W ramach rządzącej koalicji pojawia się coraz więcej pomysłów na zmiany w składce zdrowotnej. Ważne jest, aby zmiany te w realny sposób odpowiadały na największe problemy, z jakimi mierzą się w tej chwili przedsiębiorcy po wprowadzeniu Polskiego Ładu, a jednocześnie były oparte na rzetelnej analizie skutków finansowych.
Za duże koszty
Projekt w tej kwestii przedstawiony przez Polskę 2050 zakłada, iż wszyscy ubezpieczeni – a nie tylko przedsiębiorcy – mieliby opłacać składkę zdrowotną na jednym z trzech z góry określonych kwotowych poziomów w zależności od wielkości osiągniętego przychodu. Niestety, przyjęte założenia powodują, iż proponowane rozwiązanie nie byłoby korzystne dla niemałej części przedsiębiorców, a jednocześnie z punktu widzenia budżetowego wiązałoby się z ogromnymi kosztami jego wprowadzenia – sięgającymi w pierwszym z proponowanych wariantów ponad 60 mld zł rocznie.
Określenie przychodu jako kryterium do ustalania wysokości składek jest bowiem krzywdzące dla tych przedsiębiorców, którzy ponoszą istotne koszty, ryzyko i odpowiedzialność związane z prowadzeniem swojego biznesu. W ich przypadku wielkość przychodów w niewielkim stopniu odpowiada kwocie ostatecznego zarobku. Proponowane rozwiązanie promuje więc w praktyce samozatrudnionych zamiast przedsiębiorców.
Więcej zrównoważenia
Projekt rządowy, przedstawiony przez Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Finansów, przewiduje obniżenie najniższego poziomu składki zdrowotnej do 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę przy utrzymaniu większości dotychczasowych mechanizmów jej ustalania. Prognozowane zmniejszenie wpływów ze składki zdrowotnej w efekcie wprowadzenia tego rozwiązania sięga ok. 4–5 mld zł w skali roku.
Jest to rozwiązanie, w którym starano się zrównoważyć potrzebę stworzenia dogodniejszych warunków dla przedsiębiorców z realiami finansów publicznych. Jednocześnie rozwiązanie to zakłada utrzymanie wielu budzących wątpliwości oraz problemy przedsiębiorców rozwiązań wprowadzonych przez Polski Ład, takich jak skomplikowany i niespójny system rozliczeń składki, jak również różnicowanie zasad obliczania składki w zależności od stosowanej formy opodatkowania.
Mniej jasne są założenia projektów Lewicy i PSL. Doniesienia medialne wskazują, iż Lewica chciałaby zastąpienia składki zdrowotnej nowym podatkiem, który dublowałby się z PIT i CIT. Taka zmiana miałaby ewidentnie profiskalny charakter i zamiast zmniejszać obciążenia ubezpieczonych, prowadziłaby do ich znacznego zwiększenia. W przypadku pomysłów PSL wiele wskazuje na to, iż opierają się one na założeniu powrotu do stanu sprzed Polskiego Ładu – potencjalnie w ramach podziału tego procesu na etapy. Problem polega jednak na tym, iż przywrócenie status quo ante nie jest w pełni możliwe ze względu na fakt, iż Polski Ład obejmował dwie fundamentalne zmiany – zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł oraz likwidację odliczenia podatkowego dla składki zdrowotnej. Niestety nie jest możliwe cofnięcie jednego rozwiązania bez zmiany drugiego z nich – trudno natomiast sobie wyobrazić np. obniżenie kwoty wolnej od podatku, zwłaszcza w kontekście padających zapowiedzi jej dalszego podnoszenia.
Jako organizacja reprezentująca przedsiębiorców przedstawiliśmy rozwiązanie, które w naszej ocenie najlepiej odpowiada na potrzeby firm, jednocześnie znajdując się w zasięgu możliwości pod kątem finansów publicznych.
Jest sposób
Rozwiązanie to przewiduje całkowite ujednolicenie zasad obliczania składki zdrowotnej z podatkiem dochodowym, jednocześnie wiążąc podstawę jej obliczania z ok. 50 proc. kwoty podstawy opodatkowania. Dzięki temu możliwa byłaby rezygnacja ze zbędnej podwójnej sprawozdawczości, która jest w tej chwili prowadzona na potrzeby rozliczeń podatkowych i składkowych. System stałby się przejrzystszy, ponieważ nie występowałyby tak istotne różnice w sposobie obliczania składki w zależności od wybranej formy opodatkowania. Ogólny ciężar finansowy związany ze składką zdrowotną również zostałby w pewnej mierze zredukowany.
Uważamy to rozwiązanie za najlepszy kompromis między potrzebami przedsiębiorców, redukcją zbędnej biurokracji a realiami budżetowymi.
Autor jest głównym ekonomistą Federacji Przedsiębiorców Polskich.