Polska 2050 zaproponowała wprowadzenie nowej opłaty lokalnej, którą mogłaby ustanowić każda gmina. Osoby przebywające w danej miejscowości w celach turystycznych, wypoczynkowych czy szkoleniowych, byłyby zobowiązane do uiszczania kwoty 5 zł za każdy dzień pobytu. Powszechna danina miałaby zastąpić dotychczasową opłatę klimatyczną, która jest uzależniona od warunków środowiskowych w danej gminie. Warsaw Enterprise Institute sprzeciwia się wprowadzeniu o podatku od turystów. Obywatele nie powinni być karani finansowo za spędzanie urlopu w Polsce, zwłaszcza iż krajowa oferta turystyczna staje się coraz mniej konkurencyjna. Wbrew deklaracjom projektodawców, nowa danina nie uzdrowi finansów lokalnych, gdyż szacowane wpływy stanowiłyby zaledwie ok. 0,1 proc. łącznych dochodów samorządów. WEI postuluje pilną debatę o systemowej reformie dochodów samorządów, która zapewni im realną samodzielność bez obciążania kieszeni turystów.
Wedle obowiązującego prawa, gminy mogą wprowadzać opłatę miejscową, zwaną klimatyczną, po spełnieniu ściśle określonych warunków dotyczących jakości powietrza, krajobrazu oraz infrastruktury turystycznej. Stawki opłaty ustala odgórnie Minister Finansów, a dotyczy ona osób przebywających dłużej niż dobę w miejscowościach o statusie uzdrowiska lub wyróżniających się szczególnymi walorami przyrodniczymi. Pobierają ją właściciele obiektów noclegowych, a następnie rozliczają się z gminą.
Projekt trafił do Sejmu 7 listopada 2025 r. i ma zostać poddany konsultacjom społecznym. Posłowie Polski 2050 proponują, aby każda gmina mogła pobierać jednolitą opłatę w wysokości 5 zł dziennie, co oznaczałoby możliwość naliczania podatku także tam, gdzie występuje wysokie zanieczyszczenie powietrza. Uzasadnieniem projektu są rosnące koszty ponoszone przez miejscowości turystyczne oraz potrzeba wzmocnienia budżetów samorządów. Tak jak dotychczas, opłata byłaby doliczana do rachunku za nocleg.
Obecne przepisy zwalniają z opłaty klimatycznej m.in. pacjentów szpitali, osoby niewidome wraz z opiekunami, zorganizowane grupy szkolne oraz płatników podatku od nieruchomości, którzy posiadają w danej gminie domy letniskowe. Zwolnienie dotyczy także personelu placówek dyplomatycznych i konsularnych (o ile w ich kraju Polacy nie są obciążani podobnymi kosztami). Z kolei projekt Polski 2050 proponuje własny katalog ulg. Zgodnie z nim, nowej opłaty nie wnosiłyby osoby po 70. roku życia, osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności oraz członkowie rodzin wielodzietnych.
Podstawowym mankamentem projektu jest całkowite zerwanie związku między opłatą a jakością środowiska. Dotychczasowa opłata klimatyczna, choć dalece nieefektywna, opierała się na założeniu, iż gmina może pobierać pieniądze od turystów tylko wtedy, gdy oferuje im czyste powietrze, status uzdrowiska lub walory przyrodnicze. Warto przy tym podkreślić, iż WEI konsekwentnie punktuje systemowy błąd w postrzeganiu środowiska przez administrację. Idea, iż za oddychanie powietrzem w danej lokalizacji należy się gminie zapłata, sugeruje, iż czyste środowisko jest towarem reglamentowanym i sprzedawanym przez urzędników, a nie dobrem wspólnym, do którego każdy obywatel ma naturalne prawo. Mimo to można się zgodzić, iż przynajmniej w warstwie teoretycznej jest to forma zapłaty za utrzymanie określonych standardów środowiskowych. Umożliwienie pobierania 5 zł dziennie każdej gminie, bez względu na poziom zanieczyszczenia, jawi się za to jako totalny absurd. Turyści będą zmuszeni płacić za pobyt w miejscach, gdzie normy są regularnie przekraczane. W rezultacie gminy stracą resztki motywacji do walki o czyste środowisko i infrastrukturę, skoro nowa opłata będzie im przysługiwać z automatu.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2024 roku w Polsce udzielono turystom łącznie 97,6 mln noclegów. choćby przy optymistycznym i raczej mało realnym założeniu 100 – procentowej ściągalności nowej opłaty, przyniosłaby ona sektorowi samorządowemu łącznie ok. 488 mln złotych rocznie. Dla porównania łączne dochody wszystkich jednostek samorządu terytorialnego wykonane w 2024 roku wyniosły 431,4 miliarda złotych. Projektowana opłata stanowiłaby więc zaledwie ok. 0,11 proc. łącznych budżetów samorządowych. Co więcej, historia dotychczasowej opłaty miejscowej pokazuje, iż koszty jej poboru są nieproporcjonalnie wysokie. Prowizje dla inkasentów, koszty kontroli administracyjnej sprawiają, iż na czysto gminom zostaje niewiele.
WEI konsekwentnie sprzeciwia się praktyce przerzucania obowiązków administracji publicznej na sektor prywatny. Nowy projekt zakłada, iż ciężar poboru opłaty (tak samo, jak w przypadku obowiązującej opłaty klimatycznej) spocznie na właścicielach obiektów noclegowych. Hotelarze i właściciele pensjonatów zostaną de facto mianowani nieodpłatnymi inkasentami gminnymi. To na nich spadnie obowiązek naliczania opłaty, weryfikowania ulg (legitymacji seniora, orzeczeń o niepełnosprawności, Karty Dużej Rodziny), a na koniec prowadzenia rozliczeń z gminą. To recepcjonista, a nie urzędnik, będzie musiał tłumaczyć gościom podwód ponoszenia dodatkowej opłaty.
Przewidywane ulgi nie zmieniają faktu, iż dla większości pracujących Polaków urlop w kraju stanie się jeszcze droższy. Czteroosobowa rodzina wyjeżdżająca na dwutygodniowy urlop nad polskie morze zapłaci dodatkowo 280 zł z tytułu nowej opłaty. Wprawdzie przy obecnych cenach ta kwota ginie w gąszczu wydatków, jednak to wciąż równowartość paru posiłków w restauracji, biletów wstępu do Aquaparku dla całej rodziny, a dla turystów z centralnej Polski koszt przejazdu w jedną stronę nad Bałtyk lub do Zakopanego. Dla wielu gospodarstw domowych będzie to kolejny argument, by wybrać wakacje w Turcji czy Egipcie, gdzie turyści mogą liczyć na lepsze warunki pogodowe[1].
W tym miejscu warto podkreślić, iż Polska turystyka nie funkcjonuje w próżni, ale na otwartym, niezwykle konkurencyjnym rynku. W dobie powszechnego dostępu do tanich połączeń lotniczych oferowanych przez przewoźników takich jak Wizz Air czy Ryanair, podróż na południe Europy przestała być luksusem, a stała się realną alternatywą. Bariera odległości w zasadzie zniknęła, gdyż lot do państw o bogatej przyrodzie i ciepłym klimacie trwa często krócej niż podróż samochodem czy pociągiem nad Bałtyk. W przeciwieństwie do Turcji, Egiptu czy południa Europy, Polska nie jest w stanie zagwarantować turystom słonecznej pogody i ciepłej wody. W tej sytuacji krajową przewagą powinna stanowić atrakcyjna cena. Tymczasem wprowadzanie nowych podatków powoduje, iż turyści racjonalnie wybiorą kierunki, gdzie za podobne pieniądze otrzymają wyższy standard oraz gwarancję lepszej pogody.
Zamiast obciążać turystów i przedsiębiorców dodatkowymi kosztami, rządzący powinni skupić się na deregulacji i stworzeniu warunków, w których polska turystyka będzie mogła konkurować jakością i ceną z zagranicznymi kurortami. Samorządy nie potrzebują doraźnego łatania budżetu, ale zwiększenia udziału w dochodach z podatków już płaconych przez obywateli i firmy – w tym przede wszystkim w podatku VAT. Mechanizm ten jest szczególnie istotny dla gmin turystycznych. o ile samorząd dba o infrastrukturę i przyciąga gości, którzy zostawiają pieniądze w lokalnych usługach, powinna automatycznie otrzymywać część wygenerowanych w ten sposób wpływów podatkowych. Taki system premiuje gospodarność i rozwój przedsiębiorczości, podczas gdy obecne propozycje jedynie konserwują systemową niewydolność i uzależniają samorządy od centralnie sterowanej polityki fiskalnej.
Przypisy:
[1] Warto zaznaczyć, iż w wymienionych jako alternatywa kierunkach model obciążeń fiskalnych jest dla turysty znacznie mniej odczuwalny. W Egipcie nie funkcjonuje system obligatoryjnych opłat klimatycznych doliczanych do każdej doby hotelowej, a jedynym kosztem administracyjnym pozostaje jednorazowa wiza. Z kolei w Turcji, mimo istnienia podatku od zakwaterowania, jego ciężar spoczywa bezpośrednio na hotelarzu i jest on zawarty w cenie oferty. Dzięki temu, w przeciwieństwie do projektowanych rozwiązań w Polsce, turysta w tych krajach nie jest zaskakiwany dodatkowymi dopłatami przy hotelowej recepcji, a cena widoczna przy rezerwacji jest zwykle ceną ostateczną.


23 godzin temu




