Skarbówka może zapytać, skąd mamy pieniądze. Oni musieli zapłacić 10 tys. zł podatku

9 godzin temu
Kupowanie drogich rzeczy przy stosunkowo niskich oficjalnych dochodach może przyciągnąć kontrolą urzędu skarbowego. jeżeli podatnik posiada dowody, iż środki pochodzą z legalnego źródła, nie będzie mieć problemów. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy pieniądze zostały zarobione "na czarno" lub nie ma na nie żadnych "kwitów". Boleśnie przekonało się o tym małżeństwo, które po nabyciu nieruchomości musiało zapłacić najwyższą w Polsce sankcję podatkową.


Ta sankcja to tzw. podatek od przychodu z nieujawnionego źródła, który sięga aż 75 proc. od każdej złotówki, której pochodzenia nie jesteśmy w stanie (lub nie chcemy) udowodnić. Wyższego podatku w Polsce nie ma.

Nie jest to jednak klasyczny podatek, taki jak np. VAT, ale kara mająca zniechęcać do prowadzenia nielegalnych interesów. Wielu podatników nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia, aż do momentu, gdy fiskus przyśle wezwanie do wyjaśnienia źródła dochodów.

Małżeństwo musi zapłacić 10 tys. zł podatku. Nie umieli wykazać, skąd mieli oszczędności


"Dziennik Gazeta Prawna" opisał przypadek seniorów, którzy kupili nieruchomości warte ponad 320 tys. zł. Transakcją natychmiast zainteresował się urząd skarbowy. Para nie potrafiła jednak w wiarygodny wykazać, skąd pochodziły środki.

"Przekonywali, iż przechowywali w domu prezenty po zmarłym w 1977 r. pierwszym mężu kobiety (cztery złote pierścionki oraz ruble i marki jeszcze z czasów NRD). Twierdzili, iż zgromadzili też pieniądze z pracy, którą kobieta wykonywała w gospodarstwie rolnym swoich rodziców przed zawarciem małżeństwa, w latach 60. ubiegłego wieku" – podawała gazeta.

Sądy, w tym Naczelny Sąd Administracyjny, uznały, iż tłumaczenia nie miały pokrycia w dokumentach, takich jak świadectwa pracy czy umowy. Ponadto wskazano, iż argumenty seniorów nie odpowiadały realiom inflacyjnego spadku wartości pieniądza.

Początkowo fiskus żądał 17 tys. zł podatku, jednak dyrektor izby administracji skarbowej obniżył kwotę do ok. 10 tys. zł. Zatem wykazali legalność tylko części źródeł pochodzenia pieniędzy.

Nielegalne dochody coraz trudniej ukryć. Fiskus ma nowe narzędzia


Samo przechowywanie gotówki w domu, choćby w przysłowiowej skarpecie, nie budzi zainteresowania fiskusa. choćby jeżeli zdobyliśmy ją nielegalnie. Problem powstaje dopiero wówczas, gdy dokonujemy zakupu znacznie przewyższającego nasze oficjalne dochody. Np. drogi samochód (lub mieszkanie jak wyżej), przy minimalnej krajowej.

Dziś ukrycie nielegalnych źródeł dochodu jest wyjątkowo trudne. Urząd skarbowy czerpie informacje z wielu baz danych, korzysta z mediów społecznościowych i współpracy z bankami. Czasem wystarczy też donos od "życzliwego" sąsiada albo pochwalenie się nowym nabytkiem na Instagramie.

Od 2022 roku Krajowa Administracja Skarbowa ma również prawo wglądu w konta bankowe obywateli bez wcześniejszego informowania ich o tym fakcie. To oznacza, iż postępowanie może być prowadzone w każdej chwili, jeżeli tylko pojawią się ku temu przesłanki.

Jak uniknąć płacenia 75 proc. podatku od ukrytego dochodu?


Podstawą jest przede wszystkim gromadzenie dokumentów potwierdzających źródła dochodów. Mogą to być:


umowy sprzedaży,

umowy darowizn i pożyczek,

zaświadczenia o zarobkach,

PIT-y,

potwierdzenia przelewów,

czy choćby dowody wygranych w grach losowych.


Takie dowody mogą okazać się cenne choćby po kilkudziesięciu latach. Nikt bowiem nie wie, czy za jakiś nie trzeba będzie udowodnić przed skarbówką, skąd mieliśmy pieniądze na zakupy.

Idź do oryginalnego materiału