Statki na celowniku Huti. Kolejny miał zostać trafiony w wyniku ich działań

gospodarkamorska.pl 2 tygodni temu

Na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej doszło do szeregu ataków bojowników Huti na statki. Siły amerykańskie i włoskie notują kolejne zestrzelenia pocisków i dronów, niemniej pojawiają się informacje o trafieniu masowca.

29 kwietnia był kolejnym, intensywnym dniem dla międzynarodowych sił morskich. Okręt Marynarki Wojennej Włoch (Marina Militare) ITS Virginio Fasan (F 591) eskortował statek, wykonując zadanie eskortowe w ramach operacji EUNAVFOR Aspides. W jej trakcie skutecznie odparł ataki pochodzące z terytoriów kontrolowanych przez bojowników Huti w zachodnim Jemenie. Podczas tej akcji zdołał zestrzelić bezzałogowy pojazd powietrzny (UAV) dzięki swojej armaty morskiej, OTO Melara 76 mm.

Już na początku swojej działalności w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej fregata typu Carlo Bergamini wzięła udział w akcji bojowej, chroniąc międzynarodową żeglugę w regionie. Tego samego dnia oficjalnie ITS Virginio Fasan (F 591) zastąpił niszczyciel rakietowy ITS Caio Duilio (D554), który od marca był obecny na tym akwenie. To pokazuje, jak pozostaje dynamiczna sytuacja w rejonie, a załogi okrętów muszą być stale gotowe do prowadzenia działań, wykorzystując systemy i uzbrojenie na okręcie celem obrony statków poruszających się na trasie przebiegającej przez Kanał Sueski. O tym, jak wyglądają działania eskortowe, pisaliśmy w tekście pt. Eskorta statków i zwalczanie ataków z morza i powietrza zadaniami okrętów w ramach EUNAVFOR Aspides.

Tego samego dnia siły amerykańskie dokonały kilku zestrzeleń wrogich celów powietrznych. O godz. 7:49 zaatakowały i zniszczyły znajdujący się w powietrzu bezzałogowy statek powietrzny (UAV) nalezącyy do Huti, który znajdował się na na trasie w kierunku krążownika rakietowego typu Ticonderoga USS Philippine Sea (CG-58) i niszczyciela rakietowego typu Arleigh Burke USS Laboon (DDG-58) na Morzu Czerwonym. Później, między 10:00 a 17:20 czasu sanajskiego, wspierani przez Iran bojownicy wystrzelili trzy przeciwokrętowe pociski balistyczne (ASBM) i trzy bezzałogowe pojazdy latające (UAV) z terytorium zachodniego Jemenu do Morza Czerwonego. Ich celem był masowiec M/V Cyclades (IMO: 9799616), należący do Grecji i pływający pod banderą Malty. Powodem ataku miała być jego wizyta w izraelskim porcie Eliade, a jak zadeklarowali Huti, atakują statki w jakikolwiek, choćby bardzo luźny sposób powiązane z Izraelem, choćby w zakresie zawinięć do tego kraju. Ze wstępnych raportów wynikało, iż nie było żadnych uszkodzeń i statek kontynuuje podróż z Dżibuti do egipskiego portu w Suezie.


Choć zdaniem amerykańskiego dowództwa sił morskich (CENTCOM) nie zgłoszono żadnych uszkodzeń na okrętach koalicji międzynarodowej, ani statkach, na stronie UKMTO (United Kingdom Maritime Trade Operations) podano raport, iż 29 kwietnia miało dojść do próby uderzenia rakietowego na nienazwany statek znajdujący się 54 mile morskie od miasta Mokka w Jemenie. Eksplozja miała nastąpić tuż obok jednostki, powodując pewne uszkodzenia, niemniej na tyle nieduże, że załoga była w stanie kontynuować rejs. Nie pojawiły się informacje, by sytuacja zagroziła życiu jej członków. Istniały podejrzenia, iż należy do CMA CGM, czemu zaprzeczyła sama firma. Sami Huti sugerowali, że atakowali kontenerowiec MSC Orion (IMO: 9857157), który jednak wedle nadanego sygnału był w rzeczywistości... na Oceanie Indyjskim, niedaleko wybrzeża Mozambiku.

Przeprowadzone akcje wpisują się w trwającą od 25 kwietnia eskalację działań Huti w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. 27 kwietnia bojownicy pierwszy raz od dłuższego czasu zaliczyli pewne trafienie w statek, MV Andromeda Star, który zgłosił niewielkie uszkodzenia, niemniej kontynuuje podróż. Co ciekawe, jednostka jest zaliczana do tzw. "floty widmo", gdyż ma brać udział w nielegalnych działaniach związanych z transportem rosyjskich i/lub irańskich surowców. Jemeńczycy zapierali się, iż statek jest własnością Wielkiej Brytanii, co jest jedną z kolejnych sytuacji, gdy mogli "omyłkowo" zaatakować jednostkę nawodną z rodzaju tych, które według nich mogą poruszać się bezpiecznie w rejonie. Z racji na relacje z Iranem i Rosją zapowiadali, iż statki tych państw mają nie obawiać się ataków, niemniej już do takich kilkukrotnie dochodziło, najprawdopodobniej w wyniku "pomyłki" ze strony samych Huti.

Od listopada ub. r. szyiccy rebelianci prowadzą ataki na żeglugę, tłumacząc to wsparciem dla Palestyńczyków ze Strefy Gazy, w związku z trwającą od 7 października ub. r. walką Hamasu z Siłami Obronnymi Izraela. W efekcie tego nastąpił największy od dekad kryzys międzynarodowej żeglugi, gdyż wiele firm, w tym czołowe przedsiębiorstwa branży, zdecydowały się wybierać alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. To wpłynęło na opóźnienia w zawijaniu statków do portów i tym samym zakłócając łańcuchy dostaw. Duże straty poniósł również Zarząd Kanału Sueskiego, gdyż ruch statków spadł o choćby 40% porównując z ruchem morskim w ubiegłym roku.

Żeglugę na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej chronią okręty operacji EUNAVFOR Aspides pod egidą Unii Europejskiej, jak i zainicjowanej przez USA misji pk. "Prosperity Guardian". Zdecydowana większość ataków na żeglugę, tak jak te 29 kwietnia, są skutecznie odpierane, choć Huti twierdzą, iż to oni odnoszą "sukcesy". Zdarza się, iż pojedyncze rakiety czy drony trafią w cele. Od listopada ub. r., gdy Huti rozpoczęli ataki skierowane na żeglugę w rejonie, zostało uszkodzonych kilkanaście statków. Dwa z nich zostały zniszczone. Pierwszy z nich, trafiony 18 lutego masowiec MV Rubymar po porzuceniu przez załogę nieco ponad tydzień później zatonął wraz z ładunkiem nawozu, zagrażając środowisku naturalnemu w regionie. Z kolei na trafionym 6 marca masowcu MV True Confidence zanotowane pierwsze od początku kryzysu ofiary wśród członków załogi. W sumie zmarły trzy osoby, a pięć zostało rannych.

Idź do oryginalnego materiału