Atlantyk budzi się: Wyjątkowo groźny sezon huraganów

2 dni temu

Rozpoczął się sezon huraganowy na Atlantyku. Meteorolodzy nie mają dobrych wieści. Amerykańska Narodowa Administracja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) ostrzega przed wyjątkowo aktywnym okresem. Szanse na to, iż zbliżające się miesiące przyniosą więcej huraganów niż zwykle, wynoszą 60 procent.

Statystyki niepokoją

Sezon huraganów na Atlantyku oficjalnie trwa od 1 czerwca do 30 listopada, choć natura już nie raz ignorowała te ramy. W ostatnich latach cyklony formowały się jeszcze przed początkiem sezonu. Tym razem wszystko ruszyło zgodnie z kalendarzem, jednak zapowiedzi są bardziej niż niepokojące.

Eksperci NOAA prognozują, iż w tegorocznym sezonie może pojawić się od 13 do 18 nazwanych burz tropikalnych, z których od 7 do 10 przekształci się w huragany. choćby 3 do 6 z nich może bezpośrednio zagrozić Stanom Zjednoczonym. Aż pięć może osiągnąć status huraganów o dużej sile – kategorii trzeciej, czwartej lub piątej – z wiatrem przekraczającym 178 km/h.

Klimat sprzyja huraganom

Dlaczego sezon zapowiada się tak aktywnie? Główne przyczyny to wyjątkowo ciepłe wody powierzchniowe Oceanu Atlantyckiego oraz sprzyjające warunki atmosferyczne, takie jak niskie uskoki wiatru. Nieobecne jest tez zjawisko El Niño, które zwykle tłumi aktywność huraganową, poprzez zahamowanie upwellingu, czyli podnoszenia się chłodnych wód głębinowych we wschodniej części oceanu. To może pozwolić burzom na swobodne formowanie się i wzrost na sile.


To razem tworzy połączenie, która znacząco zwiększa ryzyko powstawania potężnych cyklonów. Mieszkańcy nadbrzeżnych rejonów USA, zwłaszcza Florydy, Luizjany i Karoliny Północnej, mogą stanąć w obliczu konieczności ewakuacji lub poważnych przygotowań na uderzenie żywiołu.

Nadchodzi Andrea

Choć na razie na Atlantyku panuje względny spokój, meteorolodzy bacznie obserwują rejon Bahamów i wschodnie wybrzeże Florydy. To tam w najbliższych dniach może uformować się pierwsza tropikalna depresja sezonu. jeżeli prędkość wiatru w jej centrum osiągnie 63 km/h, stanie się ona oficjalnym cyklonem tropikalnym.

Nowo nazwane burze tropikalne otrzymują imiona z wcześniej przygotowanej listy. Pierwszym imieniem na tegorocznej liście jest Andrea. Lista obejmuje 21 nazw, rozpoczynających się na litery od A do W. Gdy lista się wyczerpie, stosuje się grecki alfabet, co miało miejsce w rekordowych latach 2005 i 2020.

Lista imion rotuje co sześć lat. Imiona użyte w tym sezonie były już przypisane do burz w 2019 roku i powrócą dopiero w 2031 – chyba iż któryś z huraganów wyrządzi wyjątkowe szkody. W takim przypadku imię zostaje wycofane z obiegu. Tak było z Dorianem, niszczycielskim huraganem z 2019 roku, którego w tegorocznej liście zastąpił Dexter.

Regiony wysokiego ryzyka

Niepokój rośnie nie tylko w USA, ale i na całych Karaibach. To właśnie tam cyklony często uderzają najpierw, zanim skierują się na północ w stronę kontynentu.

Wielu mieszkańców regionu pamięta niszczycielską siłę huraganów Irma, Maria czy wspomnianego Doriana. Obawa przed kolejnym kataklizmem jest tym większa, iż zmiany klimatu sprawiają, iż burze są coraz silniejsze, a ich trasy – mniej przewidywalne.

Czas na przygotowania, nie panikę

Choć prognozy brzmią poważnie, eksperci apelują o rozsądek, nie panikę. najważniejsze jest dobre przygotowanie: aktualizacja planów ewakuacyjnych, zabezpieczenie domów, zapasy wody i żywności oraz uważne śledzenie komunikatów meteorologicznych.

Aktywny sezon huraganów nie oznacza, iż każda burza dotknie lądu – ale zwiększa prawdopodobieństwo, iż przynajmniej jedna z nich to zrobi. Warto więc mieć świadomość ryzyka i działać z wyprzedzeniem. Bo choć żywiołu nie da się zatrzymać, można się na niego przygotować.

Foto: Pixabay

Idź do oryginalnego materiału