Wybrałam niszę, którą można uznać za błękitny ocean

prawieoprawie.pl 1 dzień temu

„Budując markę trzeba cierpliwości i konsekwencji. Nie ma drogi na skróty. jeżeli jestem godna zaufania, to ludzie powierzają mi swoje sprawy, a biznes to ludzie. Czas skończyć z wizerunkiem prawnika posługującego się paremiami łacińskimi”- te kilka zdań dobrze podsumowuje filozofię działania bohaterki kolejnego wywiadu z cyklu „Prawnicy z pasją”, którą jest dr Justyna Grusza-Głębicka. Nam rozmawiało się świetnie – tym bardziej zachęcamy do lektury całości!

***

Dzień dobry, dziękujemy za przyjęcie zaproszenia do rozmowy. Jaki był początek Pani przygody z prawem i powód, dla którego w ogóle została Pani adwokatką?

Dziękuję za zaproszenie, jest mi bardzo miło, iż mogę podzielić się swoimi doświadczeniami.

Rodzice zasugerowali, iż warto pomyśleć o zawodzie prawnika. Chyba klasyk, bo jak osoba w wieku 15 lat, przed wyborem liceum, może prawdziwie wiedzieć, czego chce? Byłam humanistką, widziałam siebie w roli osoby występującej przed sądem i generalnie ten pomysł bardzo mi się spodobał. Byłam też otoczona koleżankami, które chciały iść w tym kierunku. Z perspektywy czasu – nie żałuję.

Jest Pani jedną z nielicznych prawniczek w Polsce wyspecjalizowanych w prawie hazardowym. Skąd wziął się pomysł, by właśnie ten – niszowy i wymagający – obszar wybrać na specjalizację?

Zainteresowałam się tym tematem zaraz po studiach prawniczych, gdy podjęłam decyzję o studiach doktoranckich. Uznałam, iż w temacie hazardu pozostało sporo do zrobienia naukowo i wydał mi się on fascynujący. Oprócz studiów doktoranckich dostałam się na aplikację adwokacką. Aby zintegrować prace nad doktoratem i praktykę zawodu adwokata zatrudniałam się w kancelariach zajmujących się prawem hazardowym. Tak oto powstała moja rozprawa doktorska pt. „Wpływ monopolu państwa na karnoprawne i kryminologiczne aspekty zjawiska hazardu”, a ja jako adwokatka jestem przewodniczką moich klientów po labiryncie regulacji prawnych związanych z hazardem.

W jednym z postów wspomniała Pani, iż „wybrała niszę, która zamieniła się w błękitny ocean”. Jak buduje się markę ekspercką w tak specyficznej dziedzinie?

To może odwrotnie, ta specjalizacja to był błękitny ocean, kiedy ją wybierałam. Teraz widzę coraz większe zainteresowanie prawem hazardowym wśród prawników, ale lubię powiedzenie, iż dla najlepszych zawsze znajdzie się miejsce, więc niezależnie od tego, czy jesteśmy na błękitnym czy czerwonym oceanie, każdy z prawników znajdzie tę adekwatną dla siebie ścieżkę. Jak się buduje markę? Trzeba cierpliwości i konsekwencji. Trzeba zdobyć zaufanie. Pokazać efekty swojej pracy. Zajęło mi to lata, ale warto było. Nie ma drogi na skróty.

W ostatnich latach została Pani wyróżniona m.in. w rankingu „Top 100 polskiego iGamingu”, a wiodąca platforma medialna i eventowa łącząca sektory gier i technologii HIPTHER umieściła Panią na liście Top speakerek w branży – gratulujemy! Czy iGaming to wciąż branża zdominowana przez mężczyzn? Czy jako specjalistce w tym obszarze zdarzało się Pani spotykać ze stereotypowym niedowierzaniem lub dyskryminacją ze względu na płeć?

Dziękuję! Te wyróżnienia dużo dla mnie znaczą. Są motywacją do dalszej pracy. Uważam, iż wciąż jest to branża zdominowana przez mężczyzn, ale coraz więcej w niej kobiet. A zdarzyło mi spotkać z takim stereotypowym zachowaniem. Gdy stawiałam pierwsze kroki w branży i opublikowano mój artykuł o kasynach w czasie pandemii w Dzienniku Gazeta Prawna, to na Linkedinie dwóch panów skomentowało go sugerując, iż nic nie wiem na temat kasyn, bo tam nie bywam, nie gram i lepiej, abym się nie wypowiadała. To nie była polemika merytoryczna. Po prostu zostałam oceniona stereotypowo. Nigdy więcej nie zdarzyła mi się podobna sytuacja i myślę, iż aktualnie nikt nie ma wątpliwości co do mojej wiedzy eksperckiej w tej branży.

W puli wyróżnień ma Pani także m.in. nominację w konkursie „Rising Stars Prawnicy Liderzy Jutra 2024”. Czy te nagrody – poza oczywistym walorem docenienia – przełożyły się też na Pani rozwój biznesowy?

Wszystkie nagrody budują markę osobistą i wspierają mój wizerunek eksperta. Staję się bardziej godna zaufania, a jeżeli jestem godna zaufania, to ludzie powierzają mi swoje sprawy. Biznes to ludzie. Zaufanie jest ważne i potrzebne. Podsumowując, tak – myślę, iż przełożyły się na mój rozwój biznesowy.

Obecność w gronie wyróżnionych „50 prawników i prawniczek, które warto obserwować na LinkedIn” skwitowała Pani z adekwatnym sobie dystansem „Ponoć umiem w Linkedin! . (…) Social media to taka moja mała pasja, piszę posty z przyjemnością, kiedy mam na to ochotę”. Obserwując Pani profile zarówno na LinkedIn, Facebooku czy Instagramie widać jednak spójną, przemyślaną komunikację. Czy obecność w social mediach to świadoma strategia, która pomaga Pani budować wizerunek ekspertki?

Jest to pewnego rodzaju strategia, ale z drugiej strony – gdyby ktoś dzisiaj mi powiedział, iż nie przełoży mi się to na większe zyski, myślę, iż i tak prowadziłabym social media – ja to po prostu lubię! Mam wsparcie w tworzeniu grafik, ale teksty do postów piszę sama. Lubię dzielić się swoimi przemyśleniami, lubię ten sposób kontaktu z ludźmi. Lubię kreować. Mam też taką smykałkę do pisania artykułów. Czuję social media. Łatwo mi to przychodzi. Wiem, iż to jeden z moich atutów. Mogłabym być dziennikarką. A co do języka – staram się pisać bardzo prostymi słowami. Musiałam oduczyć się akademickiego języka, który otrzymałam w spadku po studiach doktoranckich. Plusem jest to, iż aktualnie potrafię napisać zarówno tekst naukowy jak i taki pod mainstreamowe social media. Uważam, iż czas skończyć z wizerunkiem prawnika posługującego się paremiami łacińskimi. Chcę, aby moja komunikacja była prosta i przystępna dla klientów, żeby zwracali się do mnie jak do każdej innej osoby w biznesie, a nie jak do Sądu. Życie trzeba ułatwiać, nie utrudniać.

Jest Pani nie tylko prawniczką procesową, ale także certyfikowaną mediatorką. Zdarza się Pani podkreślać, iż „czasem wygrana to umiejętność odpuszczenia”. Czy mediacja uczy innego spojrzenia na sukces w zawodzie prawnika?

Jestem czasem nadgorliwą osobą, bardzo ambitną. Do tego sportowcem. Długo się uczyłam odpuszczania. Przeginanie w którąkolwiek stronę jest szkodliwe – zarówno nadgorliwość jak i zbyt częsta rezygnacja nie są dobre. Balans jest kluczem. Taki też obraz staram się przekazać klientom w ich sprawach. Zdobycie uprawnień mediatora z pewnością wsparło moje kompetencje miękkie, jestem lepszym negocjatorem.

W jakim kierunku zmierza dziś branża prawna i nowoczesne kancelarie? Czy Pani zdaniem sztuczna inteligencja i inne nowe technologie już realnie wpływają na praktykę prawniczą? Wspierają też Pani codzienną pracę? Czy w dzisiejszej rzeczywistości prawnik może jeszcze w ogóle uciec przed AI?

Nowoczesne kancelarie będą oparte o AI. Nie trzeba będzie posiadać rozbudowanych struktur korporacyjnych. Klientom będzie wystarczał prawnik „Porsche” – tak sobie w głowie nazwałam ten rodzaj usług. To taki prawnik, który wie jakie pytania zadawać AI, łączy fakty, jest interdyscyplinarny, steruje AI, a nie podporządkowuje się jej.

Być może niektórzy klienci wybiorą osoby po studiach prawniczych po prostu wklepujące do AI proste komunikaty i będzie to tańszy rodzaj usług prawniczych.

Oczywiście, już wspieram się AI – aczkolwiek stosuję zasadę ograniczonego zaufania, dokładnie wszystko weryfikuję. Uważam, iż w obecnych czasach nie da się od tego uciec.

Od niedawna pełni Pani funkcję sędziego Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Białymstoku. Czy w Pani ocenie młodzi prawnicy powinni bardziej angażować się w działalność samorządu zawodowego? Co ich może do tego zachęcić, a co działa zniechęcająco?

Zgadza się. Uważam, iż warto angażować się w działalność samorządu zawodowego – przecież to dotyczy nasz wszystkich. Decyzje samorządu mają wpływ na naszą rzeczywistość, więc dlaczego mamy się jedynie temu przyglądać? Ja lubię mieć wpływ, więc z chęcią się angażuję. Trzeba tu jednak zaznaczyć, iż to pochłania czas, a jak wiemy, czas to pieniądz. Nie każdy jest w stanie sobie pozwolić na działanie w samorządzie, bo musi ten czas przeznaczać na zarobkowanie czy inne zobowiązania rodzinne. I ja to rozumiem. Sama chciałabym zaangażować się w samorząd choćby w większym wymiarze niż aktualnie, ale musiałam dokonać pewnych wyborów, jeżeli chodzi o moje zobowiązania.

Ma Pani na koncie doktorat, studia podyplomowe z compliance, a także doświadczenia edukacyjne zdobyte za granicą. Co Panią motywuje do nieustannego rozwoju?

Lubię rozwój w każdym tego słowa znaczeniu. Rozwój osobisty, zawodowy i jakikolwiek tylko istnieje. Jestem człowiekiem czynu. Chyba zanudziłabym się, gdybym stała w życiu w miejscu. Może kiedyś przyjdzie taki czas, iż będę chciała po prostu odpocząć. I też sobie na to pozwolę. Aktualnie mam chęci i siły, więc wciąż podejmuję się kolejnych wyzwań.

Pani relacje z zajęć z młodzieżą w ramach takich inicjatyw jak „Adwokaci Rozjaśniają Prawo” czy „Adwokatura przeciwko przemocy” dają poczucie, iż uczenie innych to dla Pani forma misji. Czy własne, bogate doświadczenia edukacyjne pomagają Pani z pasją dzielić się wiedzą ze studentami i młodzieżą?

Uwielbiam dzielić się wiedzą. Jest to dla mnie forma misji. Jestem wdzięczna, iż mogłam się przez znaczną część swojego życia kształcić, iż miałam takie możliwości, bo nie jest to oczywiste. Często sobie zadaję pytanie: a Ty co robisz dla świata? Co od siebie dajesz innym? Uczenie, pomaganie czy podpowiadanie, to właśnie ten wkład ode mnie.

Aktywnie wspiera Pani działania charytatywne m.in. Fundację „Zostanę Ironmanem, albo chociaż pół” i porusza ważne społecznie tematy, jak kwestia przemocy wobec kobiet i rodziny. Co daje Pani taki rodzaj zaangażowania?

Uważam, iż to są tematy, w których jako społeczeństwo mamy jeszcze dużo do zrobienia. A jeżeli mogę już teraz podjąć jakieś działanie, to robię to z przyjemnością. Daje mi to poczucie wspólnoty z innymi i wyższego celu.

Pochodzi Pani z Podlasia – regionu o silnej tożsamości i wyjątkowej kulturze. Czy uważa Pani, iż nasze „małe ojczyzny” determinują nasze wybory? A może lokalne korzenie mogą być siłą napędową – również w świecie prawa i biznesu?

W dobie Internetu nie uważam, iż pochodzenie tak bardzo determinuje nasze wybory. Raczej rodzina, ale to nie ma związku z miejscem zamieszkania. Uwielbiam Białystok, bo tam jest mój rodzinny dom, ten w którym się wychowałam. Rodzina daje mi prawdziwą siłę do działania.

Jest Pani aktywną uczestniczką debat i projektów wspierających kobiety – w branży prawniczej, gamingowej, w biznesie. Czy takie wzajemne kobiece wsparcie jest potrzebne? Co według Pani najbardziej wymaga dziś zmiany w tych obszarach?

Jest potrzebne. Ja wiem, iż może w social mediach jest teraz przesyt działań pro-kobiecych. Ale to tylko w social mediach. Zmiana mentalności zachodzi powoli. To proces. Wciąż jeszcze jesteśmy w tym procesie, wciąż musimy się uczyć poczucia własnej wartości w biznesie i odwagi. Odwagi do sięgania po więcej.

W jednym z postów w interesujący sposób poruszyła Pani temat macierzyństwa jako transformującego doświadczenia w kontekście biznesowym. Czy da się bez poczucia winy lub rezygnacji z ambicji łączyć wymagającą ścieżkę zawodową z życiem prywatnym? Jak bycie mamą wpłynęło na Pani rozwój zawodowy?

Z pewnością macierzyństwo wpłynęło na to jakim jestem człowiekiem. Nauczyłam się większej cierpliwości, zrozumienia, czytania potrzeb drugiego człowieka, negocjowania, a to oczywiście przełożyło się na biznes. Nie byłabym w tym samym miejscu, gdyby nie doświadczenie macierzyństwa.

Przez pewien moment w życiu uwierzyłam, iż wszystkie funkcje daje się połączyć na raz i bez poczucia winy można skakać po kilku obszarach życia – odnosząc sukcesy na każdym froncie. Nie da się. Podczas urlopu macierzyńskiego moja aktywność zawodowa była ograniczona. gwałtownie wróciłam do pracy i starałam się nadrobić zaległości, ale z perspektywy czasu myślę, iż mogłam to poukładać trochę inaczej i spędzić trochę więcej czasu z moim dzieckiem. Ja nie mówię, iż nie da się mieć dzieci i kariery. Da się. Ale żeby zrobić to bez poczucia winy, to nie powinno się to odbywać „na raz”. Po prawie sześciu latach od kiedy zostałam mamą, mam takie właśnie refleksje.

Czy udaje się Pani utrzymać balans między zaangażowaniem zawodowym a czasem dla siebie i rodziny? Jakie ma Pani sposoby na „reset”?

Myślę, iż całkiem nieźle mi to aktualnie wychodzi, chociaż nie zawsze. Czasem mam okresy wzmożonej pracy, a czasem mam okresy wzmożonego wypoczynku. J Nie zawsze tak było. Kiedyś trudno było mi wypoczywać. Dziś już potrafię. Mój sposób na reset to: natura, sport, dobra książka.

Triathlon, maratony, medale – sport wydaje się być istotną częścią Pani życia. Ale sport bywa też czasem lekcją pokory. Jakie wartości ze sportowej rywalizacji przydają się na sali sądowej, podczas negocjacji lub w prowadzeniu biznesu?

Zdecydowanie sport jest istotną częścią mojego życia. Sport uprawiam od dziecka. Dzięki rywalizacji sportowej nauczyłam się dyscypliny i wytrwałości, te umiejętności (czy cechy) pomagają mi też w biznesie. Jest tego o wiele więcej, mogłabym esej napisać, ale wymieniłam te najważniejsze. W mojej ocenie dyscyplina i wytrwałość potrafią zaprowadzić o wiele dalej, niż talent. Chociaż gdyby połączyć te trzy… wtedy mamy idealną sytuację. W życiu jednak nie zawsze wszystko jest idealne.

A jaką rolę w wyborach zawodowych pełni u Pani intuicja? Pomaga czy raczej wyprowadza na manowce więc lepiej kalkulować na chłodno? Czy namawiałaby Pani młodych adeptów prawa, by słuchali jej głosu podejmując decyzje o przyszłości zawodowej?

Ogromną. Pomaga. Zawsze. Trzeba tylko umieć ją rozpoznać. Ciężko odróżnić umysł od intuicji. Wciąż się tego uczę. Patrząc wstecz, moje wybory z intuicji były zawsze tymi najlepszymi. Namawiam każdego do rozwoju. Kiedy wiesz, co naprawdę cenisz w życiu, jakie wartości wyznajesz, wtedy podejmowanie decyzji staje się znacznie łatwiejsze i prowadzi do poczucia szczęścia, którego tak wszyscy chcemy.

Bardzo dziękujemy za możliwość rozmowy i poznania Pani ciekawej historii!

________________________________________________________________________________________________________________

Dr Justyna Grusza-Głębicka – doktor nauk prawnych, adwokatka, mediatorka i ekspertka prawa hazardowego. Pełni funkcję sędziego Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Białymstoku. Wyróżniona w branżowych rankingach – m.in. „Top 100 polskiego iGamingu”, na liście Top speakerek branży gier i technologii HIPTHER, czy w zestawieniu „50 prawniczek i prawników, których warto obserwować na LinkedIn”. Była nominowana do prestiżowego tytułu Rising Stars Prawnicy – Liderzy Jutra 2024. Jest autorką licznych publikacji i prelegentką krajowych i międzynarodowych konferencji. Społecznie angażuje się m.in. we wspieranie kobiet, inicjatywy edukacyjne i działania pro bono.

Idź do oryginalnego materiału