Cenzura w Internecie / ACTA 2.0 / Obowiązek filtrowania

prawo-autorskie-blog.pl 6 lat temu

Photo by Tom Sodoge on Unsplash

Witaj,

mainstream zalewa nas w tej chwili informacjami, iż internet i wolność wypowiedzi i dostępu do informacji się kończy, iż niedługo będzie dramat, ponieważ nadchodzi ACTA 2.0.

Czy jest coś na rzeczy ?

Komisja Prawna Unii Europejskiej przegłosowała stosunkiem głosów 15 do 10 dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, znaną ostatnią, jako ACTA 2.0. Jakie są dalsze kroki? Skierowanie prac do parlamentu i głosowanie plenarne, co potem, to już życie pokaże.

Zagadnień w tej dyrektywie jest kilka, każda interesująca i pewnie każda z nich doczeka się osobnego wpisu na blogu.

Na dziś chciałbym jednak zacząć od projektowanego w art. 13 dyrektywy obowiązku filtrowania treści zamieszczanych przez użytkowników pod kątem naruszenia praw autorskich.

Na ten temat jest szczególnie dużo wypowiedzi w ostatnim czasie, żeby wskazać tylko kilka:

Klik 1

Klik 2

Jak sytuacja w zakresie odpowiedzialności usługodawców za zamieszczone treści wygląda na tą chwilę?

Dziś, na mocy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, podmiot, który świadczy usługi, o których mowa w ustawie, nie jest obowiązany do sprawdzania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych danych. Sytuacja, więc wygląda w ten sposób, iż jakąkolwiek odpowiedzialność można przypisać usługodawcy, co do zasady, dopiero w momencie gdy poinformujemy go o zauważonych naruszeniach, a ten nie zareaguje.

Problemy związane z projektowaną w nowych przepisach zmianą są dwa, każdy podnoszony przez inną stron.

  1. Z punktu widzenia usługodawcy, realizacja tego obowiązku wiązać się będzie z koniecznością poniesienia ogromnych nakładów finansowych związanych nie tylko z utworzeniem odpowiednich mechanizmów, które automatycznie będą filtrowały treści, ale również zwiększenia zatrudnienia osób, które ten proces będą wspierały i uzupełniały. Automatyzacja, bowiem nigdy nie wykona całego zadania ? przykładem niech będzie Facebook, który musiał zatrudnić masę dodatkowych ludzi, którzy będą filtrowali treści zamieszczane na FB. Dobrym przykładem niedoskonałości automatycznego filtrowania treści jest Youtube, co jest naturalne biorąc pod uwagę ilość danych zamieszanych na YT. Do mnie ten argument trafia.
  2. Z punktu widzenia usługobiorców, czyli każdego z nas, podnoszone są głosy o cenzurze wolności wypowiedzi i dławieniu swobody przepływu danych. Ten argument, biorąc pod uwagę moją codzienną praktykę związaną z problemami, na jakie natrafiają kwestie praw autorskich w internecie, jest chyba średnio trafiony. Na chwilę obecną mamy do czynienia z wolną amerykanką i coś na pewno trzeba zrobić.

Dobrze idźmy, zatem dalej.

Na tą chwilę konstrukcja przepisu wygląda w ten sposób, iż obowiązkiem filtrowania treści objęty będzie dostawca usług społeczeństwa informacyjnego, który przechowuje i zapewnia publiczny dostęp do dużej liczby utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną (…).

O ile dostawcą usług społeczeństwa informacyjnego jest najoględniej rzecz ujmując tzw. content provider i tutaj nie ma zasadniczo wątpliwości z identyfikacją czy w danym przypadku mamy do czynienia z dostawcą usług społeczeństwa informacyjnego czy nie, o tyle w mojej opinii, punktem zaczepienia będzie próba ustalenia jak definiować przechowanie w rozumieniu ww. przepisu Dalej, co z łącznikiem „i” ? Prowadzimy w kancelarii w tej chwili analizy w tym zakresie, i wnioski są obiecujące dla usługodawców.

Zgodnie z zapisami dyrektywy zastosowana technologia rozpoznawania treści ma być odpowiednia i proporcjonalna. Znowu, zatem mamy do czynienia z nieostrymi sformułowaniami. Z tym obowiązkiem jest nadto związany obowiązek przekazywania adekwatnych informacji nt. funkcjonowania i wdrażania ww. środków (…) a także w stosownych przypadkach adekwatne sprawozdania na temat rozpoznawania utworów i innych przedmiotów objętych ochroną (…) Założenie jest prawdopodobnie takie, iż poszczególne ustawodawstwa skonkretyzują ww ogólne przesłanki, i tutaj może być ciekawie..

Kończąc temat i odnosząc się do podlinkowanej wypowiedzi Michała Białek, członka zarządu Wykop.pl o konieczności wynosin z UE, otóż nie ma takiej potrzeby, choćby jeżeli przepisy wejdą w życie w w tej chwili funkcjonującym kształcie Moi klienci już o tym wiedzą, i uważam iż o ile trzeba będzie dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości prawnej, o tyle tak drogie i czasochłonne decyzje biznesowe nie będą musiały być podejmowane. Można inaczej

Tak jak Ci pisałem, tematów wartych skomentowania w tej dyrektywie jest mnóstwo: VOD, „podatek od linkowania”, nowe prawa wydawców, zmiana pozycji twórców, sytuacja instytucji kultury, itp. Zapraszam zatem do odwiedzin bloga, stay tooned, będzie ciekawie

Idź do oryginalnego materiału