Od 1.1.2024 r. wynosi ona 4242 zł, a od 1.7.2024 r. wzrośnie do 4300 zł. Rok do roku to wzrost o prawie 20 proc. Eksperci obawiali się negatywnych konsekwencji nie tylko dla rynku pracy, ale całej gospodarki. Czy obawy się sprawdziły? Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP uważa, iż rynek to odczuł.
– Sporo firm zrezygnowało z planów powiększania załogi. Nie widać też wielu dużych inwestycji na rynku – mówi.
Jak wskazuje, presja płacowa pracowników się utrzymuje.
– Już mamy do czynienia z dużą rotacją pracowników w branżach, w których wynagrodzenia są najniższe, a może być jeszcze większa. Dlatego powinniśmy zmienić obowiązujące przepisy. Ustawa stworzona ponad 20 lat temu nie przystaje bowiem do obecnej rzeczywistości gospodarczej oraz prawnej – zaznacza ekspertka.
W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Wojtasik, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona. Jak tłumaczy, wzrost płacy minimalnej połączony z rekordowo niskim bezrobociem znacząco zwiększył presję płacową w branży, którą się zajmuje.
– Firmy dostosowują swoje budżety do nowych oczekiwań pracowników, ale równocześnie trudniej ich rekrutować. Znaczący odsetek osób pracujących w ochronie otrzymuje bowiem wynagrodzenie bliskie płacy minimalnej. Jej podwyżka zmniejsza także różnicę między pensją pracowników liniowych a wynagrodzeniem nadzoru i kierowników. Branża musi zwiększać także ich płace, co dla niektórych firm już teraz jest wyzwaniem, a problem będzie narastać. W efekcie w tej chwili obserwujemy zwiększoną rotację pracowników – przyznaje Grzegorz Wojtasik.
Ekspert widzi też dodatkowe zagrożenie dla branży i bezpieczeństwa publicznego.
– Wzrost płacy minimalnej oraz podwyżki wynikające z wysokiej inflacji rzadko powodują, iż klienci, zwłaszcza z sektora publicznego, dostosowują się do zmian na rynku. Kierują się bowiem przy wyborze oferty wyłącznie parametrem kosztowym – mówi.
W efekcie, jak wskazuje, niesie to ryzyko rozszerzenia działalności szarej strefy.
– Już teraz firmy działające transparentnie mają problemy z przedłużaniem umów o ochronę z instytucjami publicznymi. Znam przykład urzędu, który nie chciał zgodzić się na waloryzację obecnego kontraktu z agencją ochrony i rozpisał nowy przetarg na te usługi. Niestety okazało się, iż wszystkie oferty w nim złożone były wyższe niż kwota po waloryzacji oczekiwanej przez dotychczasowego dostawcę. W takiej sytuacji kuszący może wydawać się pomysł unieważnienia przetargu i poszukania znacznie tańszego dostawcy. Trzeba pamiętać, iż zwiększenie liczby firm, które w nieuczciwy sposób będą oferowały usługi ochrony o drastycznie zaniżonej cenie, spowoduje zagrożenie dla bezpieczeństwa osób i mienia w chronionych obiektach – przewiduje Wojtasik.