Zwraca pan uwagę na konieczność uwzględnienia głosu każdej izby w samorządzie. Jakie byłyby potrzebne zmiany, by to zagwarantować?
Na ostatnim zjeździe liczba członków komisji rewizyjnej została zmniejszona z 19 do 9 członków. Cofnięcie tej zmiany wymagałoby uchwały Krajowego Zjazdu. Podobnie KRRP została zmniejszona z 49 do 40 członków. Tu też należy moim zdaniem wrócić do jej dawnej liczebności. Reasumując, byłbym za tym, aby KRRP liczyła jak do tej pory 19 członków stałych, po jednym z każdej izby, a pozostali wybierani proporcjonalnie do wielkości izb – za każdy rozpoczęty 1000 czy 2000 radców w danej izbie przypadał jeden wybierany członek KRRP. Albo po prostu izby wybierałyby odpowiednią proporcjonalnie liczbę członków w KRRP.
Czy nie wystarczą tylko ci stali delegaci, by reprezentować izbę? Bo jednak większy organ to większe koszty, a także trudniejsza praca – wiadomo, iż w mniejszym gronie łatwiej się dogadać niż w dużym.
Im więcej głów, tym więcej pomysłów, dyskusji. Mówimy o 9 osobach na 49. w tej chwili sytuacja jest taka, iż mamy kilku wybieranych przez zjazd członków z niektórych izb, a z innych żadnego, oprócz tego stałego członka. Powrót do 49 członków nie generowałby aż tak dużych kosztów, a umożliwiałby jednak szerszą wymianę poglądów i równą reprezentację izb. A gdyby także mniejsze izby miały więcej delegatów, to trzeba by się z nimi bardziej liczyć, ich głos byłby słyszalny. Przykładowo największa Izba Warszawska, chcąc przeforsować jakąś uchwałę, musiałaby iść w porozumieniu z większą liczbą izb. A więc i poziom demokracji byłby wyższy.
Wskazywał pan na konieczność weryfikacji wysokości składki. Jak to powinno wyglądać?
Składka razem z ubezpieczeniem została zwiększona ze 100 do 130 zł. Czy faktycznie jest potrzeba, by była tak wysoka? Inna kwestia to proporcje między kwotą, która zostaje w izbie, a tą, która trafia do Krajowej Izby Radców Prawnych. Ja uważam, iż większa część niż w tej chwili powinna zostawać w izbie. w tej chwili stosunek ten wynosi 75 proc. do 25 proc., a ja chciałbym, by było to 80 proc. do 20 proc.
Krytycznie oceniał pan też wyszukiwarkę szukajradcy, stworzoną przez samorząd w ramach promocji zawodu, oraz zmianę logo. Jakie są konkretnie pana zastrzeżenia do tych projektów?
Myślę, iż już sama nazwa wyszukiwarki może być myląca. Byłem zwolennikiem pozostawienia pełnej nazwy naszego zawodu, czyli: Szukajradcyprawnego.pl. Dla człowieka z „ulicy” radca to niekoniecznie radca prawny. Ale też uważam, iż skupianie akcji promocyjnej głównie wokół tego portalu, gdy mamy też inne popularne wyszukiwarki, z których ludzie powszechnie korzystają, nie jest adekwatne. Zwłaszcza iż część radców zatrudnionych np. tylko na umowę o pracę nie jest w ogóle zainteresowana, żeby na tym portalu się umieścić. Ale mamy ponad 50 tys. radców prawnych, a na portalu szukajradcy.pl jest zarejestrowanych niecałe 3 tys. o ile choćby uważaliśmy, iż ta koncepcja jest słuszna, to ona będzie działać tylko, o ile radcowie będą się na tym portalu rejestrować w znacznie większej liczbie. Może należałoby jakoś ten kierunek zmodernizować, bardziej ukierunkować tę informację. Moim zdaniem promocja zawodu powinna pójść w innym kierunku.
W jakim dokładnie?
Tak, żeby pokazać radcę prawnego nie tylko jako profesjonalistę, ale też jako „zwykłego człowieka”, który działa i pomaga innym ludziom, działa np. w jakiejś organizacji, w fundacji, jest wolontariuszem itp. Czyli nie tylko obraz, iż tak powiem „zawodowca profesjonalisty”, ale też po części pokazanie, iż radcowie pomagają innym, działają charytatywnie, ale też są ludźmi z pasjami, zainteresowaniami, czy to sportowymi, czy kulturalnymi. Powinniśmy promować i eksponować działalność charytatywną radców prawnych. Przecież wielu z nich udziela się w naprawdę prężnie działających organizacjach pomagających ludziom, albo choćby je prowadzi. Radcowie z całej Polski pomagali i dalej pomagają na granicy z Ukrainą czy Białorusią, ale także działają na terenie swoich izb okręgowych.
A co do zmiany logo, to zajmowaliśmy się tym na kilku posiedzeniach KRRP w bieżącej kadencji. Kwestia na razie ucichła, choć wydano na nią prawie 300 tys. zł. Ten czas można było poświęcić na bardziej potrzebne dyskusje niż sprawa logo, zwłaszcza iż w tym okresie borykaliśmy się z mocnym kryzysem wymiaru sprawiedliwości.
O czym powinny być te „bardziej potrzebne” dyskusje?
Powinniśmy zająć się problemami radców prawnych, jak pomagać w wykonywaniu zawodu, jak ułatwić jego wykonywanie, jak rozszerzyć rynek usług prawniczych dla radców o możliwość wykonywania nowych czynności, czyli np. sporządzania wypisów, odpisów i wyciągów z dokumentów, potwierdzanie za zgodność z oryginałem, poświadczenia podpisu, sporządzania aktów poświadczenia dziedziczenia. Uważam, iż radcowie mogliby robić takie proste czynności, bo już dziś poświadczamy w pismach procesowych do sądu za zgodność z oryginałem, ale klientowi „z ulicy” nie możemy poświadczyć.
Chodzi o rozszerzenie uprawnień, a w konsekwencji rynku dla radców prawnych. Więc byłem i jestem za tym, żeby dyskutować na te tematy – jak to zmienić, co zrobić, z kim rozmawiać. Trzeba się spotykać z posłami chociażby z Komisji Sprawiedliwości, z ministrem sprawiedliwości i jego wiceministrami. I te tematy nagłaśniać, rozmawiać o nich. Samorząd musi być niezależny politycznie, bez względu na władzę w kraju. My mamy swoje cele, swoją rolę i nie powinniśmy tutaj w żadne koligacje polityczne wchodzić. Powinniśmy jednak współpracować ze wszystkimi samorządami prawniczymi, zwłaszcza z Naczelną Radą Adwokacką. Wspólne działanie jest skuteczniejsze, przynosi lepsze efekty. W rozmowach z ministerstwem zawsze to większa siła przekonywania, być może też i więcej argumentów.