Kiedy wiara spotyka wolny rynek

13 godzin temu

Religia i ekonomia wzajemnie na siebie wpływają, dlatego nie można ich traktować jako odrębnych i wykluczających się sfer ludzkiego życia. Religie abrahamowe – judaizm, chrześcijaństwo i islam – analizowane w tym zbiorze artykułów, kształtują normy etyczne, takie jak zakaz lichwy czy zasady uczciwości w handlu. Wszystkie trzy tradycje promują dobroczynność, która wpływa na redystrybucję bogactwa i troskę o najuboższych.

Ludzkie działania mają z natury wiele wymiarów; nikt nie jest jedynie homo oeconomicus w pracy ani nie staje się homo religiosus w chwilach modlitwy. Zdrowy rozsądek podpowiada, iż wzbogacenie się nie jest ukoronowaniem działalności gospodarczej człowieka ani jedyną racją jego działania. Z całą pewnością maksymalizacja zysków jest istotna, ale zysk nie musi odpowiadać jedynie dobru materialnemu.

Niestety, dzisiaj istnieje napięcie między człowiekiem ekonomicznym a religijnym. Dotyczy ono konfliktu dwóch wizji człowieka: racjonalnego, dążącego do maksymalizacji zysku i efektywności oraz człowieka kierującego się wiarą w Boga, wartościami duchowymi i moralnymi. Ten dualizm ewoluował różnie w zależności od kontekstu społecznego, kulturowego i gospodarczego.

Wraz z rozwojem społeczeństw przemysłowych i konsumpcyjnych, homo oeconomicus zyskał przewagę w ekonomii. Neoliberalizm i globalizacja umocniły ten model, promując konsumpcjonizm i indywidualizm. Teorie ekonomiczne, takie jak neoklasycyzm czy keynesizm, koncentrowały się na racjonalnych modelach człowieka, ignorując aspekty duchowe. Ta fikcyjna koncepcja człowieka, redukująca go do elementu modelu matematycznego i pomijająca emocje, normy społeczne oraz ograniczoną racjonalność, była krytykowana przez austriacką szkołę ekonomii, ale pozostawała ona na marginesie głównego nurtu.

Książka pt. „Bóg i wolny rynek. Religia a ekonomia”, pod redakcją Benedikta Koehlera, analizuje z ekonomicznego punktu widzenia genezę i historię trzech wielkich religii monoteistycznych – judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Autorzy artykułów zwracają uwagę, iż na przestrzeni wieków między religią a ekonomią dochodziło do ciągłych interakcji, w wyniku których współczesna ekonomia przejęła wiele rozwiązań powstałych w czasach, gdy religie odgrywały dominującą rolę w kształtowaniu świata. Były to rozwiązania nie tylko socjalne, ale także liberalne z ekonomicznego punktu widzenia.

Obecnie ekonomia i religia nie funkcjonują w obrębie wspólnego systemu odniesienia. Dążąc do autonomii, ekonomia operuje koncepcją własności prywatnej, regulowanej zasadami sprawiedliwości społecznej, ale bez odwoływania się do Boga. Chrześcijaństwo, judaizm i islam podkreślają obowiązek dzielenia się z ubogimi, ale działalność charytatywna, która niegdyś była domeną religii, została dziś przejęta przez państwo. Niesie to ze sobą ryzyko nadmiernego rozrostu struktur publicznych i zredukowania jednostki do wymiaru materialnego. O tym pisał już dominikański teolog Domingo de Soto, który sprzeciwiał się polityce legitymizowania ubóstwa w XVI-wiecznej Hiszpanii, twierdząc, iż ubodzy mają niezbywalne prawo do ubiegania się o pomoc prywatną z jałmużny oraz opowiadał się za ich wolnością przemieszczania się, odwołując się do prawa naturalnego.

W starożytnym Izraelu ekonomia była ściśle powiązana z teologią, co stało się dziedzictwem wszystkich trzech religii abrahamowych. B. Koehler, który jest pracownikiem naukowym sekcji Ekonomii Religii w Institute of Economic Affairs, pokazuje, iż warto sięgać do studiów nad systemami religii abrahamowych, ponieważ stosowane rozwiązania ekonomiczne nie wynikają jedynie z przesłanek religijnych. Zakaz lichwy nie był wyłącznie religijny i istniał także w starożytnej Grecji, gdzie teologia nie była powiązana z ekonomią.

Liberalni ekonomiści twierdzą, iż „Zasady ekonomii”, opublikowane w 1871 roku przez Carla Mengera, były pierwszą książką o ekonomii, w której nie odnosi się do Boga, a w centrum uwagi znajduje się człowiek. Austriacki ekonomista odkrywa, jak działa realny człowiek w sferze ekonomii, opierając się na prawie naturalnym. Menger nie jest jednak pierwszym, który tłumaczy, iż wartość dobra rynkowego nie zależy od jego wewnętrznych adekwatności, ale od preferencji jednostki. Pierwszym był francuski franciszkanin i teolog Piotr Janowy Olivi z XIII wieku, a jego subiektywistyczną teorię wartości rozwinęli później scholastycy ze szkoły w Salamance.

Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor” pisał, iż prawo naturalne „nie jest niczym innym jak światłem rozumu wlanym nam przez Boga. Dzięki niemu wiemy, co należy czynić, a czego unikać. To światło, czyli to prawo Bóg podarował nam w akcie stworzenia”. jeżeli rewolucja Mengera polegała na tym, iż mówimy o ekonomii bez odniesienia do transcendencji i moralności, to teraz nadszedł czas na nową, interdyscyplinarną rewolucję.

Lektura artykułów zawartych w książce „Bóg i wolny rynek. Religie a ekonomia” może być dobrą inspiracją do ponownego połączenia tego, co nigdy nie powinno być rozdzielone – człowieka religijnego i człowieka ekonomicznego.

Idź do oryginalnego materiału