Bałtyk od 2023 r. przez cały czas pozostaje obszarem wysokiego ryzyka obok m.in. Morza Czarnego, Morza Czerwonego, Basenu Somalijskiego, Zatoki Perskiej i Omańskiej, Morza Południowochińskiego czy słynnej z aktywności pirackiej Zatoki Gwinejskiej.
Stał się on teatrem działań hybrydowych Federacji Rosyjskiej obejmujących zwiększenie aktywności wywiadowczej, mapowanie dna, obserwacje i sabotaże morskiej infrastruktury krytycznej, sabotaże związane ze zrywaniem kabli podmorskich, sabotaże niekinetyczne, przede wszystkim zakłócenia systemu GNSS, które ma miejsce nie tylko z największej rosyjskiej „zagłuszarki” nazywanej „Baltic Jammer” usytuowanej w Obwodzie Kaliningradzkim ale także z jednostek pływających.
Sebastian Kalitowski, ekspert ds. bezpieczeństwa morskiego i analityk sektora obronnego, komentuje aktualną sytuację na Bałtyku.
ZOBACZ TAKŻE: Bałtyk w cieniu hybrydowej wojny – CZ. I
Rosjanie wykorzystują tak zwane „aktywne środki” znane w ich kulturze operacyjnej do prowadzenia działań, którym zadaniem są sabotaż i utrudnienie normalnego funkcjonowania państw NATO i UE w celu osiągnięcia tzw. „kontrolowanego chaosu” i budowania atmosfery strachu i niepewności.
W przeciwieństwie do działań prowadzonych przez Federacje Rosyjską na lądzie było wiele incydentów związanych z sabotażem w krajach EU, a także w Polsce gdzie udało się jednoznacznie przypisać sprawstwo Rosji. Na naszym podwórku to chociażby podpalenie centrum handlowego Marywilska 44 w Warszawie.
Natomiast na morzu sytuacja jest już o wiele bardziej skomplikowana i dotychczas żaden incydent o charakterze sabotażu nie został przypisany Rosji. Wymieniając tutaj chociażby 11 uszkodzeń instalacji podmorskiej IK od czasu zniszczenia Nord Stream 1 i 2, sabotaże w stoczniach niemieckich, wiele lotów dronów nad obiektami IK w państwach UE. W samych Niemczech w pierwszym kwartale 2025 roku zarejestrowano tu 117 zgłoszeń podejrzanych lotów dronami. Epicentrami były Baza Morska Bundeswehry w Wilhelmshaven i Baza Lotnicza Ramstein, gdzie jednocześnie obserwowano choćby 15 dronów. Wśród obiektów infrastruktury krytycznej najwięcej przypadków związanych z aktywnością podejrzanych dronów dotyczyło sektora energetycznego. W pierwszym kwartale zgłoszono 88 incydentów. Były to głównie przeloty nad terminalami LNG w Stade, Wilhelmshaven i Brunsbuttel.
W dniu 17 maja 2025 tajemnicze drony pojawiły się nad niemieckim okrętem patrolowym Potsdam, któremu towarzyszyły przez pewien okres czasu wprowadzając w osłupienie bezradną załogę.
W związku z wcześniej wspomnianą podejrzaną aktywnością dronów poddano kontroli statki, które podejrzewano, iż były platformą do ich startu takie jak MV SCANLARK, MV HAV DOLPHIN, MV LAUGA.
Co więcej działania nie tylko nie ustały ale jeszcze się zwiększyły. Pamiętamy jak w nocy z 22 na 23 września 2025 roku niezidentyfikowane drony spowodowały paraliż lotnisk w Kopenhadze i Oslo, wstrzymując ruch lotniczy na około cztery godziny co komentowały szeroko światowe media. Również trop prowadził na morze i podejrzewano, iż drony wystartowały z pokładów statków rosyjskiej „floty cieni” ponownie typując trzy jednostki. Jedna z nich tankowiec MV BORACAY na podstawie art. 110 konwencji UNCLOS, która pozwala okrętom wojennym na zatrzymanie jednostek bezpaństwowych została zatrzymana przez Francuzów. Oczywiście również znaleziono żadnych dowodów a statek został puszczony wolno by kontynuować swój rejs. Kilkanaście dni temu Władimir Putin w czasie wystąpienia dla Klubu Wałdajskiego odniósł się do wydarzenia zatrzymania przez władze francuskie na wodach międzynarodowych MV BARACAY mówiąc ,,Cóż, to jest piractwo. Tankowiec został zatrzymany na wodach międzynarodowych bez żadnego uzasadnienia, a prawdopodobnie szukali jakiegoś ładunku, może sprzętu wojskowego, dronów lub czegoś podobnego. Niczego takiego tam nie ma, nigdy nie było i nigdy nie będzie” Na koniec oświadczył, iż tankowiec płynął pod banderą państwa trzeciego, a załoga była międzynarodowa.
To pewnego rodzaju zabawa w „kotka i myszkę” w której Rosjanie mają przed państwami NATO i UE kilkudziesięcioletnią przewagę. Często przywołuję przykład powołania przez rosyjskie siły zbrojne Głównego Zarząd Badań Głębinowych GUGI w 1963 roku. Instytucja ta skupiająca najlepszych oficerów wywodzących się z pokładów atomowych okrętów podwodnych i przygotowywanych do długotrwałych pobytów na dużych głębokościach jako „hydronauci”, którzy mieli podobnie jak rosyjscy kosmonauci kosmos mieli eksplorować głębiny morskie. Oficerowie GUGI mieli również opracować taktykę podsłuchiwania a także niszczenia instalacji oraz kabli podmorskich.
To znaczy, ze Rosjanie maja dobrze przygotowaną strategię prowadzenia „działań hybrydowych” w domenie morskiej i są wiele lat przed nami. Oprócz GUGI mają kolejnego mocnego gracza doświadczonego w działaniach operacyjnych na morzu Zarząd Wywiadu Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej. Na marginesie powiem, iż Polska w 1935 roku zaczęła tworzyć wyspecjalizowaną strukturę wywiadowczą zajmującą się sprawami morskimi. Wcześniej informacje o niemieckiej flocie wojennej zbierano niejako przy okazji innych działań.
TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Bałtyk w cieniu hybrydowej wojny – Część II
Nasz morski wywiad miał tworzyć kpt. Jan Blichiewicz, który był kierownikiem Posterunku Oficerskiego nr 2 w Gdyni, który podlegał Ekspozyturze nr 3 Oddziału II w Bydgoszczy. Była to placówka obejmująca swoim zasięgiem pas wybrzeża od Morza Północnego aż po Piławę. Polskie sieci wywiadu morskiego tworzone też były przez Oddział II Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Funkcjonowały w latach 1940-1945 w portach morskich we Francji oraz w portach na terenie Afryki Północnej. Podobno Brytyjczycy korzystali z ich aktywów do połowy lat 70 tych ubiegłego stulecia. Potem nigdy nie podjęto próby odbudowy „wywiadu morskiego”. Dlatego jesteśmy „ślepi” jeżeli chodzi o ten rodzaj zagrożeń o których rozmawiamy. Tej luki nie wypełni Marynarka Wojenna, która realizowała inne zadania i rozpoznawała siły przeciwnika, którymi dotychczas były okręty Floty Bałtyckiej i jej związki taktyczne ani Straż Graniczna, która się zajmuje „niebieską przestępczością”.
Tego nie można odbudować w ciągu roku choćby gdyby chciało to się robić w wersji Turbo, a nie tylko nie włączyliśmy „turbosprężarki” ale kilka w tym zakresie robimy przyjmując postawę reaktywną nie myśląc wcale o predykcji.
Niestety w tej chwili przez cały czas nie mamy w kraju wyspecjalizowanej instytucji, która zajmowałaby się wywiadem morskim. Nie zajmują się ni również służby specjalne. Nasza firma Maritime Safety & Security, która zajmuje się komercyjnym wywiadem morskim jest jedynym podmiotem zajmującym się zbieraniem informacji wywiadowczych, analizowanie i prognozowaniem wydarzeń związanych z bezpieczeństwem morskim.
Lata zaniedbań i niedostrzegania zagrożeń ze strony morza robią swoje. choćby gdyby powstała instytucja zajmująca się wywiadem morskim, a na pewno nie będzie takową Centrum Bezpieczeństwa Morskiego, które ma niedługo powstać przy Morskim Oddziale Straży Granicznej uzyskanie źródeł osobowych to lata nie mówiąc już o przygotowaniu merytorycznym kadr.
To trochę za późno gdy ma się przeciwko sobie wymagającego przeciwnika, który ze swoją kulturą strategiczną i operacyjną od dziesięcioleci ciągle szykuje się do wojny i postrzega świat tak jak powiedział to gen. Aleksandr Władimirow „współczesna ludzkość żyje w stanie permanentnej wojny, w której wiecznie oscyluje między fazami rzeczywistej walki zbrojnej a ciągłymi przygotowaniami do niej”
Po obecnych działaniach na Bałtyku widać, iż Rosjanie nie tylko mają dobrze przemyślaną doktrynę wykorzystania statków floty cywilnej do prowadzenia działań militarnych poniżej „progu wojny” ale są bardzo dobrze przygotowani aby nie można było jednoznacznie przypisać im winy jeżeli dojdzie już do przeprowadzenia sabotażu.
Ten problem atrybucji to jeden z elementów fundamentu rosyjskiej wojny hybrydowej niby wszyscy domyślają się, a może choćby wiedza kto za takimi działaniami stoi ale dowodów na sprawstwo brak. Natomiast działania Rosjan na lądzie pod wieloma względami działania Rosjan przypominają taktyki stosowane przez brytyjskie Special Operations Executive (SOE) i amerykańskie Office of Strategic Services (OSS) podczas II wojny światowej.
W Związku Radzieckim po okresie II wojny światowej w czasie Zimnej wojny możliwości prowadzenia działań sabotażowych były cały czas doskonalone. Być może nieco osłabły w okresie reform Gorbaczowa, a następnie w latach 90 z powodu chęci poprawy relacji z Zachodem. Za czasów prezydenta Władimira Putina powróciło znaczenie rosyjskich służb wywiadowczych i znaczenie sabotażu. Do tego pojawiła się także „doktryna gen. Gerasimowa” prowadzenia działań militarnych „poniżej progu wojny” wymierzonych w cele niemilitarne.
Mam wrażenie, iż po pierwsze zyskaliśmy nieco więcej świadomości sytuacyjnej na poziomie służb państwowych o czy może świadczyć chociażby szybka reakcja po pojawianiu się rosyjskiej jednostki FV MARK LIUBOVSKII w okolicach instalacji podwodnej Petrobalticu w dniu 1 października 2025 roku po tym gdy jego zachowanie mogło wzbudzić podejrzenia. Osobiście cieszę się, iż tym razem służby zareagowały szybciej niż w przypadku tankowca z floty cieni MV SUN, który od 17 do 21 maja „wałęsał się” przy naszej i w naszej WSE w okolicach i nad kablem SwePol zachowując się tak, iż mógł być podejrzewany o próbę uszkodzenia kabla podwodnego. Czekając blisko 3 dni na zainteresowanie się nim przez nasze służby, które dopiero po takim czasie wysłały samolot rozpoznawczo-patrolowy Bryza.
Co będzie gdy takich incydentów w naszej WSE będzie kilka i będziemy musieli do każdego z tych incydentów angażować nasze siły których w końcu może zabraknąć. Tym bardziej, iż każda jednostka rosyjska, statek, kuter czy powiązana z Rosjanami może realizując swoje rutynowe zadanie przy okazji wykonywać działania sabotażowe które mogą polegać chociażby na zatrzymaniu się nad kablem podwodnym pod pretekstem zepsutego silnika czy innej awarii. Każdej takiej „podejrzanej aktywności” powinna towarzyszyć nasza reakcja związana z fizyczną obecnością naszej jednostki.
Myślę, iż w najbliższych dniach i tygodniach niestety nasilą się te działania i podobnych incydentów związanych z „napływaniem” na podmorskie instalacje morskiej IK będzie więcej. Coraz częściej i silniej będą angażowane siły i środki zabezpieczające bezpieczeństwo morskie co w dłuższej perspektywie czasu będzie dotkliwe i czasochłonne, a przede wszystkim kosztowne.
Według mnie następnymi działaniami Rosjan na morzu z wykorzystaniem jednostek cywilnych mogą być próby blokowania torów podejściach, wpłynięciu na mieliznę, a choćby kolizję z innymi statkami czy nabrzeżami.
Osobiście dziwi mnie, iż mimo wzrostu zagrożenia nasza świadomość ciągle pozostaje niewielka. Zarówno jeżeli chodzi o żeglugę jak i obiekty portowe. Ochrona od strony morza obiektów morskiej IK, a także ochrona statków była podyktowana dotychczas głównie wymaganiami wynikającymi z międzynarodowego kodeksu ISPS oraz krajowymi przepisami będącymi odzwierciedleniem jego zapisów, tj. Ustawą z dnia 4 września 2008 r. o ochronie żeglugi i portów morskich.
Celem międzynarodowego Kodeksu ISPS, który postał w następstwie ataków terrorystycznych z 11 września jest zwiększenie zabezpieczenia żeglugi i portów przed aktami przestępczości kryminalnej, piractwem i terroryzmem. Kodeks, a także podążające za nim nasze przepisy w niewielkim stopniu odpowiadają na aktualne zagrożenia z jakimi możemy dzisiaj spotkać się na Bałtyku. Każdego dnia po Bałtyku pływa 4000 statków, które są nie tylko narażone na zakłócanie systemów GNSS ale także na potencjalne działania sabotażowe ze strony statków „floty cieni”. Na Bałtyku prowadzimy strategiczną budowę morskich farm wiatrowych, które są narażone dzisiaj na inne zagrożenia niż te o których myślano jeszcze dwa lata temu.
Specjalnie w związku z zagrożeniami hybrydowymi przygotowaliśmy specjalistyczne szkolenie pozwalające zrozumieć nie tylko to co w tej chwili dzieje się na Bałtyku ale także z jakimi zagrożeniami mamy dzisiaj do czynienia i jakich należy spodziewać się w najbliższym czasie ale wciąż szkolenia te nie cieszą się zbyt wielkim zainteresowaniem.
Co nie tylko jest dla mnie dziwne ale w oparciu o moje 17 letnie doświadczenie w wywiadzie i bezpieczeństwie morskim pokazuje iż nie tylko nie jesteśmy przygotowani na aktualne zagrożenia ale także ich nie rozumiemy i nie chcemy ich zrozumieć. Oczekiwanie na rozwiązania prawne, które mają być panaceum przeciwko tym którzy prawo mają za nic, a choćby je celowo łamią wynikające z braku zrozumienia problemu nie tylko skazuje nas na niewątpliwa porażkę. jeżeli nie zrozumiemy charakteru zagrożeń i nie przejdziemy z postawy reaktywnej do proaktywnej nigdy nie będziemy w stanie zmierzyć się z aktualnymi zagrożeniami występującymi na Bałtyku i w domenie morskiej.
zdjęcie ilustracyjne, envato.elements