Nie ma dnia, żeby w wykazie prac legislacyjnych rządu czy na stronie Rządowego Centrum Legislacji nie pojawiły propozycje zmian w prawie, które ułatwiłyby załatwianie spraw przez przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Tylko w czasie pisania tego tekstu do wykazu trafiły założenia do projektów trzech ustaw.
Legislacyjna ofensywa
Wiele z tych propozycji jest efektem sugestii ekspertów działających w ramach inicjatywy SprawdzaMY. To społeczny zespół, któremu przewodniczy przedsiębiorca Rafał Brzoska. Premier Donald Tusk zachwalał jakiś czasu temu, iż tak masywnej, de facto ustrojowej, zmiany nie było od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. I trudno się z tym nie zgodzić. Akcesja była jednak procesem przygotowywanym latami. Ofensywa deregulacyjna to kwestia ostatnich miesięcy.
– Proces deregulacji jest niezwykle istotny z perspektywy przedsiębiorców. Od lat zmagamy się ze stale rosnącą liczbą obowiązków, zjawiskiem gold-platingu, czyli bardziej rygorystycznego regulowania kwestii objętych prawem UE, niż wymaga to prawo unijne, czy z wdrażaniem nieprzemyślanego, nieprecyzyjnego i szkodliwego prawa. Wpływa to bezpośrednio na konkurencyjność naszej gospodarki. Także inicjatywa SprawdzaMY to znaczący krok na drodze do poprawy sytuacji przedsiębiorców – mówi radca prawny Szymon Witkowski z Pracodawców RP.
I o ile nikt nie podważa zasadności dokonywania zmian, to jednak sposób ich przeprowadzania budzi pewne zastrzeżenia. Już jakiś czas temu Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspertka w sprawach społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich, na łamach „Rz” przyznawała, iż firmy zaczynają gubić się w projektach deregulacyjnych, które od pewnego czasu pojawiają się masowo. – Trudno śledzić te wszystkie zmiany, zwłaszcza iż każda z nich ma formę odrębnego projektu , co też nie jest najlepszym rozwiązaniem – mówiła.
Teraz do grona sceptyków dołączają inni eksperci.
– Można się w tym wszystkim pogubić, gdyż jest tego sporo. Nie ma dnia, żeby do wykazu prac nie trafiły jakieś założenia zmian w różnych obszarach. Jeszcze zrozumiałe byłoby nowelizowanie kodeksów oddzielnymi projektami. Bowiem zmiana takich aktów uzasadnia zastosowania odrębnej procedery. Nie widzę natomiast sensu wprowadzania jednej czy dwóch modyfikacji jednym projektem – zaznacza Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego. Jak wskazuje, powoduje to konieczność monitorowania wielu różnych projektów.
– Z czego każdy z nich żyje swoim życiem. Jeden może utknąć na Stałym Komitecie Rady Ministrów, drugi zatrzymać się na etapie prac w Sejmie, a w przypadku innego przedłużyć się mogą konsultacje. Taka fragmentaryczność nie sprzyja też przejrzystości procesu legislacyjnego – dodaje.
Zwraca uwagę, iż eksperci jej organizacji muszą kontrolować losy adekwatnie większości tych propozycji, bo one wszystkie w większym lub mniejszym stopniu wpływają na biznes, co jest często trudne do zrobienia.
– Kłopot mają też przedsiębiorcy niezrzeszeni w żadnych strukturach. Działy wsparcia w dużych firmach pewnie jakoś sobie z tym radzą. Ale o ile chodzi o małe przedsiębiorstwa, to myślę, iż mają z tym problem – mówi Kamecka.
Ekspertka rozumie, iż za poszczególne pomysły są odpowiedzialne różne ministerstwa, ale to też potwierdza, iż mamy w kraju mocno resortowy klimat. – Nie ma współdziałania rządu jako jednego organu – ocenia. Podkreśla, iż przez ostatnie lata narzekaliśmy na nadprodukcję prawa, teraz rząd sam ją nam funduje i to ze zdwojoną siłą.
Firmy lubią stabilność
– Najważniejsza w prowadzeniu biznesu jest stabilność i przewidywalność. o ile firmy zostaną zalane dużą liczbą zmian koniecznych do wdrożenia w krótkim czasie, myślę, iż nie spotka się to z dobrym przyjęciem z ich strony. Oczywiście deregulacja polega na zmniejszeniu obciążeń, a nie dokładaniu nowych, ale do wszystkiego trzeba się przygotować, choćby przez zmianę praktyki – przypomina z kolei Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC.
W jej ocenie, ważne będzie zatem odpowiednie rozplanowanie procesu wdrażania tych zmian oraz komunikowania ich przez rząd. – Szczególnie dla małych firm takie wsparcie się przyda – dodaje.
Norbert Kusiak z OPZZ przyznaje, iż ze względu na to, iż w jednym czasie procedowanych jest wiele projektów, może pojawić się chaos legislacyjny.
– Mamy do czynienia z sytuacją, w której jednocześnie procedowanych jest wiele projektów zarówno rządowych, jak i poselskich. Przykładowo w Sejmie działa komisja deregulacyjna, która też zgłasza swoje propozycje – mówi.
Jak wskazuje, odszukanie konkretnych zmian zgłoszonych w ramach inicjatywy deregulacyjnej wymaga znacznej uwagi i może zatem okazać się wyzwaniem.
– Najlepszym źródłem informacji o zmianach proponowanych przez zespół Rafała Brzoski jest strona Sprawdzamy.pl, na której można odszukać, na jakim etapie procedowania są dane zmiany. Potem oczywiście pozostaje ich śledzenie na stronie Sejmu. Nie jest to na pewno łatwe, ale też nie niemożliwe do zrealizowania – pointuje.