Ukryte koszty IT cichym hamulcem biznesu. Pochłaniają choćby 7 proc. obrotów

3 godzin temu
Zdjęcie: dane, zarządzanie, koszty, ukryte koszty IT


W każdej rozwijającej się organizacji pojawia się to samo, znajome uczucie. Poczucie “cyfrowego długu”, w którym zespoły więcej czasu poświęcają na utrzymanie, integrację i łatanie istniejących systemów, niż na tworzenie nowej wartości. To frustrujące wrażenie, iż mimo rosnącej liczby coraz potężniejszych narzędzi, praca wcale nie staje się prostsza.

Do tej pory było to głównie subiektywne odczucie, temat korytarzowych rozmów i westchnień podczas spotkań projektowych. Dziś jednak wiemy, ile to kosztuje.

Możemy nazwać to “podatkiem od złożoności” – systemowym kosztem tarcia organizacyjnego i technologicznego, który płaci każda skalująca się firma. Ostatni “Raport o kosztach złożoności” przeprowadzony przez Freshworks nadaje temu zjawisku konkretną cenę. I nie są to drobne. Analiza oparta na odpowiedziach 700 specjalistów IT, finansów i biznesu pokazuje, iż ten cichy hamulec staje się strategicznym zagrożeniem dla konkurencyjności.

Ukryty równoważnik budżetu R&D

Zacznijmy od liczb, które powinny dać do myślenia każdemu liderowi. Raport wykazuje, iż firmy tracą średnio 7% swoich rocznych obrotów nie przez błędy rynkowe czy złą koniunkturę, ale przez własną, wewnętrzną złożoność procesów i systemów.

To nie jest “wina” działu IT. To raczej naturalna entropia wzrostu – im większa organizacja, tym większa tendencja do komplikowania struktur. Problem w tym, iż te utracone 7% to niemal dokładny odpowiednik kwoty, jaką firmy typowo przeznaczają na budżety badań i rozwoju (R&D).

Wniosek jest tyleż prosty, co niepokojący: zasoby, które powinny napędzać innowacje, są konsumowane przez wewnętrzne tarcie. Zanim firma zdąży zainwestować w przyszłość, musi najpierw “spłacić” koszty swojej skomplikowanej teraźniejszości. W samych Stanach Zjednoczonych straty te sięgają niemal biliona dolarów rocznie, co pokazuje, iż nie jest to problem peryferyjny, ale globalne wyzwanie dla całej cyfrowej gospodarki.

Anatomia tarcia, czyli syndrom 15 aplikacji

Jak dokładnie ten “podatek” jest pobierany? Na kilku poziomach.

Pierwszym jest “podatek od fokusu”, płacony codziennie przez pracowników. Raport wskazuje, iż przeciętny pracownik, aby wykonać swoje zadania, musi korzystać średnio z 15 różnych rozwiązań software’owych i czterech oddzielnych kanałów komunikacji. Generuje to gigantyczny koszt przełączania kontekstu (context switching overhead). Pracownicy tracą na tym niemal siedem godzin tygodniowo – to prawie jeden pełny dzień roboczy oddawany na rzecz walki z narzędziami, które miały tę pracę ułatwić.

Drugi poziom to bezpośrednie marnotrawstwo budżetowe. Około20% wszystkich wydatków na oprogramowanie jest po prostu tracone. Z perspektywy IT, to nie tylko klasyczny shelfware (licencje kupione i leżące na półce). To także koszt spektakularnie nieudanych wdrożeń, wymuszonych integracji między systemami, które nigdy nie miały ze sobą rozmawiać, oraz rosnącej redundancji – gdy różne działy kupują własne narzędzia do robienia zasadniczo tego samego.

Efekt? Powstają cyfrowe silosy. Prawie połowa ankietowanych zespołów przyznaje, iż pracuje w izolacji. Jedna trzecia cierpi na chroniczny brak centralnego, wiarygodnego źródła informacji. Dla zespołów technologicznych oznacza to degradację roli: zamiast być architektami wartości biznesowej, stają się “hydraulikami danych”, spędzającymi czas na udrażnianiu przepływów informacji między niepasującymi do siebie systemami.

Kiedy stack technologiczny uderza w stack ludzki

Największym kosztem złożoności nie są jednak dolary czy zmarnowane roboczogodziny. Jest nim koszt ludzki. Złożoność nie jest problemem, który zostaje w Excelu czy w architekturze serwerów – ona realnie wpływa na ludzi.

Raport przynosi alarmujące dane: aż 60% pracowników rozważa odejście z firmy w ciągu nadchodzącego roku. Kiedy spojrzymy na przyczyny, obok pensji pojawiają się: przeciążenie organizacyjne, frustrujące i nieelastyczne procesy oraz permanentne wyczerpanie wywołane ciągłą adaptacją do nowych systemów.

To wspólny ból biznesu i IT. Niemal co piąta ankietowana osoba przyznała, iż była świadkiem, jak ktoś z jej otoczenia zrezygnował z pracy lub doznał wypalenia z powodu nieudanego wdrożenia oprogramowania. To jest wspólna porażka. Firma traci podwójnie: raz przez nieudany projekt, a drugi raz – tracąc zmotywowaną i kompetentną osobę, która miała dość walki z systemem. Ta utrata wiedzy i motywacji w dłuższej perspektywie osłabia innowacyjność bardziej niż jakikolwiek deficyt budżetowy.

Uproszczenie jako inwestycja, nie koszt

Przez ostatnią dekadę żyliśmy w “cyfrowej transformacji”, często rozumianej jako imperatyw dodawania kolejnych narzędzi. Dane pokazują wyraźnie, iż wchodzimy w nową fazę: “cyfrowej optymalizacji”. Dalsze dodawanie złożoności przestaje przynosić zwroty.

Uproszczenie krajobrazu IT i procesów nie jest dziś “projektem oszczędnościowym”. To strategiczna konieczność, by odzyskać zwinność, szybciej reagować na potrzeby klientów i przede wszystkim – zatrzymać w firmie talent.

Największy potencjał innowacyjny firmy może nie leżeć w kolejnym kosztownym projekcie R&D. Może znajdować się w odzyskaniu tych 7% przychodów – czasu, pieniędzy i energii ludzi – które dziś są marnowane na “podatek od złożoności”. To nie jest cięcie kosztów. To “refaktoryzacja” modelu operacyjnego firmy, by mogła ona w ogóle myśleć o przyszłym wzroście.

Idź do oryginalnego materiału