Przybywa dłużników, którzy nie płacą polskim sądom

2 miesięcy temu

To suma orzeczonych a niezapłaconych grzywien, kosztów sądowych, kar porządkowych i innych zobowiązań finansowych wpisanych do Krajowego Rejestru Długów przez organy wymiaru sprawiedliwości. Od ich płacenia uchyla się ponad 178 tys. osób.

Rekordzista w skali całego kraju jest winien wymiarowi sprawiedliwości blisko 76 mln zł. Kilkunastu kolejnych ma nieco mniejsze kwoty. Ale też milionowe.

Jeszcze na koniec lipca 2024 r. dług wobec wymiaru sprawiedliwości wynosił mniej, bo 968 mln zł. Cztery lata wcześniej było jeszcze mniej, bo 748 mln zł. A więc tendencja rośnie.

Dziś jest to już dokładnie 1 011 831 688 zł. Średnie zadłużenie dziś na osobę wynosi 5686 zł.

Rekordzista jest winien sądom dokładnie 75 668 726 zł. Liczba wierzycieli – sądów – które oczekują na zapłatę, to 357. Liczba dłużników to dokładnie 177 948 osób.

Najwięcej dłużników jest w grupie wiekowej 36–45 lat. To 56,4 tys. osób. Mają one do oddania 313,7 mln zł.

Jednak najwyższa kwota zaległości wobec sądów obciąża Polaków w wieku 46–55 lat, którzy powinni uregulować 317,5 mln zł. Takich dłużników jest 32,5 tys.

Najwyższe łączne zadłużenie sądowe należy do mieszkańców Mazowsza – wynosi 194,4 mln zł i obarcza 20,3 tys. osób, ale najwięcej dłużników wpisanych przez wymiar sprawiedliwości do Krajowego Rejestru Długów mieszka na Śląsku – to 22,6 tys. osób. Uzbierało się tam 100,8 mln zł zaległości.

Najmniej dłużników sądowych znajdujemy w województwie podlaskim (3,4 tys. osób), natomiast najniższe zadłużenie wykazują mieszkańcy województwa świętokrzyskiego – 12,7 mln zł.

Z kolei najwyższe długi mają osoby z miast o wielkości 50–100 tys. mieszkańców. To kwota 331,1 mln zł, która rozkłada się na 24,3 tys. osób.

Najwięcej dłużników jest w miastach, w których żyje 20–50 tys. mieszkańców. To 33,6 tys. osób, które powinny uregulować 142,4 mln zł.

– Niektórzy dłużnicy próbują przeczekać swoje zobowiązania, licząc, iż ulegną one przedawnieniu. Przykładowo, orzeczona kara sądowa za wykroczenie nie podlega wykonaniu, o ile od daty uprawomocnienia się rozstrzygnięcia upłynęły trzy lata – mówi „Rzeczpospolitej” Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

I dodaje, iż choćby jeżeli dojdzie do przedawnienia i wierzyciele nie mogą już dochodzić roszczeń w sądzie, zaległości przez cały czas mogą być uwidocznione w rejestrach dłużników biur informacji gospodarczej. Zgodnie z ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych są one usuwane maksymalnie po upływie dziesięciu lat od dokonania wpisu.

Przypomina też, iż wpis do Krajowego Rejestru Długów znacznie utrudnia, a często wręcz uniemożliwia korzystanie z usług finansowych, takich jak zaciągnięcie kredytu czy pożyczki.

– Wielu dłużników motywuje to do uregulowania swoich zobowiązań wobec sądów – twierdzi Adam Łącki.

Dlaczego ludzie nie płacą? – pytamy psychologa Tomasza Kozłowskiego, który zajmuje się od lat m.in. badaniami także nad wymiarem sprawiedliwości.

– Pierwsza przyczyna, jego zdaniem, która mu przychodzi do głowy, to to, iż może ludzie ukarani nie godzą się na niezgodne, w ich mniemaniu, z prawem postępowania, wyroki, czyli preferują lekceważenie prawa. Krótko mówiąc: nie zgadzam się z wyrokiem, więc nie płacę kosztów, grzywien itp. To może być zasadnicza przyczyna.

Druga przyczyna to taka, iż ludzie sprzeciwiają się systemowi.

– Po ośmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy z otwartą przyłbicą kradziono pieniądze, patrząc na to, jak są odkrywane kolejne afery, i widząc, iż państwo jest nieuczciwe, więc i oni nie chcą być uczciwi wobec nieuczciwego państwa. To może mieć duże znaczenie – uważa.

I trzecia przyczyna jest oczywista – ludzie mogą po prostu nie mieć pieniędzy na uregulowanie takich zobowiązań, bo jak widać, są one w różnych wysokościach.

– Wielu ludzi po prostu może nie być stać na to, żeby opłacić koszty, grzywny itd. – uważa Tomasz Kozłowski. I dodaje, iż jeżeli choćby liczą się z konsekwencjami, to odkładają je w czasie.

Od lat przybywa niechętnych do płacenia takich obciążeń. W 2020 r. było to 161 tys. osób, w lipcu 2024 r. było ich 174 tys., teraz jest ponad 178 tys.

I, jak twierdzą prawnicy, będzie ich więcej. Powód? Ministerstwo Sprawiedliwości nie zmienia przepisów o egzekucji świadczeń na rzecz wymiaru sprawiedliwości.

Idź do oryginalnego materiału