Felieton Gwiazdowskiego: Duch Doktora Kulczyka nad Ministerstwem Finansów

9 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Rząd przesłał do Sejmu Sprawozdanie z wykonania budżetu państwa za rok 2024 (Druk 1295 - jakby kogoś interesowało). W naszym cudownym kraju takimi przyziemnym sprawami mało kto się zajmuje. Mamy poważniejsze na głowie - a to Grok komuś naubliżał i rozsierdzony Minister Cyfryzacji rozmyśla publicznie, żeby zamknąć Twittera, a to znowu ktoś się upił i trzeba zakazać sprzedaży alkoholu albo przynajmniej jakoś tę sprzedaż ograniczyć. A w tym sprawozdaniu z wykonania budżetu są akurat interesujące informacje na temat wpływów budżetowych ze sprzedaży alkoholu. Bardzo ciekawe.


Od 10 lat utrzymują się one ogólnie na podobnym poziomie. Z tym, iż z opodatkowania C2H5OH pochodzącego z destylacji kartofli lub pszenicy (wódka) czy fermentacji winogron (wino) wpływy były w ubiegłym roku o 4,3% wyższe niż rok wcześniej, a z opodatkowania tegoż samego C2H5OH, ale pochodzącego z warzenia (piwo), były niższe o 0,5%.


Generalnie pijemy alkoholu mniej. To dobrze dla zdrowia. I indywidualnego, i publicznego. Sprzedaż różnych wódek czystych i kolorowych spadła o 7%, a piwa o 3,3%. Jego sprzedaż maleje w mniejszym stopniu niż wódek, a wpływy z akcyzy spadają bardziej. To dzięki rządowi. A w zasadzie to dzięki wszystkim kolejnym rządom, które promują piwo. Po pierwsze cenowo przy pomocy polityki akcyzowej właśnie, a po drugie przy pomocy reklamy - bo to ostatecznie rząd pozwala na reklamę piwa, więc je w ten sposób promuje. Taka zaszła kiedyś, przypadkowa oczywiście, koincydencja czasowa, iż jak doktor Kulczyk prywatyzował polskie browary, to za rządów AWS wypichcono ustawę, która zakazywała reklamy alkoholu, ale "z wyjątkiem piwa". I tak się przypadkowo jeszcze złożyło, iż protokoły z posiedzeń specjalnie powołanej podkomisji sejmowej, która ten projekt ustawy wypichciła, "się nie zachowały w archiwum".


I oczywiście przez czysty przypadek zmieniono też sposób obliczania akcyzy na piwo - nie od litra (i to przy rosnącej stawce na piwa mocniejsze, jak było wcześniej) tylko od 1 hektolitra za każdy "stopień Plato". Akcyza od piwa nie jest bowiem akcyzą od alkoholu (C2H5OH), tylko właśnie od "stopni Plato" - od nazwiska Fritza Plato, który zaadoptował wzór Karla Ballinga, określający skalę zawartości cukru w roztworze.Reklama


Piwo, czyli bardzo interesująca polityka prozdrowotna


O ile więc w przypadku wódki podstawą opodatkowania jest spirytus, o tyle w przypadku piwa jest to "brzeczka" - czyli ekstrakt słodowo-chmielowy. Ale przecież wina nie produkuje się ze spirytusu - jak wódkę - a jest ono opodatkowane jak wódka, a nie jak piwo.


A jeszcze można kombinować z liczeniem stopnia Plato. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Finansów w sprawie metod ustalania parametrów służących do określenia podstawy opodatkowania piwa, "przy ustalaniu podstawy opodatkowania piwa za 1 stopień Plato uważa się ułamek masowy o wartości 1 procent ekstraktu brzeczki podstawowej, obliczony na podstawie zawartości alkoholu oraz zawartości ekstraktu rzeczywistego w gotowym wyrobie". Czym jest brzeczka podstawowa, czym jest jej "ekstrakt" (tej podstawowej), a czym jest ekstrakt "rzeczywisty", do końca nie wiadomo. "A jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, iż chodzi o pieniądze". Jak do produktu o handlowej nazwie "piwo" doleje się jakiś syrop glukozowo-fruktozowy (na przykład kukurydziany) to obniży się stopnie Plato - a więc i akcyzę. W trosce o konsumentów, bo to oni płacą przecież cenę ostateczną razem z podatkami.
A pozostało piwo bezalkoholowe. Choć nazywa się piwo, to nie stoi w sklepie na dziale z alkoholem (bo przecież alkoholu nie zawiera). A jak zawiera 20% różnych syropów, to choćby VAT jest na nie obniżony - 5%! Czyli jak na "podstawowe" produkty spożywcze, by "biedni ludzie nie cierpieli głodu" (jak brzmi oficjalne uzasadnienie obniżania stawek VAT). Przypomnę, iż na wodę VAT wynosi 23%. Ona, widać, nie jest produktem podstawowym. Rząd promuje więc piwo już nie tylko względem wódki i wina, ale choćby względem wody! Bardzo interesująca polityka prozdrowotna.


Różne podatki na ten sam C2H5OH


Ponoć to wszystko dlatego, iż piwo jest warzone. A to taka stara polska tradycja - piastowska jeszcze. Pan Zagłoba i w ogóle... Kiedyś, owszem, piwo rzeczywiście warzono kilka, a choćby kilkanaście tygodni. W otwartych, niedużych kadziach. Po takie to i ja czasem z przyjemnością sięgam, choć mało kto w ten sposób je robi, za to niemało ono kosztuje. Częściej sięgam jednak po wino i nie bardzo rozumiem, dlaczego ten sam C2H5OH jest w nim wyżej opodatkowany, niż w piwie.


Doszło do tego, iż z uwagi na korzystniejsze opodatkowanie piwa zaczęły pojawiać się na rynku napoje alkoholowe udające piwo - by mogły być opodatkowane jak piwo! Próbowano to zmienić za czasów PiS. W sposób niepraworządny oczywiście. Dlatego sam Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ujął się za konsumentami. W wyroku z 17 maja 2018 roku w sprawie C-30/17 uznał, iż do określenia podstawy opodatkowania piw smakowych bierze się pod uwagę ekstrakt brzeczki podstawowej, nie uwzględniając dodatków smakowych i syropu cukrowego, dodanych PO zakończeniu fermentacji, a w wyroku z 13 marca 2019 roku w sprawie C-195/18 stwierdził, iż półprodukt przeznaczony do zmieszania z napojami bezalkoholowymi, otrzymywany z brzeczki zawierającej mniej składników słodowych niż składników niesłodowych, do którego dodano syrop glukozowy PRZED procesem fermentacji, też można zakwalifikować jako "piwo otrzymywane ze słodu", o ile - UWAGA! - jego cechy organoleptyczne odpowiadają cechom organoleptycznym piwa. Wystarczy, iż to coś, na czym napisane jest "piwo", przypomina je smakiem i pienistością.
W jednym przypadku (na etykiecie tego nie przeczytacie, ale w skardze do TSUE trzeba to było opisać) chodziło o produkt, który powstawał w wyniku mieszania 100 hektolitrów brzeczki zrobionej ze 134,9 litrów ekstraktu słodowego, 1708,2 litrów syropu glukozowego, 9 litrów kwasu cytrynowego oraz 2,4 litra fosforanu amonu. Fosforan amonu! Taka "piastowska" receptura!


To nie przypadek, a czysta kalkulacja


Powód stosowania tych sztuczek jest oczywisty - akcyza na piwo jest prawie trzykrotnie niższa niż na inne napoje alkoholowe. W kosztującej 25 zł półlitrowej butelce wódki 40% akcyza wynosi 15,22 zł, a VAT 4,67 zł. W półlitrowej butelce piwa, kosztującej 3 zł, akcyza wynosi 71 gr. a VAT 56 gr. Mocne piwo, o zawartości 10% alkoholu, w przeliczeniu na jednostkę C2H5OH bywa opodatkowane niższą akcyzą niż napoje spirytusowe o zawartości 5% alkoholu. I jak tu nie ulec wrażeniu, iż nad gmachem Ministerstwa Finansów unosi się duch "Doktora Jana".
Struktura podatków w Polsce jest zła. Opodatkowanie wynagrodzeń jest za wysokie. Od lat powtarzałem złośliwy bon mot, iż praca opodatkowana jest jak wódka. Teraz - już w wieku emerytalnym - zrobiłem się jeszcze bardziej złośliwy i dodam, iż dzięki temu piwo może być niżej opodatkowane. Żeby ze zgryzoty po zapłaceniu zaliczki na PIT i składek na ZUS można się było więcej piwa napić. Na szczęście.
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu prezentuje własne poglądy i opinie
Śródtytuły pochodzą od redakcji
Idź do oryginalnego materiału