Za scrollowanie posypią się pozwy

1 rok temu

Swoją decyzją sąd w Kalifornii potwierdził, iż nastolatki, którzy uzależnili się od korzystania z mediów społecznościowych, mogą pozwać Metę (czyli właściciela Facebooka), TikToka, Snapchata i YouTube’ a.

Jak tłumaczy adwokat Robert Openchowski z Kancelarii Prawa Amerykańskiego w Polsce, operatorzy platform internetowych zastosowali w tej sprawie demurrer, czyli działanie z góry odrzucające wszystkie argumenty przeciwnika procesowego. W tej sytuacji – choćby jeżeli sąd potwierdzi fakty przedstawione w pozwie – nie będzie przysługiwała mu żadna ochrona prawna. Nie będzie też zatem podstawy do sądzenia.

– Takie rozwiązanie zastosowały platformy, wskazując, iż choćby jeżeli użytkownicy mieli problemy zdrowotne w związku z ich używaniem, to je same chronią przepisy ustawy o przyzwoitości w komunikacji – wskazuje ekspert od prawa amerykańskiego. – Sędzia odrzuciła wprawdzie większość zarzutów, ale nie uznała całkowitej ochrony wynikającej z tego aktu; uznała za to argument, iż produkt – czyli strony internetowe odwiedzane przez użytkowników – został wadliwie zaprojektowany – dodaje.

Brak ostrzeżeń

Główny zarzut dotyczył zaniedbania, czyli braku ostrzeżenia klientów przed możliwymi urazami fizycznymi lub psychicznymi.

– To właśnie dlatego w Stanach na kubkach z McDonald’ s umieszcza się ostrzeżenia, iż w środku może znajdować się gorąca zawartość. Firmy boją się procesów, a sprawy o odszkodowania stanowią w tej chwili 60 proc. wszystkich prowadzonych w Stanach – mówi ekspert.

Adwokat przypomina, iż większość zarzutów sąd oddalił, ale uwzględniając te dotyczące samego projektu stron i technologii zachęcających do scrollowania i przewijania kolejnych treści, wydał decyzję nowatorską. Uznał, iż strony zostały zaprojektowane tak, by użytkownicy uzależniali się od publikowanych na nich treści; nie ostrzegano, iż może do tego dojść.

– Uznanie platform za produkt jest działaniem dość nowatorskim. Myślę, iż w konsekwencji posypią się kolejne pozwy o kilkudziesięciomilionowe odszkodowania – przewiduje Robert Openchowski. Konkluduje, iż nieprawomocnego orzeczenia nie można uznać za precedens sensu stricto. – Przewiduję jednak, iż choćby zanim się to stanie, sądy innych stanów będą się nim sugerować, bo w USA prawo jest żywe i zmienia się w reakcji na różne wydarzenia – ocenia.

Winny algorytm

Adwokat Jakub Słupski z Patpol Legal Piróg i Wspólnicy przypomina, iż decyzja sądu dotyczy samej możliwości pozywania za treści, których na platformach nie zamieszczają ich właściciele, ale inni użytkownicy.

– W Stanach Zjednoczonych istnieje regulacja chroniąca dostawców usług internetowych od odpowiedzialności za treści zamieszczane na nich przez użytkowników mogących wywołać negatywne reakcje, ale mieszczących się w granicach konstytucyjnej wolności wypowiedzi – wyjaśnia specjalista.

I wskazuje, iż nowością jest ustalenie, iż za szkodę odpowiada algorytm odpowiedzialny za dobór treści i sposób ich prezentacji; a ten już jest wytworem właściciela platformy.

– W polskich realiach również można wyobrazić sobie odpowiedzialność platform społecznościowych za negatywne następstwa korzystania z nich np. dla zdrowia psychicznego – wyjaśnia. jeżeli bowiem „źródłem uciążliwości” jest sam mechanizm działania platformy, czyli np. właśnie algorytm, to roszczenia powinno kierować się właśnie do właściciela serwisu.

Ekspert zauważa jednak, iż gdyby doszło do procesu, konieczne byłoby wykazanie winy algorytmu i jego cech. A to trudno udowodnić. Ewentualne działania – gdyby wykazać, iż doszło do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów – mógłby podjąć prezes UOKiK, ale to i tak nie byłaby droga do przyznania odszkodowania.

Sprawa najsłynniejszego kubka świata

Jedną z najgłośniejszych spraw o odszkodowanie była ta, w której trzy dekady temu prawie 80-letnia wówczas Stella Liebeck poparzyła się gorącą kawą kupioną w McDonald’s. Jego początkowa kwota sięgała niemal 3 mln dol. Sprawa wciąż jest komentowana, bo od tego czasu fastfoodowy gigant miał doczekać się kolejnych tego typu pozwów. Według dostępnych źródeł sąd drugiej instancji obniżył odszkodowanie do 600 tys. dol., a sprawa i tak zakończyła się ugodą pozasądową. W maju 2003 r. media obiegła z kolei informacja o pozwie, jaki przeciwko producentowi jednej z gier zdecydowali się złożyć rodzice nieletnich użytkowników. Opiekunom ma się nie podobać obowiązujący w niej system mikrotransakcji, bazujący na mechanizmach uzależniających podobnych jak w hazardzie.

Idź do oryginalnego materiału