Ministerstwo Finansów planuje podniesienie CIT dla banków. Stawka podatku ma wynosić 23 proc. zamiast obecnych 19 proc. Natomiast w latach 2026-2027 stawka tego podatku wynosiłaby odpowiednio: 30 proc. i 26 proc. Resort szacuje, iż zmiany skutkować będą zwiększeniem wpływów z CIT w roku 2026 o ok. 6,5 mld zł. Łącznie w okresie 10 lat proponowane rozwiązania mają przynieść budżetowi ponad 20 mld zł.
Banki mają płacić więcej. "Budzi nasz naturalny sprzeciw"
Sektor mówi, iż już dzisiaj jest największym płatnikiem podatków w Polsce. - Nie ma drugiego takiego sektora - zauważa Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, który przypomina, iż w zeszłym roku do budżetu (łącznie z dywidendami) banki wpłaciły 24,5 mld zł podatków.Reklama
- To nie wszystko. Ten sam sektor bankowy jest również największym partnerem dla państwa, jeżeli chodzi o obsługę długu publicznego, tzn. w największym stopniu ze wszystkich podmiotów na rynku, kupujemy obligacje Skarbu Państwa, pomagając de facto państwu w obsłudze tego długu. W największym stopniu w ogóle w UE. Nie ma drugiego takiego sektora w UE, który miałby w swoich aktywach tyle obligacji SP - zauważa rozmówca Interii Biznes.
- W związku z tym, mówiąc otwarcie, o ile słyszymy, iż tylko jedna branża w tej chwili, i to ta, która najwięcej płaci, najbardziej wspiera budżet państwa w obsłudze długu, ma płacić dodatkowo podatek, to budzi nasz naturalny sprzeciw. Zwłaszcza, iż mówimy tylko o branży bankowej (...). To jest niesprawiedliwe, dlatego iż choćby jeżeli są takie rozwiązania w innych państwach, np. we Francji, to więcej sektorów składa się na dodatkowe cele, jest danina solidarnościowa - mówi Tadeusz Białek. Podkreśla także, iż banki nie są najbardziej rentownym sektorem gospodarki. - Tak się utarło w opinii publicznej, natomiast wedle danych giełdowych, o ile porównamy taki czynnik jak zwrot na aktywach - to my jesteśmy dopiero na 16. miejscu. Jest o wiele więcej bardziej rentownych branż w gospodarce, jak np. transport, informatyka, sieci handlowe, obrót wierzytelnościami. Dlaczego te branże solidarnie z sektorem bankowym miałyby nie ponieść dodatkowej kontrybucji na ważne cele jak obronność czy zdrowie - pyta prezes ZBP.
Najpierw rozmowy z rządem. Ale pozostało prezydent
Wpływy z podwyższonego CIT od banków znalazły się w projekcie budżetu na 2026 r. Prezes Związku Banków Polskich podkreśla jednak, iż "nic nie stoi na przeszkodzie, żeby bardziej solidarnie rozłożyć tę daninę". - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przedstawiciele takiego czy innego sektora mieli powiedzieć, iż "nie, nie damy, nie chcemy dać żadnych dodatkowych środków na obronność czy zdrowie". o ile mówimy o daninie solidarnościowej, to wydaje się, iż jest naturalnym, sprawiedliwym, żeby tę daninę rozłożyć na wiele branż - dodaje. Przyznaje, iż "za wcześnie, żeby mówić o rozmowach z prezydentem". - Na razie skupiamy się na dialogu z rządem. realizowane są konsultacje społeczne, liczymy na konstruktywny dialog - wskazuje.
Oddzielną kwestią są też zmiany w podatku bankowym. Miałoby to polegać - wstępnie - na zmniejszeniu podatku bankowego kosztem zwiększenia CIT. - Nie widzimy dalej konsekwentnego działania, jakim powinno być docelowe, całkowite włączenie podatku bankowego do CIT - mówi. Tłumaczy także, iż w tej chwili podatek bankowy oparty jest na podstawie, jaką są aktywa. To znaczy, iż - wyjaśnia - im więcej bank kredytuje, tym więcej płaci podatku. - To jest postawione na głowie. o ile państwu zależy na tym, iż sektor włączał się bardziej aktywnie w kredytowanie gospodarki, co jest naturalne, to nie może jednocześnie karać. Tę podstawę albo trzeba zmienić na pasywa, albo włączyć podatek bankowy - oczywiście bez uszczerbku dla budżetu państwa - w CIT proporcjonalnie zwiększając ten podatek - wyjaśnia.
Rada Polityki Pieniężnej tnie stopy. Popyt na kredyty gwałtownie rośnie
- Przewidywaliśmy już na początku tego roku, iż cykl obniżek będzie konsekwentnie realizowany w przeciągu 2025 r. i 2026 r. Szacujemy, iż gdzieś pod koniec 2026 r. te stopy powinny się ustabilizować gdzieś na poziomie około 3 proc. - mówi Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich. Dodaje także, iż niewykluczona pozostało jedna obniżka w tym roku. - jeżeli miałbym coś ostrożnie szacować, możemy mieć poziom 4,50 proc. na koniec tego roku - dodaje.
W rozmowie z Interią Biznes przyznaje, iż ostatnie obniżki stóp procentowych znajdują już odzwierciedlenie w rosnącym popycie na kredyty, w tym mieszkaniowe.
Ostatnia obniżka (wrześniowa) przez Radę Polityki Pieniężnej, to - jak wylicza prezes ZBP - statystycznie przy kredycie na 400 tys. zł na 25 lat przekłada się na spadek raty o około 170 zł miesięcznie. - To jest coś, co myślę, będzie widoczne w budżecie domowym - zauważa.
- Odnosząc się do kredytów hipotecznych - pomimo braku programu publicznego, co podkreślamy konsekwentnie, iż aktualnie tylko w dwóch państwach UE nie ma żadnego programu, który wspierałby ze strony państwa zwłaszcza nabycie pierwszych mieszkań dla rodzin - to jednak rynek kredytów hipotecznych z uwagi właśnie na spadające stopy procentowe zdecydowanie ruszył. Być może na koniec tego roku będziemy mieć najlepsze od kilku lat wyniki jeżeli chodzi o poziom nowo udzielanych kredytów hipotecznych - mówi Interii Biznes Tadeusz Białek. Jak przyznaje, większość tych kredytów nowych jest na stałą stopę.
Rozmawiał Bartosz Bednarz