W październiku 2024 r. światło dzienne ujrzał projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich - a także tzw. ustawa wprowadzająca, która ma dostosować przepisy innych ustaw do nowego porządku prawnego, zakładającego funkcjonowanie związków partnerskich w Polsce. Zostały one skierowane do konsultacji publicznych oraz międzyresortowych.
W toku tych konsultacji poszczególne ministerstwa i instytucje przesłały swoje uwagi do projektu. Jak czytamy w "DGP", obawy co do możliwego wykorzystywania związków partnerskich w sposób instrumentalny mają resort sprawiedliwości i resort spraw wewnętrznych - a także rzecznik praw obywatelskich.Reklama
Związki partnerskie będą prowadzić do nadużyć? Resorty zgłaszają obawy
"Projektodawca powinien rozważyć, czy wprowadzenie takich samych preferencji dla osób pozostających w związku partnerskim, jakie przysługują małżonkom, nie będzie prowadzić do nadużyć" - pisze Ministerstwo Sprawiedliwości w stanowisku cytowanym przez "DGP". Resort Adama Bodnara uważa, iż instytucja związku partnerskiego w takim kształcie, jaki proponuje projekt ustawy autorstwa ministry Kotuli, "może skutkować sytuacjami, w których partnerzy wykorzystują preferencje w sposób krótkoterminowy". To zaś "może podważać założenia leżące u podstaw przyznawania preferencji prawnych zarezerwowanych dla instytucji małżeństwa", a tracić będzie na tym Skarb Państwa.
MS precyzuje, iż chodzi mu o obchodzenie obostrzeń dotyczących zakupu nieruchomości przez cudzoziemców, obostrzeń dotyczących zakupu nieruchomości rolnych, a także o unikanie obowiązku składania zeznań w charakterze świadka w postępowaniu administracyjnym i optymalizację podatkową.
MS i MSWiA mówią o przywilejach podatkowych i furtkach dla cudzoziemców
Na tę ostatnią zwraca także uwagę prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich. "Projekt ustawy w zasadzie zrównuje związki partnerskie i małżeństwa pod kątem przywilejów podatkowych (choć niektóre z nich wymagają zawarcia umowy o wspólności majątkowej). Tymczasem ze względu na łatwość rozwiązania związku partnerskiego może powstać ryzyko wykorzystania tej instytucji w sposób instrumentalny, jedynie dla celów optymalizacji podatkowej" - cytuje jego opinię "DGP".
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji skupia się na kwestiach związanych ze statusem cudzoziemców i repatriantów po wprowadzeniu związków partnerskich do polskiego porządku prawnego. MSWiA pisze, iż instytucja związków partnerskich może być wykorzystywana do uzyskiwania przez cudzoziemców ochrony międzynarodowej na terenie RP. Wątpliwości resortu kierowanego przez Tomasza Siemoniaka dotyczą też potencjalnych zmian w ustawie o repatriacji, jakie pociągnęłoby za sobą wprowadzenie związków partnerskich. Ponieważ do tej ustawy miałoby zostać wprowadzone pojęcie "drugiej osoby w związku partnerskim", to - argumentuje MSWiA - poszerzyłby się krąg osób uprawnionych do otrzymania krajowej wizy w celu repatriacji, zezwolenia na pobyt stały na terytorium RP, a także uznania za repatrianta. To z kolei skutkowałoby zwiększonym obciążeniem dla budżetu państwa, bo repatrianci otrzymują duże wsparcie finansowe.
Prawnik: Wprowadzić rozwiązania, które uniemożliwią obchodzenie prawa
Ze stanowiskami MS, MSWiA i rzecznika praw obywatelskich polemizuje adwokatka Anna Jaczun, członkini działającej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej komisji ds. równego traktowania. Komentując dla "DGP" wątpliwości dotyczące optymalizacji podatkowej, zauważa ona, iż "należy postawić pytanie, dlaczego małżonkowie mogą się razem rozliczać, a ludzie żyjący w dokładnie takich samych związkach jak małżeńskie mieliby być pozbawieni takiej możliwości". Dodaje, iż "jeżeli są jakieś obawy ze strony resortów o instrumentalizację związków partnerskich (...) to moim zdaniem powinniśmy iść w kierunku równości małżeńskiej i wprowadzić małżeństwa dla wszystkich". Ona sama powodów do takich obaw nie dostrzega.
"Z kolei prof. Maciej Gutowski zauważa, iż projektując tego typu rozwiązania, trzeba zważyć również na ryzyko instrumentalnego wykorzystywania prawa i wprowadzić jednocześnie takie rozwiązania, które to uniemożliwią" - odnotowuje "DGP".