Kontenerowiec z Chin dotarł do Gdańska arktyczną trasą

1 dzień temu
Zdjęcie: Kontenerowiec z Chin


To wydarzenie zapisze się w historii żeglugi. Do gdańskiego portu zawinął pierwszy kontenerowiec, który dotarł z Chin do Europy przez Północną Drogę Morską. Rejs statku Istanbul Bridge trwał 20 dni – niemal o połowę krócej niż tradycyjna trasa przez Kanał Sueski.

Z Chin przez Arktykę

Statek Istanbul Bridge, który należy do singapurskiego armatora Sea Legend, wyruszył 23 września z chińskiego portu Ningbo-Zhoushan. Ta mierząca 294 metry jednostka pokonała szlak wzdłuż północnych wybrzeży Syberii i dopłynęła do Gdańska.

To właśnie ta trasa, zwana Północną Drogą Morską, jeszcze do niedawna była domeną statków badawczych i jednostek zaopatrzeniowych. Teraz – dzięki nowoczesnym systemom nawigacyjnym i coraz lepszym prognozom meteorologicznym – staje się realną alternatywą dla globalnego handlu.

— „Przygotowania do przełomowego rejsu trwały ponad trzy lata i obejmowały modernizację floty, szkolenia załóg oraz rozwój systemów meteorologicznych i nawigacyjnych niezbędnych do bezpiecznego poruszania się w rejonach arktycznych” – przekazała Joanna Sadowska ze spółki ATC Cargo, która reprezentuje Sea Legend w Polsce, w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Szybciej, taniej, bezpieczniej

Trasa przez Arktykę to przede wszystkim przełom logistyczny. Podróż z Chin do Europy zajęła Istanbul Bridge niespełna 20 dni. Dla porównania, rejs przez Kanał Sueski trwa około 40 dni, a opłynięcie Afryki przez Przylądek Dobrej Nadziei – choćby dwa miesiące.

Po drodze statek zawinął do brytyjskiego portu Felixstowe, następnie do Rotterdamu i Hamburga, by wreszcie przybić do Gdańska. Przywiózł między innymi moduły magazynowania energii oraz towary e-commerce, w ramach handlu transgranicznego.

Skrócenie trasy oznacza także zmniejszenie emisji CO₂. Według armatora, transport przez Arktykę pozwala ograniczyć je choćby o połowę w porównaniu z tradycyjną drogą przez Kanał Sueski. To argument, który może przyciągnąć kolejnych partnerów i klientów.

Nowy rozdział dla Gdańska

Port Gdańsk znalazł się w elitarnym gronie czterech europejskich portów, które uczestniczyły w tym pilotażowym połączeniu – obok Felixstowe, Rotterdamu i Hamburga.

Wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka podkreślił znaczenie wydarzenia, określając je jako historyczne i wskazując, iż to wzmocnienie pozycji Gdańska w globalnych łańcuchach dostaw.

Dla Trójmiasta to również szansa na rozwój nowoczesnych usług logistycznych i zwiększenie roli Polski w międzynarodowym handlu morskim. jeżeli projekt się powiedzie, Gdańsk może stać się strategicznym punktem arktycznej trasy między Azją a Europą.

Między ekologią a ryzykiem

Choć rejs przez Morze Arktyczne brzmi jak wizja przyszłości, budzi też obawy. Organizacje ekologiczne – między innymi Greenpeace – ostrzegają, iż większy ruch statków w okolicach Arktyki może zaszkodzić delikatnemu ekosystemowi regionu. Lód morski topnieje w rekordowym tempie, a każdy nowy szlak to dodatkowe ryzyko zanieczyszczeń i kolizji z fauną morską.

Z kolei dla branży transportowej to nieunikniony kierunek. W obliczu rosnących napięć w rejonie Kanału Sueskiego i niebezpieczeństwa ataków piratów, północna droga wyglada na bezpieczniejszą i stabilniejszą alternatywą.

Przyszłość żeglugi

To dopiero pierwszy krok. jeżeli testowy rejs spotka się z pozytywnym odbiorem, Sea Legend rozważa uruchomienie regularnych połączeń arktycznych w okresie żeglugowym. Odbywałoby się to od późnej wiosny do jesieni, gdy warunki na północy pozwalają na bezpieczny rejs bez pomocy lodołamaczy.

Dla polskiego portu to symboliczny moment. Zamarznięty szlak przez Morze Arktyczne stał się drogą do przyszłości, a Gdańsk po raz kolejny znalazł się na mapie światowych przemian w transporcie morskim.

Fot. Zarząd Morskiego Portu Gdańsk S.A.

Idź do oryginalnego materiału