Poza oczywistymi wygranymi i przegranymi wybór Karola Nawrockiego na prezydenta Polski, stanowi poważne wyzwanie dla Komisji Europejskiej. Po wygranej prounijnego kandydata na prezydenta w Rumunii, zmarginalizowaniu AFD w Niemczech, Le Pen we Francji, pozostawieniu eurosceptyków w Austrii, Portugalii KE liczyła, iż po wygranych wyborach w Polsce, będzie miała prostą drogę do realizowania swojego największego projektu najbliższych pięciu lat, czyli zmiany traktów założycielskich. Mowa o planowanym przesunięciu dodatkowych dziesięciu kluczowych obszarów kompetencji państw narodowych na poziom wyłącznych lub dzielonych kompetencji UE. To w połączeniu z likwidacją prawa weta, znacząco miałoby wzmocnić rolę Brukseli.
Wybór Nawrockiego i wzmocnienie pozycji politycznej konserwatywnej opozycji w synergii z eurosceptycznymi rządami Węgier, Włoch i Słowacji może wyhamować proces reform Unii, popularnie nazywany „federalizacją”. To oczywiście nie oznacza automatycznej rezygnacji KE z planowanych reform, ale poważnie komplikuje cały proces w sytuacji zablokowania koniecznych ustaw w Polsce.
Zmiana traktatów to oczywiście nie jest jedyna zmiana, jaką prezydent Nawrocki może skutecznie blokować. Jest więcej rewolucyjnych ustaw inspirowanych dyrektywami UE. Prezydent Trzaskowski deklarował gotowość podpisania ustawy o mowie nienawiści, która w ramach dyrektywy DSA wprowadza formę cenzury w mediach społecznościowych. Prezydent Nawrocki był otwartym przeciwnikiem ustawy i samej dyrektywy.
Nie spodziewam się natomiast, iż wybór Nawrockiego na prezydenta, cokolwiek zmieni w najbardziej palących kwestiach polityczno-ekonomicznych. Żaden z kandydatów, na trasie kampanii wyborczej nie zaproponował znaczących zmian w prawie podatkowym, fundamentalnych reform w służbie zdrowia, edukacji czy odpolitycznienia i prywatyzacji spółek Skarbu Państwa. Mało też prawdopodobne, żeby Prezydent Nawrocki chciał sparaliżować prace Parlamentu i rządu, blokując wszystkie projekty ustaw. To zaszkodziłby nie tylko szansom na jego reelekcję za 5 lat jak i szanse jego własnej formacji w wyborach 2027 r.
Cały tekst dostępny jest TUTAJ.