Szara strefa w końcu się zmniejsza. Jeden rynek jest przez cały czas krytycznie zagrożony

1 tydzień temu
Szara strefa w polskiej gospodarce zaliczy w tym roku pierwszy spadek od czasu załamania się rynku po pandemii. Ewenementem na mapie polskiej ekonomii jest branża tytoniowa, gdzie szara strefa maleje regularnie od 2015 r., a dziś sięga niecałych 5 proc. Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych alarmuje jednak, iż zagrożenie powrotem szarej strefy na rynku tytoniowym przez cały czas jest obecne i wiąże się z zapowiadaną przez rząd implementacją unijnej dyrektywy delegowanej do dyrektywy tytoniowej.


We wtorek 23 kwietnia w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej odbyło się spotkanie ws. publikacji raportu Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych "Szara Strefa 2024". Badanie szarej gospodarki oraz działalności nielegalnej (podział wg. GUS) jest skomplikowaną sprawą. Chociaż mamy tendencję spadkową, raport wskazuje na istotne zagrożenia i problemy, w tym te natury instytucjonalnej.

Jaka jest szara strefa w Polsce?


W 2024 roku projekcje udziału szarej strefy w Polsce wskazywane są na poziomie 18,5 proc., czyli o 0,4 proc. mniej niż w 2023 roku. Żeby łatwo zobrazować skalę zjawiska, Instytut proponuje porównanie do kalendarza - symboliczne skumulowanie działalności gospodarczej w szarej strefie, można przełożyć ją na okres 68 dni, a pozostałe 298 stanowi reszta legalnej działalności gospodarczej w Polsce.

Więc w tym roku dniem wyjścia z szarej strefy jest 8 marca, po którym państwo przestaje odczuwać straty budżetowe.

Autorzy badania podkreślają, iż dodają swoje statystyki do szacunków PKB Głównego Urzędu Statystycznego.

"W ocenie IPAG w 2024 roku całkowita wartość dodana wytworzona w szarej strefie w Polsce wyniesie 756 mld zł. (...) Łącznie w latach 2018-2024 wartość dodana szarej strefy w ujęciu IPAG wzrośnie niemal dwukrotnie" – czytamy w raporcie.

Za główne czynniki spadku szarej strefy wskazuje się poprawę koniunktury gospodarczej po stagnacji w 2023 roku, w tym zmniejszenie inflacji oraz obrót bezgotówkowy, ograniczający rozmiary zjawiska.

Pomóc może też napływ środków z KPO. Na rynku pracy podstawowym zagrożeniem pozostaje wzrost minimalnego wynagrodzenia, skłaniający przedsiębiorców do zatrudniania ludzi na czarno. Z ekonomicznych przyczyn bez zmian jest temat obciążeń podatkowych.

Nie jest to wyłącznie problematyka gospodarcza. Nie tak dawno cała Polska była poruszona sprawą zatrucia galaretką w Nowej Dębie. Przedsiębiorcy, chcąc podreperować domowy budżet, prowadzą działalność niezarejestrowaną, a nieprawidłowo wykonane produkty mogą zagrozić choćby życiu. Poszczególne rynki mierzą się z własnymi wyzwaniami.

Malejąca szara strefa na rynku wyrobów tytoniowych


Dane dotyczące tej gałęzi gospodarki są bardzo polaryzujące. Z jednej strony mamy segment papierosów, największy, ale jednocześnie z rekordowo niskim udziałem szarej strefy, bo ok. 4,7 proc. Po drugiej stronie medalu są nowatorskie wyroby tytoniowe i e-papierosy. W przypadku tych drugich udział płynów beznikotynowych w szarej strefie sięga dziś ok. 90 proc.

W 2023 roku na cenę paczki papierosów w 82 proc. składają się podatek VAT i akcyza. Mogłoby się wydawać, iż to dużo, ale realna wysokość podatku na paczce papierosów w Polsce jest drugą najniższą w UE (niższa jest tylko w Bułgarii) – wynika z danych Komisji Europejskiej, na które powołuje się organizacja Tax Foundation.

Pomimo najbardziej narażonej na papierosowy przemyt na granicy w UE, Polska jest jednym z liderów walki z szarą strefą. Głównym stabilizatorem sytuacji na rynku tytoniowym jest dzisiaj mapa akcyzowa, obowiązująca do 2027 r. To najdłuższy kalendarz podatkowy w całej UE.

Mapa wprowadziła przewidywalność podatkową oraz zbalansowane podwyżki na wyroby tytoniowe (o 10 proc. rok do roku), dzięki którym wpływy z akcyzy rosną. A Polska w coraz mniejszym stopniu staje się atrakcyjnym celem dla przemytników.

Wedle szacunków IPAG, szara strefa tytoniowa w ub. roku kosztowała polski budżet ok. 2,1 mld zł utraconych wpływów akcyzowych: ok. 1,6 mld zł to podrabiane papierosy, a ok. 0,5 mld zł to podrabiane papierosy.

Dużą rolę w ograniczeniu szarej strefy na rynku tytoniowym miała odegrać przyjęta w 2021 roku mapa akcyzowa, czyli ścieżka stopniowego podnoszenia opodatkowania.

"Stanowi ona przykład pogodzenia interesów budżetu państwa z interesami podmiotów funkcjonujących na rynku, bez stwarzania zachęt do rozwoju szarej strefy" - czytamy w raporcie IPAG. W efekcie jej funkcjonowania, podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe nie skutkują spadkami sprzedaży i wzrostem szarej strefy.

Największym zagrożeniem dla utrzymania tak niskiej szarej strefy w tym segmencie rynku jest natomiast planowana przez Komisję Europejską nowelizacja dyrektywy 2011/64/UE, mającej na celu niemal całkowitą redukcję osób palących we Wspólnocie do 2040 roku.

Jak podaje IPAG, na rynku tytoniowym istnieje istotne ryzyko rozwoju szarej strefy w obszarze tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych (popularnie określanych podgrzewaczami tytoniu). Wiąże się ono z zapowiadaną przez polski rząd implementacją unijnej dyrektywy delegowanej do dyrektywy tytoniowej, która dotyczy zakazu sprzedaży aromatyzowanych wkładów tytoniowych do podgrzewania. Analitycy IPAG szacują straty związane z planowaną implementacją tej dyrektywy można oszacować na ok. 0,8 mld zł rocznie.

"W kontekście tym warto zwrócić uwagę, iż zachętą dla działalności w szarej strefie są na rynku wyrobów nowatorskich różnice w opodatkowaniu tych wyrobów w Polsce oraz na Białorusi i Ukrainie. Stawki opodatkowania w tych krajach są znacząco niższe niż w Polsce. Niższe stawki akcyzy oraz koszty pracy sprawiają, iż paczka wkładów jest ponad dwuipółkrotnie tańsza niż w Polsce. Niższe ceny u wschodnich sąsiadów stanowią zatem zachętę do przemytu tych wyrobów na rynek polski" – stwierdza raport.

Szara strefa w e-papierosach


Niepokojąca sytuacja panuje również na rynku e-papierosów. Opodatkowanie liquidów (płynów) do e-papierosów pojawiło się w 2020 roku, podczas gdy same produkty są obecne na polskim rynku od 2006 roku. Objęcie ich akcyzą spowodowało, iż na rynku pojawiły się nowe produkty, które oficjalnie nie były płynami do e-papierosów. A nieoficjalnie wszyscy zainteresowani doskonale wiedzieli, co kupują.

To wręcz banalny sposób na unikanie podatku akcyzowego. Liquidy sprzedawane jako "aromaty spożywcze" czy "aromaty do kominków zapachowych" miały skład niemal identyczny, co produkty objęte akcyzą.

Spowodowało to niemal całkowite wypchnięcie z obrotu płynów beznikotynowych. A jak komuś tej substancji brakowało, mógł ją łatwo uzupełnić "shotem". W efekcie udział szarej strefy w tym segmencie urósł do 90 proc. Sytuację miała zmienić ustawa z 2022 roku, definiująca pojęcie płynu do papierosów elektronicznych, ale konsumenci mogli kupić bez akcyzy półprodukty i samemu wytwarzać liquidy. Raport nazywa sytuację wprost: patologia.

W naszym kraju rośnie również szara strefa na rynku tzw. e-papierosów jednorazowych (tych z nikotyną i bez nikotyny), które rozpowszechniane są m.in. poprzez wyrastające jak grzyby po deszczu sklepy internetowe (często działające na zagranicznych serwerach) czy fora w mediach społecznościowych.

Znacząca część sprzedaży kierowana jest do osób nieletnich, co jest oczywistym naruszeniem obowiązującego prawa. Nie wspominając o stratach dla fiskusa wynikających z braku objęcia takich produktów akcyzą.

– Społeczeństwo przyzwyczaiło się, iż nabywa legalny produkt bez znaku akcyzy. To błąd zaniechania, błąd poprzedniej ekipy [rządzącej, dop. red] – powiedział na konferencji w KIG Wojciech Bronicki, doradca podatkowy i partner BBGTAX.

Zwrócił też uwagę na zaniechanie włączenia e-papierosów do mapy akcyzowej, która wskazywana jest jako część sukcesu w zmniejszaniu szarej strefy w tradycyjnych wyrobach tytoniowych.


Nowy rząd zamierza uczyć się na błędach poprzedników. Dlatego obecny na konferencji Jarosław Neneman, wiceminister finansów, zdradził, iż resort pracuje nad ustawą, która zajmie się regulacją podatkową tzw. saszetek nikotynowych. Te są dostępne w sprzedaży już od 4 lat, rok do roku notując coraz wyższą sprzedaż, a mimo to przez cały czas nie są objęte akcyzą. Projekt jest już po konsultacjach z branżą. Dyskutowana ma być jeszcze kwestia wysokości opodatkowania.

Rynek spirytusowy w Polsce


Wprawdzie szara strefa w Polsce się zmniejsza, rynek legalnego alkoholu jest wyjątkiem. Wedle szacunków IPAG wpływy z podatku akcyzowego w 2024 roku mają być mniejsze o 1 mld złotych na rzecz rosnącej szarej strefy, a statystyczny Polak kupuje w ciągu roku około trzy "flaszki" spoza legalnych źródeł.

W latach 2021-2023 stawka akcyzy wzrosła o nieco ponad 15 proc., przy rocznych wpływach z podatku w wysokości 5 proc.

Ważnym czynnikiem do rozwoju szarej strefy w zakresie alkoholu jest także społeczne przyzwolenie na nielegalną produkcję. W sieci znajdziemy instrukcje jak przerabiać roboty kuchenne na "bimbromiksy", a pędzenie alkoholu w pewnych kręgach uznawane jest za niegroźną tradycję, chociaż skutki zatrucia niewłaściwie sporządzonym produktem mogą być śmiertelne.

Z danych Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZPPSS) wynika, iż w 2023 roku w Polsce konsumpcja alkoholu spadła o 15,5 proc.

Według wiceministra Nenemana to nie jest zła rzecz.

– Bardzo mi przykro, iż branża przestanie się rozwijać. Wszystkiego eksportować się nie da. Ale będzie to koniec śmierci – skomentował Jarosław Neneman. Wpływ akcyzy do budżetu miał zostać ujęty w rekomendacjach do resortu, nowy projekt mamy zobaczyć "niedługo".

Nielegalne wydobywanie kopalin


Po raz pierwszy w raporcie ujęto nielegalne odkrywkowe wydobywanie kopalin, najczęściej piasków i żwirów do materiałów budowlanych. Szara strefa w tym miejscu została oceniona przez projekt Państwowego Instytutu Geologicznego jako o "znacznych rozmiarach" i występuje na obszarze całej Polski.

IPAG powołuje się na raport Najwyższej Izby Kontroli z lutego 2024 roku, który wykazał blisko 14 tys. miejsc nielegalnej eksploatacji i krytycznie ocenił działania organów administracji publicznej na celu zapobiegania zjawiska. Większość eksploatacji nielegalnych odkrywek uchodzi bezkarnie.

"Opisany tu proceder nielegalnego wydobywania kopalin w dużej mierze wynika z uciążliwości biurokratycznych i wnoszenia opłat przy staraniach się przedsiębiorstw o koncesję" – czytamy w publikacji IPAG.

Oprócz przyczyn instytucjonalnych zjawisko rośnie z powodu dużego popytu w sektorze budowlanym. Instytut alarmuje, iż problem nabrzmiewa i niezbędne są działania władz, szczególnie pod kątem nadzoru zjawiska i stworzenia przepisów przyjaźniejszych dla przedsiębiorców.

Idź do oryginalnego materiału