Rozliczenia podatkowe możemy już wysyłać w formie papierowej lub przez system e-Deklaracje. jeżeli jednak nie dostaliśmy dokumentów od pracodawcy, to warto chwilę poczekać i do tego wybrać formę elektroniczną. Dlaczego? Z dwóch powodów.
Usługa e-PIT rusza 15 lutego. Pracodawca ma jednak trochę więcej czasu w przesłanie dokumentów pracownikom
Płatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych, czyli między innymi pracodawcy, są zobowiązani do przekazania deklaracji PIT-11 swoim pracownikom do 28 lutego (a do Urzędu Skarbowego do 31 stycznia).
"To informacja o uzyskanych przez podatnika dochodach oraz pobranych zaliczkach na podatek dochodowy od osób fizycznych, o wysokości potrąconych składek na ubezpieczenie społeczne i ubezpieczenie zdrowotne" – informuje "Fakt".
Dopiero 15 lutego rusza możliwość przesłania elektronicznego e-PITa (na stronie rządowej). To wygodna usługa, dzięki której nie musimy sami wypełniać formularza, bo fiskus zrobi to za nas.
Jeśli więc z tego skorzystamy, a potem przyjdzie do nas PIT 11 od pracodawcy, to będziemy musieli sprawdzić, czy wszystko się zgadza i wprowadzić ewentualne poprawki.
Lepiej więc w takiej sytuacji chwilę się wstrzymać. Chyba, iż bardzo zależy nam na tym, by otrzymać pieniądze w pierwszej kolejności. Nie zapominajmy jednak o pewnym "haczyku".
Jeśli teraz prześlemy zeznanie, to i tak zostanie uznane za złożone 15 lutego. Wówczas bieg terminu, jaki urząd skarbowy będzie miał na zwrot nadpłaconego podatku, liczony będzie najwcześniej od 16 lutego.
Skarbówka ma aż 3 miesiące na przelanie zwrotu w przypadku papierowego PITa. jeżeli zwlekamy, pieniądze dostaniemy latem
Zwrot podatku i tak otrzymujemy stosunkowo szybko, choćby jeżeli prześlemy poczekamy do 15-ego lutego (lub do otrzymania papierów z firmy). W przypadku złożenia zeznania w formie elektronicznej (przez e-PIT lub e-Deklaracje) Urząd Skarbowy ma 45 dni na przesłanie nadpłaty. jeżeli ma do przelania do 5 tysięcy złotych, to może to potrwać zaledwie kilka dni, bo wtedy stosowany jest tzw. autozwrot.
Forma elektroniczna moim zdaniem jest lepsza, więc warto się przełamać i z niej skorzystać. Wydaje się też być preferowana przez fiskusa, bo z pewnością urzędnikom też idzie szybciej wypełniania i sprawdzanie takich formularzy, niż przepisywanie cyferek z tradycyjnych kartek.
Świadczy o tym też limit czasowy zwrotu podatku, jeżeli przesłaliśmy PIT w formie papierowej. Wtedy skarbówka ma aż 3 miesiące na przelanie pieniędzy od daty złożenia zeznania.
Jeśli zatem czekamy do ostatniej chwili, a to dość popularna "taktyka", czyli do 30 kwietnia (ostatni dzień na rozliczenie) lub parę dni wcześniej i prześlemy papierowego PITa, to możemy dostać nadpłatę choćby w lipcu, bo wtedy miną ustawowe 3 miesiące.
Nie warto się więc zbytnio spieszyć, ale nie warto też przedłużać tego w nieskończoność (w przypadku spóźnienia przewidziane są m.in. kary finansowe). Trzeba po prostu znaleźć złoty środek.