipcu przedstawimy analizy
Po raz pierwszy wprowadzenie w Polsce podatku cyfrowego wicepremier Gawkowski zapowiadał w marcu. Do tych informacji błyskawicznie odniósł się wtedy Tom Rose, nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko ambasadora USA w Polsce. We wpisie w serwisie X zagroził, iż Trump odpowie odwetem na wprowadzenie nowej daniny.
Po tym, jak Politico podało informacje, iż Bruksela zamierza wycofać się z nałożenia podatku na amerykańskich gigantów, temat powrócił nad Wisłę. Gawkowski zapytany w poniedziałek w "Super Expressie" o zapowiadane przez niego wprowadzenie podatku cyfrowego w Polsce, odpowiedział, iż "prace zostaną ogłoszone w lipcu".
"My w tym miesiącu przedstawimy informacje dotyczące tego, jak wyglądają nasze analizy. Zaprosimy przeciwników i zwolenników podatku cyfrowego i Ministerstwo Cyfryzacji przedstawi kierunki" - poinformował szef resortu cyfryzacji.
Wicepremier oznajmił, iż "nigdy nie ufał, iż Europa doprowadzi to do finału". "Dlatego chcę iść drogą taką, jak poszli Francuzi czy Austriacy; wewnętrznego naszego podatku" - wyjaśnił Gawkowski.
Wicepremier ocenił, iż w UE są państwa, które wiedzą, iż wprowadzenie takiego podatku nie wpłynie wyraźnie na ich budżety, "więc wolą się nie odzywać w tej sprawie". "Polska o podatku cyfrowym będzie mówiła i tę sprawę będzie realizowała" - zapewnił.
Jakie jest stanowisko rządu ws. podatku cyfrowego?
Sprawa wprowadzenia podatku cyfrowego w Polsce nie jest jednak przesądzona. Po marcowej zapowiedzi ministra cyfryzacji, odmienny głos w sprawie zabrał szef resortu finansów i poinformował, iż jego resort nie pracuje nad wprowadzeniem podatku cyfrowego.
"W Polsce politykę podatkową kształtuje Ministerstwo Finansów. Dziś nie pracujemy nad podatkiem cyfrowym. Natomiast sami jako kraj ustalamy, jakie podatki wprowadzamy i żadne deklaracje ze strony ambasadorów nie mają wpływu na nasze decyzje" - mówił wówczas Andrzej Domański.
Po blisko czterech miesiącach od zapowiedzi minister Gawkowski powiedział w poniedziałek, iż "w Polsce prace nad podatkiem cyfrowym nie są zawieszone i nie będą".
"Według mnie powinniśmy mieć duży podatek cyfrowy od firm, które tutaj działają i dużą część zysku wyprowadzają za granicę" - podkreślił. Dodał, iż jego zdaniem taki podatek powinien wynosić o 3 do 6 proc. Minister przypomniał jednocześnie, iż projekt ustawy o podatku cyfrowym autorstwa MC zostanie przedstawiony w tym roku.
Spór o podatek cyfrowy. Jak to wygląda na świecie?
Podatek cyfrowy jest kwestią sporu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a wieloma krajami. W połowie 2019 r. Francja jako pierwszy kraj w Europie przyjęła 3-proc. podatek cyfrowy od big techów. Skonstruowany został tak, iż są z niego wyłączone niemal wszystkie francuskie firmy technologiczne. Warunkiem jest globalny przychód w wysokości 750 mln euro, z czego 25 mln ma pochodzić z Francji. W 2019 r. prezydent Donald Trump nazwał francuski podatek "głupotą" prezydenta Emmanuela Macrona i przekazał, iż odpowie na niego m.in. wprowadzeniem wyższych ceł na francuskie wina.
Wśród krajów, z którymi USA toczą spór w tej kwestii, są nie tylko państwa Unii Europejskiej. Podobny podatek usiłowała wprowadzić Kanada. Jednak na początku lipca premier kraju Mark Carney poinformował, iż rząd zrezygnował z podatku od usług cyfrowych. To odpowiedź na zerwane wcześniej przez Trumpa negocjacje w sprawie umowy handlowej.
Carney stwierdził, iż wycofanie się z podatku jest "częścią szerszych negocjacji" i dodał, iż "jest czymś, czego oczekiwaliśmy (...), iż będzie częścią końcowych ustaleń". Mówił także, iż "nie ma sensu pobieranie podatku, a potem zwracanie".
Podatek został zapowiedziany już w 2020 r. w związku z tym, iż wiele międzynarodowych firm działających na platformach cyfrowych nie płaci podatku w Kanadzie od dochodów uzyskiwanych ze sprzedaży swoich usług Kanadyjczykom. Kanada chciała, by tego typu kwestie zostały uregulowane w międzynarodowym porozumieniu, ale dopóki to porozumienie nie zostało osiągnięte, ustawa o DST, która weszła w życie w czerwcu 2024 r. miała zapewnić pobór podatku.
Kanadyjski podatek miał wynosić 3 proc. przychodów uzyskanych od kanadyjskich użytkowników platform cyfrowych i był podobny do stosowanego przez m.in. Wielką Brytanię i Francję. Podatek dotyczył firm, które uzyskują w Kanadzie przychody w wysokości 20 mln dolarów kanadyjskich. Danina miała objąć takich gigantów, jak Airbnb, Amazon, Google, Meta i Uber. Z końcem czerwca amerykańskie firmy miały do zapłacenia równowartość 2 mld dolarów amerykańskich podatku. Według szacunków, podatek miał przynieść budżetowi 7,2 mld dolarów kanadyjskich w ciągu pięciu lat.