- Samorządy muszą mieć własne, w pełni autonomiczne dochody, bo budżet centralny ma własne wyzwania - mówił podczas Kongresu Samorządowego Local Trends w Sopocie Sławomir Dudek, założyciel, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych.
Przypomnijmy - tzw. Polski Ład zdemolował finanse samorządów, gdyż rząd PiS, podnosząc m.in. kwotę wolną od podatku i wprowadzając inne rozwiązania, np. preferujące ryczałt w ramach tzw. reformy, nie pomyślał o tym, żeby zrekompensować ubytki dochodów miastom i gminom. W sumie - według raportu NIK - dochody własne samorządów zmniejszyły się w 2022 roku o 11,5 mld zł, a w 2023 spadły o kolejne blisko 3 mld zł (licząc w cenach stałych z 2018 roku). W 2022 roku - jak stwierdziła NIK - 77 jednostek miało deficyt operacyjny w budżetach, ponad dwa razy więcej niż średnia z lat 2019-22.
- Samorządom nie zrekompensowano utraty dochodów z PIT w żaden trwały sposób, zamiast tego wprowadzając co roku, już w trakcie wykonywania budżetów, coraz to nowe rozwiązania. W efekcie jednostki te, przystępując do realizacji budżetów, nie wiedziały czy, kiedy i jak duże wsparcie otrzymają od państwa na realizację swoich podstawowych zadań - stwierdza NIK w raporcie z 2024 roku.Reklama
- W ostatnich latach otoczenie instytucjonalne miało największe znaczenie dla samorządów. Reformy podatkowe osłabiły finanse samorządów. Sama inflacja nie byłaby aż takim szokiem, gdyby nie zmiany w otoczeniu instytucjonalnym - powiedział Piotr Husejko, skarbnik Poznania.
Koło ratunkowe
Polityka państwa wobec samorządów spowodowała wzrost zadłużenia i kosztów obsługi długu. Jak na razie zadłużenie samorządów w relacji do całości długu publicznego jest niewielkie i wynosi 5-6 proc. Dynamika wzrostu długu samorządowego, a zwłaszcza kosztów jego obsługi jest jednak poważnym sygnałem ostrzegawczym.
- Koszty obsługi zadłużenia stanowią ok. 3 proc. wydatków samorządów, ale w ciągu ostatnich lat jest to wzrost o ok. 300 proc. - mówiła Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka Biura Analiz Makroekonomicznych, PKO Banku Polskiego.
W ubiegłym roku rząd zrekompensował samorządom straty kwotą różnych dotacji w wysokości ok. 17 mld zł. Sejm uchwalił ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zwiększając ich udział w podatku PIT i CIT oraz oddając im wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych rozliczających się w formie karty podatkowej.
Samorządowcy nie są pewni, czy nowe prawo pozwoli na stabilizację ich budżetów. Akt prawny był uchwalany w wielkim pośpiechu, żeby zapobiec "zagłodzeniu" samorządów w tym roku. Skutki ustawy mają być ocenione do połowy przyszłego roku i wtedy możliwe będą zmiany. Politycy mający duże samorządowe doświadczenie też zauważają te problemy.
- Przywrócona została stabilność i przewidywalność dochodów samorządów, ale dynamika wzrostu dochodów będzie na pewno niższa niż przed 2019 rokiem (...). Obawiam się, iż dysproporcje w dochodach różnych samorządów będą się utrwalać - powiedział senator Zygmunt Frankiewicz.
- W obowiązującej ustawie źle oszacowana została kwota wydatków na oświatę. To będzie największy problem w samorządach (...). Ustawa o dochodach samorządów była robiona w wielkim pośpiechu, trzeba będzie przystąpić do poprawy tego, co zostało źle wprowadzone - dodał.
Retuszować czy zmienić system
Pytanie jednak polega na tym, czy potrzebne są kolejne retusze, czy zmiana systemu finansowania samorządów. Na przykład w taki sposób, żeby ich dochody były faktycznie ich własnymi dochodami, a nie kieszonkowym, które dostają z budżetu. Tym bardziej, iż państwo będzie lada moment musiało pomyśleć o zwiększeniu własnych dochodów. Deficyt finansów publicznych osiągnął w zeszłym roku - według wstępnych danych GUS - 6,6 proc. PKB i nic nie zapowiada, iż po stronie zmniejszenia wydatków jest jakieś pole manewru.
- Samorządy siedzą na tej samej gałęzi, co całe finanse publiczne (...). Sytuacja samorządów się ustabilizowała, ale jest ogromna destabilizacja finansów budżetu centralnego - mówił Sławomir Dudek.
- Musimy albo podnieść dochody albo obniżyć wydatki - dodał.
Dużą częścią problemu jest też fakt, iż dochody "własne" samorządów tylko w niewielkiej części są tak naprawdę ich własne. Składają się na nie w lwiej części udziały w dochodach państwa z PIT i CIT. Są oczywiście także podatki lokalne, ale ich wysokość jest ograniczona przez prawo. Są jeszcze opłaty, dochody z majątku i inne.
Dochody, na które samorządy mają pewien wpływ, czyli z podatków m.in. od nieruchomości, rolnego, leśnego, od środków transportu, spadków i darowizn, czynności cywilnoprawnych, pokrywają zaledwie drobną część wydatków. Podobnie jak z pobieranymi przez nie opłatami - skarbową, targową, tzw. miejscową, w niektórych gminach uzdrowiskową, czy np. od posiadania psów. Podatki lokalne mają regulowane prawnie maksymalne stawki, a opłaty, jak np. skarbowa czy za rejestrację pojazdów, od lat nie są waloryzowane.
- Możliwości poszukiwania dochodów przez samorządy są bardzo mocno ograniczone. W dużych miastach podatek od nieruchomości ma już maksymalne stawki. Najbardziej pasjonujące dyskusje w radach miasta realizowane są na temat cen biletów w komunikacji miejskiej, ale nie jesteśmy w stanie dogonić nimi wzrostu kosztów, a chcemy zachęcać ludzi do korzystania z transportu publicznego - mówił Piotr Husejko.
Presja demograficzna i depopulacja
Na dochody samorządów składają się też transfery od władzy centralnej - takie jak subwencja ogólna oraz dotacje. Jeszcze przed tzw. Polskim Ładem PiS bardzo mocno ograniczył transfery w ramach subwencji oświatowej, za to rozdawał hojnie tekturowe czeki tym gminom, gdzie władzę trzymali włodarze z rządzącej wówczas partii. Ale system finansowania samorządów wystawia je na stale ryzyko politycznej presji. I prowadzi do stałego konfliktu z władzą centralną.
- Nierozwiązanym problemem pozostaje realizowanie zadań zleconych, co będzie się kończyło procesami (...). Państwo nie powinno czekać na wyroki sądowe, tylko rozwiązać problem systemowo - mówił Zygmunt Frankiewicz.
Do tego dochodzi presja demografii, która będzie największą barierą rozwoju Polski w najbliższych dekadach. Ale większość gmin w Polsce odczuwa te presję znacznie silniej, gdyż prócz zmian demograficznych, które dotykają całe społeczeństwo, dodatkowo trwa w nich depopulacja. Wszystko to wymaga całościowego i długoterminowego podejścia do reformy. W przeciwnym wypadku samorządy stracą odporność.
Jacek Ramotowski