Jako Państwowa Inspekcja Pracy wnioskowaliśmy o podwyżkę w wysokości ponad 80 mln zł, a ostatecznie dostaliśmy o 40 proc. mniej niż chcieliśmy - mówi szef PIP Marcin Stanecki. W budżecie na kolejny rok będziemy wnioskowali o pieniądze na informatyzację i technologiczne zmiany, które przesuną Państwową Inspekcję Pracy do przodu o lata świetlne, tak jak ZUS, który jest dla mnie wzorem w tym zakresie - dodaje. Wolna Wigilia jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Natomiast osoby świadczące pracę na przeróżnych rodzajach umów, które nie są umowami o pracę nie skorzystają na tej ustawie - przyznaje w rozmowie z Interią. Chciałbym, żeby wskutek implementacji tzw. dyrektywy platformowej w Polsce zostało wdrożone domniemanie stosunku pracy dla wszystkich zatrudnionych w warunkach odpowiadających kodeksowej definicji stosunku pracy - dodaje.Reklama
Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: - Jesteśmy po uchwaleniu budżetu przez Sejm. O ile ostatecznie więcej pieniędzy dostanie Państwowa Inspekcja Pracy niż w 2024 roku. Było trochę zamieszania sejmowego wokół tej kwoty...
Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy: - My jako Państwowa Inspekcja Pracy wnioskowaliśmy o podwyżkę w wysokości ponad 80 mln zł, a ostatecznie dostaliśmy o 40 proc. mniej niż chcieliśmy. Ale od razu muszę przyznać, iż wnioskowaliśmy o podwyżkę skromną, choć w obliczu nowych, dużych zadań jakie zostaną postawione przed Inspekcją w nadchodzących miesiącach pojawiły się głosy ze strony niektórych posłów na Komisji Finansów Publicznych, iż to zbyt mało. Wnioskowane środki miały pozwolić nam na zwiększenie zatrudnienia o 64 etaty, co delikatnie rzecz ujmując nie jest wygórowanym postulatem, biorąc pod uwagę liczbę zadań jakie w tej chwili stoją przed Inspekcją. W najbliższym czasie czeka nas bowiem m.in. wdrażanie dyrektywy o jawności wynagrodzeń czy dyrektywy platformowej i innych zapowiadanych już nowych regulacji dotyczących rynku pracy. Będziemy też prowadzić kontrole w rolnictwie sprawdzające przestrzeganie bezpieczeństwa warunków pracy, które w razie negatywnego wyniku będą podstawą do odebrania dotacji bezpośrednich przez ARiMR, kontrole czasu pracy kierowców. Dlatego wystąpienie o środki na uruchomienie 64 etatów i podwyżki rzędu 15 proc. to nie są wygórowane oczekiwania. Tym bardziej, iż przy obecnych płacach mamy problemy z pozyskaniem kadr, a szeregi inspektorów pracy w ostatnim czasie się kurczą.
To może nie była dobra taktyka i zbyt skromnie pan zawnioskował, skoro postulowane zwiększenie budżetu dla PIP było bardzo umiarkowane, ale i tak wasz wniosek został przycięty finansowo w trakcie prac w Sejmie?
- To prawda, ale chciałem, żeby była to kwota realna do zaakceptowania przez rząd i Parlament, uwzględniająca trudną sytuację finansów publicznych i konieczność znalezienia pieniędzy na likwidację skutków niedawnej powodzi na południu Polski. W przyszłości będziemy wnioskować o więcej, biorąc pod uwagę choćby nowe zadania związane z dyrektywami, które w najbliższym czasie zostaną implementowane do polskiego prawa pracy.
We wrześniu, w naszej poprzedniej rozmowie zapowiadał pan, iż chce dużego wzmocnienia kompetencji PIP. Chodziło o takie narzędzia prawne jak możliwość przekształcania umów cywilnoprawnych czy pseudo B2B w umowy o pracę. Miał być powołany specjalny zespół przez marszałka Sejmu, któremu bezpośrednio podlega PIP, z udziałem minister rodziny pracy i polityki społecznej. Czy ten zespół powstał i sprawa ruszyła z miejsca?
- Nie. Zespół jeszcze nie powstał, a w zeszłym tygodniu podczas uroczystości powołania moich zastępczyń, marszałek Szymon Hołownia publicznie złożył deklarację, iż jeszcze w tym tygodniu zespół zostanie powołany.
Patrząc z boku nie widać jakiejś determinacji ze strony marszałka Sejmu i MRiPS, a wydaje się, iż w walka z tzw. umowami śmieciowymi nie powinna być spowalniana. Nie jest pan chyba usatysfakcjonowany tempem rozwoju sytuacji?
- Biorę pod uwagę, iż ostatnie miesiące były bardzo intensywne zarówno dla marszałka Hołowni i dla minister Dziemianowicz-Bąk.
- Jednocześnie, nie czekając na wyniki prac tego zespołu, pracujemy nad reformą wewnętrzną inspekcji. W każdym okręgu została wypracowana lista potrzebnych zmian i 18 grudnia po raz pierwszy w historii będziemy mieli spotkanie kierownictwa Inspekcji Pracy i przedstawicieli 16 okręgowych inspektoratów. Wspólnie określimy listę spraw do zmiany, żeby Inspekcja lepiej funkcjonowała. W budżecie na kolejny rok będziemy zaś wnioskowali o pieniądze na informatyzację i technologiczne zmiany, które przesuną Państwową Inspekcję Pracy do przodu o lata świetlne, tak jak ZUS, który jest dla mnie wzorem w tym zakresie. Zresztą niedawno nawiązaliśmy współpracę z prezesem Zbigniewem Derdziukiem i mam nadzieję, iż to co ustalamy wspólnie uda nam się wdrożyć w życie i dzięki temu będziemy skuteczniejsi jako instytucja.
Czego konkretnie dotyczyć ma ta współpraca?
- Przede wszystkim chcemy mieć dostęp do danych ZUS, a potrzebujemy ich, bo dzięki temu mielibyśmy kompleksowe dane o podmiocie typowanym do kontroli. ZUS jest dla nas wzorem i chcemy się uczyć od Zakładu informatyzacji i wykorzystać sprawdzone rozwiązania.
Gdy zapytałem prezesa Derdziuka co zdecydowało, iż odnieśli taki sukces w zakresie informatyzacji usłyszałem, iż poza profesjonalną pracą ludzi, zdecydowały o tym pieniądze czyli nakłady na informatyzację. Dlatego chcemy podpisać porozumienie z ZUS i korzystać z rozwiązań stosowanych przez Zakład, od prostych jak elektroniczne podpisywanie protokołów po bardziej zaawansowane związane z typowaniem instytucji i firm do kontroli.
Taka kooperacja wydaje się logiczna i uzasadniona, biorąc pod uwagę iż obie instytucje zajmują się pokrewnymi obszarami. Ale czy do takiej wymiany danych i informacji będą potrzebne jakieś zmiany ustawowe czy wystarczy umowa o współpracy?
- Właśnie realizowane są analizy prawne, ale na dziś wydaje się, iż ta obecna podstawa prawna oraz podpisane porozumienie byłoby wystarczające, ale jeszcze czekamy na ostateczne opinie prawników. Chcemy mieć też opinię Urzędu Ochrony Danych Osobowych, żeby mieć stuprocentową pewność.
A wracając do pana zabiegów o możliwość przekształcania umów w umowy o pracę. Czy po kilku miesiącach spotkań z organizacjami pracodawców udało się przekonać, iż to narządzie do walki z nadużyciami czy przez cały czas jest opór?
- Trudno dziwić się pracodawcom, iż obawiają się niewiadomego. Dlatego od kilku miesięcy zajmuję się tłumaczeniem w różnych gremiach, na spotkaniach z organizacjami pracodawców, także w parlamencie, w Radzie Dialogu Społecznego, iż Państwowa Inspekcja Pracy nie jest wrogiem pracodawców. Co dla nas ważne ze strony przedsiębiorców pojawiają się też głosy optujące za wprowadzeniem tego rozwiązania, bo pozwoli to przeciwdziałać nieuczciwym praktykom rynkowym, gdy przedsiębiorcy nieuczciwie konkurują tnąc koszty zatrudnienia. Powtarzam, iż my nie chcemy likwidować wszystkich umów cywilnoprawnych, ale chcemy możliwości reagowania tam, gdzie dochodzi do patologii i nadużyć czyli sytuacji, gdy ludzie nie mają swobody i są zmuszani do zawierania niekorzystnych dla siebie umów, nie tylko cywilnoprawnych, bo często są to umowy o charakterze abstrakcyjnym jak umowa wypożyczenia plecaka czy roweru jako umowa dla kurierów.
Parlament uchwalił ustawę wprowadzające od 2025 roku wolne Wigilię. Czy w obecnym stanie prawnym wolne będą mieć wszystkie osoby pracujące czy tylko szczęśliwcy na umowach o pracę, bo pozostali mogą być zmuszeni pójść do pracy?
- Wolna Wigilia jest bardzo dobrym rozwiązaniem i zgadzam się z uzasadnieniem autorów projektu, iż zdecydowana większość firm nie pracuje tego dnia, choćby jeżeli ludzie fizycznie są w miejscu pracy. Natomiast faktycznie, osoby świadczące pracę na przeróżnych rodzajach umów, które nie są umowami o pracę nie skorzystają na tej ustawie. Tak jak dziś choćby w niehandlowe niedziele niektóre sklepy są czynne, bo pracują członkowie rodziny lub "współwłaściciele" z ułamkowymi udziałami w spółce prowadzącej sklep.
Jakie są trzy najpilniejsze sprawy czy zmiany ustawowe, które Główny Inspektor Pracy chciałby załatwić w przyszłym roku?
- Bardzo chciałbym, żeby wskutek implementacji tzw. dyrektywy platformowej w Polsce zostało wdrożone domniemanie stosunku pracy dla wszystkich zatrudnionych w warunkach odpowiadających kodeksowej definicji stosunku pracy. Tak, żeby ta nowelizacja nie dotyczyła tylko pracowników zatrudnionych za pośrednictwem platform, ale wszystkich którzy wykonują zatrudnienie pracownicze. Wierzę, iż dzięki temu sytuacja wielu osób się poprawi. Wiem też, iż część zatrudnionych na kontraktach nie jest zainteresowanych zmianą umowy, bo są z niej zadowoleni. Chodzi jednak o to by to była ich decyzja, a nie narzucona przez silniejszą stronę. Domniemanie stosunku pracy i nowa definicja stosunku pracy dająca się stosować i egzekwować w praktyce, poprawiłaby los wielu ludzi i przeniosłaby nas cywilizacyjnie w XXI wiek.
- Druga zmiana, którą bardzo bym chciał, aby stała się rzeczywistością w przyszłym roku to zapowiadana zmiana definicji mobbingu. Obecna regulacja w tym zakresie pochodzi sprzed 20 lat, jest niezrozumiała, obrosła wieloma orzeczeniami Sądu Najwyższego i w rzeczywistości nie chroni ona ofiar mobbingu. Potrzebne jest tu ułatwienie w dochodzeniu roszczeń, bo w tej chwili wygranych spraw przez pracowników jest tak mało, iż można je zliczyć na palcach jednej ręki, a przecież wiadomo, iż zjawisko mobbingu niestety występuje.
- Trzecia ważna rzecz, na którą czekam to wdrożenie w Polsce dyrektywy o jawności wynagrodzeń. Chodzi przede wszystkim o to, żeby kobiety i mężczyźni za tą samą pracę o tej samej wartości pobierali takie samo wynagrodzenie. To pozwoliłoby wyeliminować lukę płacową z jaką mamy w tej chwili do czynienia. To będzie też spore wyzwanie dla Państwowej Inspekcji Pracy.
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz