Ile wyniesie płaca minimalna?

6 godzin temu

W czerwcu – jak co roku – toczą się negocjacje płacowe. Partnerzy społeczni starają się dojść do porozumienia w kwestii wysokości pensji minimalnej na przyszły rok, podwyżek w budżetówce i waloryzacji świadczeń emerytalnych i rentowych.

W miniony czwartek rząd zdecydował, iż zaproponuje Radzie Dialogu Społecznego, aby od 1 stycznia 2026 roku minimalne wynagrodzenie za pracę wynosiło 4806 zł (obecnie jest to 4666 zł). W przyszłym roku proporcjonalnie wzrosłaby także minimalna stawka godzinowa dla zleceniobiorców i samozatrudnionych – od 1 stycznia wynosiłaby 31,40 zł (obecnie 30,50 zł). Natomiast płace w budżetówce powinny zgodnie z propozycją rządu wzrosnąć w 2026 roku o 3 proc.

Zapytaliśmy przedstawicieli związków zawodowych i pracodawców, jak oceniają propozycje rządu.

Związki zawodowe liczą na więcej

Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, zwraca uwagę na dwie kwestie.

– Przede wszystkim Rada Ministrów zmieniła prognozę wzrostu inflacji z 3,8 proc. na 3,0 proc. Przez wiele lat otrzymywaliśmy założenia projektu budżetu państwa i w tym dokumencie zawierano szereg ważnych informacji dotyczących kondycji gospodarki, ale też ewentualne wyjaśnienie korekt wskaźników makroekonomicznych. Od tego roku to się zmieniło. Pomimo protestu związków zawodowych i pracodawców zmieniono przepisy w tym zakresie i nie ma już obowiązku tworzenia takich założeń. W efekcie partnerzy społeczni są pozbawieni ważnego źródła informacji, np. o powodach korekty wysokości wskaźnika inflacji. A to poprawiłoby na pewno transparentność procesu negocjacji płacowych, wszystkie strony byłyby bowiem dobrze zorientowane w aktualnych parametrach ekonomicznych – wskazuje ekspert OPZZ.

Jak wskazuje, propozycje związków m.in. w zakresie minimalnego wynagrodzenia na 2026 rok były oparte na wieloletnich założeniach makroekonomicznych na lata 2025–2029. Podkreśla jednocześnie, iż pomimo zmian wskaźników pierwotna propozycja związków nie zostanie zmodyfikowana. Przypomnijmy, iż chodzi o podwyżkę do kwoty 5015 zł.

– Podtrzymujemy nasze postulaty – dodaje Norbert Kusiak.

Ważna relacja do przeciętnej płacy

Ekspert krytycznie ocenia z kolei propozycje rządu, które w czwartek zostały oficjalne przyjęte.

– Obawiamy się, iż inflacja może być inna od tej prognozowanej przez stronę rządową. A o ile tak by się stało, oznaczałoby to realny spadek minimalnego wynagrodzenia. Przypomnę, iż już mieliśmy taką sytuację w roku 2022 i wówczas płaca minimalna spadła realnie o 6 proc. – mówi ekspert OPZZ.

Cały czas podkreśla też znaczenie relacji płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia.

– Przyjęcie nasze propozycji spowodowałoby, iż relacja ta się nie zmieni. W efekcie pensja minimalna stanowiłaby 52,7 proc. przeciętnej. Natomiast wdrożenie propozycji rządowej spowodowałoby obniżenie tej relacji do 50,5 proc. – wyjaśnia Norbert Kusiak.

Jak wskazuje, związki zawodowe są otwarte na rozmowy w sprawie ostatecznej wysokości podwyżki, ale już teraz mówi otwarcie, iż propozycja niektórych organizacji pracodawców, aby podnieść płacę minimalną jedynie o 50 zł, jest nie do zaakceptowania dla reprezentantów pracowników. Nie podziela też obaw zatrudniających związanych ze wzrostem tej płacy. Jego zdaniem nie ma żadnych podstaw do twierdzeń, iż przez to wzrośnie inflacja czy zostanie ograniczone zatrudnienie. Krytycznie ocenia także propozycję dotyczącą podwyżek dla zatrudnionych w sferze budżetowej (związki zaproponowały wzrost o co najmniej 12 proc.).

– Rząd planując podwyżki w budżetówce, powinien zwrócić uwagę na konieczność zachowania spójności między podwyżką płacy minimalnej a wzrostem wynagrodzeń w sektorze publicznym. W przeciwnym wypadku pensje będą tam ulegać spłaszczeniu (szybciej będą rosły pensje najmniej zarabiających, więc zmniejszy się dystans do zarobków osób na bardziej wymagających stanowiskach – red). Efektem będzie przechodzenie pracowników z sektora publicznego do prywatnego, czyli obniżenie jakość usług publicznych – podsumowuje Norbert Kusiak.

Zadowolone firmy

Rządowe propozycje inaczej oceniają przedstawiciele zatrudniających.

– Propozycja rządu to krok w dobrą stronę. W kwestii płacy minimalnej jest ona bliższa temu, co wynika z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu i z postulatów pracodawców (zaproponowali oni podwyżkę do ok. 4716 zł – red.) – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Jak wskazuje, przy ustaleniu tej kwestii powinno się uwzględnić szerszy kontekst.

– Płaca minimalna w ostatnich latach rosła bardzo dynamicznie, do poziomu wyraźnie przekraczającego 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Jest ona też jedną z najwyższych w naszym regionie – dodaje.

Jak podkreśla, kolejny duży wzrost najniższej pensji stanowiłby realne zagrożenie dla konkurencyjności polskiej gospodarki.

– A to jest kwestia, z którą od pewnego czasu zaczynamy mieć problem. Czynnik płacowy jest bowiem jedną z przesłanek, która powoduje, iż w ostatnim roku doszło do przeniesienia niektórych zakładów przemysłowych do innych państw – dodaje.

Ekspert dość sceptycznie ocenia możliwość porozumienia w tym zakresie ze związkami zawodowymi z uwagi na dość spore różnice w propozycjach wzrostu minimalnego wynagrodzenia.

– Ale będziemy próbować się porozumieć. Czas na to mamy do 15 lipca – zauważa.

Dla budżetówki

W podobnym tonie wypowiada się Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club.

– Propozycja rządu wychodzi naprzeciw naszemu apelowi, aby do kwestii płacy minimalnej podejść w sposób racjonalny. Nie było żadnych przesłanek gospodarczych, aby wzrost był tak wysoki, jak pierwotnie proponował resort pracy (chodziło o kwotę 5020 zł – red.). Choć przedstawiona propozycja nie jest z naszego punktu widzenia idealna, to jednak jest zbliżona do naszych oczekiwań – ocenił.

Pracodawcy zwracają jednocześnie uwagę, iż partnerzy społeczni mogą się łatwiej porozumieć w innej kwestii, czyli przyszłorocznego wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej.

– Pomimo znaczącej podwyżki w ubiegłym roku wciąż jednak mamy pewną lukę płacową w sektorze publicznym, w porównaniu z prywatnym. Dlatego przez pewien czas wynagrodzenia w sferze budżetowej powinny rosnąć szybciej niż płaca minimalna – wskazuje Łukasz Kozłowski.

PODWYŻKI

Jakie świadczenia wzrosną w 2026 r.?

Wraz z podwyżką najniższej pensji wzrosną też inne świadczenia, których wysokość jest powiązana z minimalną płacą. o ile rządowa propozycja wzrostu się utrzyma (czyli od 1 stycznia najniższa pensja będzie wynosić 4806 zł), to od nowego roku maksymalna wysokość odprawy pieniężnej z tytułu rozwiązania stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracownika wyniosłaby 72 090 zł (obecnie 69 990 zł). Wyższe kwoty dostałyby też osoby, które doznały mobbingu lub z powodu nękania rozwiązały umowę o pracę. Mają one prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, czyli 4806 zł (obecnie 4666 zł). Od wspomnianych kwot jest też uzależniony dodatek za pracę w nocy. Wynosi on 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia za każdą godzinę pracy w porze nocnej. Minimalne wynagrodzenie determinuje też wysokość preferencyjnych składek na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorców. W efekcie należności do ZUS płacone przez 24 miesiące od podstawy wymiaru w wysokości 30 proc. pensji minimalnej wyniosłyby w 2026 r. 456,16 zł (obecnie 442,88 zł) miesięcznie.

Idź do oryginalnego materiału